Przylaszczki w Ojcowie. Zanim przeminie przedwiośnie.

Już niedługo pierwszy dzień wiosny, już za chwilę rozkwitną magnolie i rozpocznie się wielki spektakl wiosennej przyrody, ale jeszcze zanim przeminie przedwiośnie chcę pokazać właśnie je - niepozorne, ukryte w szarych, zeszłorocznych liściach, w ściółce bukowych lasów - przylaszczki.


przylaszczki, przedwiośnie w Ojcowie

Piękne przylaszczki, kto o was będzie pamiętał, gdy zakwitną magnolie? Dziś jeszcze przedwiośnie a zanim przeminie, piszę pochwałę przylaszczki!

Piękne przylaszczki wygrzewające się na skałach Góry Koronnej, albo te jeszcze śpiące zimowym snem w Wąwozie Smardzowickim, te rosnące powyżej skały zwanej Rękawica, która  do złudzenia przypomina wielką kamienną dłoń - bo podczas tatarskiego najazdu okoliczna ludność schroniła się w jaskini a sam Bóg Ojciec zasłonił wejście swoją dłonią, by uchronić ludzi i dziś pięciopalczasta wapienna formacja przypomina o tamtym legendarnym zdarzeniu - dość jednak dygresji, bo nie o wielkiej historii się tu dziś mówi ani o legendach, tylko o tych przedwiosennych, bladoliliowych kwietnych drobiazgach.

Był siódmy i ósmy marca, dwa dni w Ojcowie, z których jeszcze nie powstała relacja - niech to będzie do niej wstęp. Dwie wycieczki Doliną Prądnika, trochę podobne itinerarium, a trochę inne, obydwie na Górę Koronną - ten szlak przemierzyłam już wiele razy i nie ma w całym ojcowskim parku piękniejszego. Jeszcze tylko Dolina Sąspowska może się z nim mierzyć, ta jednak, choć piękna, o przedwiośniu na pewno nie zachęca i długo jeszcze będzie panować tam zima. Tymczasem tu, w górze, na skałach Góry Koronnej i Góry Okopy, tam gdzie wysoko ku niebu kierują strzeliste formacje - gotycka katedra natury - sięgająca kilkadziesiąt metrów ponad dno doliny, tutaj przyroda wygrzewa się do słońca i wcześniej rusza wegetacja.

I tak świętowałam sobie dzień imienin i dzień kobiet, nie wierząc specjalnie w ideę ani pierwszego ani drugiego święta, niemniej na pewno jest to przyjemne, że zamiast przywiędłych tulipanów dostałam przylaszczki.  Nie, absolutnie nie jest prawdą to, co teraz sobie pomyślałeś, drogi czytelniku! Przylaszczki zostały wyszukane i wskazane do zdjęć - na tym polegał prezent. Za zerwanie przylaszczki w parku narodowym karałabym najchętniej tą karą, jaką tradycyjnie wymierzało się za kradzież na tureckich targowiskach! Albo - co z większym pożytkiem - lepiej byłoby skazać na długie i ciężkie prace przy sprzątaniu świata.

Pierwsze przylaszczki mają w sobie zaledwie zapowiedź tych późniejszych błękitno-fioletowych dywanów, które ścielą się w bukowych, srebrnych lasach, rozkwitają szybko, jak najszybciej, zaraz potem dołączają się do nich wszędobylskie białe zawilce, szybko, jak najszybciej, zanim na drzewach nie pojawią się liście i dół lasu nie pogrąży się w cienistym półmroku - wyścig do słońca. Na razie bukowy las nie ma ani jednej zielonej plamki na gałęziach, cały krajobraz był w trzech kolorach: rudym, srebrnym i błękitnym. Rudy był dywan z zeszłorocznych bukowych liści, w którym brodziło się po kostki. Srebrne były pnie buków, cóż to za piękne drzewa! Błękitne było niebo nad głową, tym błękitem, jaki zdarza się na przełomie zimy i wiosny, ostrym, jaskrawym. I w tym wszystkim - przylaszczki.

Pierwsze przylaszczki to tylko maleńka plamka błękitu na grubej, pokrytej puszkiem łodyżce. Jeszcze nie obudziły się na dobre, dopiero przecierają oczy:


przylaszczki, przedwiośnie w Ojcowie

przylaszczki, przedwiośnie w Ojcowie

Później wygrzewają się do słońca i przechodzą przez wszystkie stadia przylaszczkowej urody: 

przylaszczki, przedwiośnie w Ojcowie

przylaszczki, przedwiośnie w Ojcowie

przylaszczki, przedwiośnie w Ojcowie

przylaszczki, przedwiośnie w Ojcowie

przylaszczki, przedwiośnie w Ojcowie

przylaszczki, przedwiośnie w Ojcowie

Urodę tę najlepiej oczywiście widać dopiero wówczas, gdy przylaszczce przyglądasz się z bliska (spróbuj powiedzieć to na głos!) Wtedy dostrzega się najdrobniejsze szczegóły, kolor płatków, ich liczbę, słupki, pręciki, biel i cytrynową żółć. 

przylaszczki, przedwiośnie w Ojcowie

przylaszczki, przedwiośnie w Ojcowie

przylaszczki, przedwiośnie w Ojcowie

Piękne przylaszczki na pożegnanie przedwiośnia. Ale przecież i wiosną jeszcze długo będą zdobić bukowe lasy przy zielonym szlaku zawieszonym wysoko nad Doliną Prądnika.

Tam, gdzie rosną... przylaszczki (poziomki może zresztą też) Oto las bukowy w Ojcowskim Parku Narodowym, przy zielonym szlaku na Górę Koronną, drzewa o srebrnej korze, rude liście u stóp, w nich schowane przylaszczki a nad głową błękit nieba. Czy jest piękniejszy przepis na niedzielny spacer? Tak było rano, gdy Ojców jeszcze był pusty, przed inwazją turystów:

przedwiośnie w Ojcowie, las bukowy
las bukowy w Ojcowskim Parku Narodowym

widok z Góry Okopy na Dolinę Prądnika. Ojców, przedwiośnie.
wysoko nad Doliną Prądnika
To i poprzednie zdjęcie przedstawia widok na Dolinę Prądnika, po prawej białe, wapienne skały Góry Koronnej, wśród których ukryta jest Rękawica. Zielony szlak z pięknymi punktami widokowymi zawieszony wysoko nad doliną.

widok z Góry Okopy na Dolinę Prądnika. Ojców, przedwiośnie.
widok z Góry Okopy na Dolinę Prądnika
A tutaj już masyw Góry Koronnej widziany z dołu - gotycka, wapienna katedra przyrody. Tamtędy biegnie zielony szlak, górą, lasem, powyżej tych fantastycznych formacji skalnych. Można wypatrzeć podest w tzw. ogrojcu Jaskini Ciemnej a powyżej niego, po prawej - słynna skała Rękawica. Jeszcze wyżej - bukowe drzewa o srebrnej korze, gdzie tak dobrze jest wygrzewać się popołudniu, kiedy dno doliny już dawno schowane jest w cieniu.


Góra Koronna i Rękawica widziane z Doliny Prądnika

Sekundę później znajdujemy się sto metrów wyżej i patrzymy na Rękawicę z góry. Oto ona w towarzystwie pięknego, samotnego, uschniętego drzewa. Zawsze kiedy tu wracam zastanawiam się, czy jeszcze będzie, czy nie wyłamią go wichury. Kiedyś widziałam jego zdjęcia sprzed nie tak dawnego czasu - cały w zielonych liściach - dąb. Przed południem te stoki Góry Koronnej ukryte są w cieniu i zdjęcie nie oddaje uroku tego miejsca.


skała Rękawica, Ojcowski Park Narodowy

Ale za to po południu! Trzeba fotografować pod światło, bo to nie jest w zasadzie miejsce do fotografowania, tylko do wygrzewania się w słońcu i przyglądania się światu zmrużonymi oczami. Te dwa zdjęcia poniżej to inny dzień, inne przedwiośnie, złote popołudnie sprzed roku:

skała Rękawica, Ojcowski Park Narodowy

skała Rękawica, Ojcowski Park Narodowy


To jest miejsce, gdzie wracam z uporczywością, która mnie samą zastanawia. Kiedyś uda mi się to wszystko opisać, na pewno, te wszystkie nieustanne powroty - wiosnę, lato, jesień pierwszą i drugą, i dwie zimy, i wszystkie pory przejściowe, i sezony, i kasztele (Ô saisons, ô châteaux, Quelle âme est sans défauts?) odkąd tam wracam niczym potępiona dusza (o, sezony, o, kasztele! dusz bez wad jest niewiele). 

I tak oto, gdy pisze się nocą, można zacząć od portretu leśnych kwiatków i skończyć na francuskich poetach. Ten blog to jedna, niekończąca się dygresja... Tymczasem życzę Wam dobrej nocy i dobrej wiosny!

***

Najważniejsze kategorie:
Jeśli kiedyś powstanie relacja z dwóch dni w Ojcowie, to będzie można ją znaleźć tutaj: przedwiosenny Ojców. Jej ostatni epizod można przeczytać tutaj: Skała 502 albo krajowidoki Małopolski.

Komentarze

  1. Ty miło świętowałaś, a nam się dostały przepiękne zdjęcia...
    Wszystkiego najlepszego Ado- na życzenia nigdy nie jest za późno:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekne są te zdjęcia przylaszczek...Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Elżbieta Przymenska20 marca 2015 09:09

    Mam nadzieję, że przed Tobą jest jeszcze wiele takich pięknych wypraw w tamte strony z okazji lub bez, czego Ci życzę z całego serca! Przyłączam się do pomysłu na karanie wandali, zawsze mnie smuci widok roślin wyrwanych ze swojego otoczenia gdzie ich istnienie ma sens. Może jest w tym pewna przesada ale nawet u siebie na działce niechętnie ścinam kwiaty bo ogród na tym traci, natomiast ogrodowy kwiat wstawiony do wazonu jest tylko echem i marnym odbiciem siebie samego, więc co tu mówić o kwiatach rosnacych dziko...Pojedyncza przylaszczka, która nieśmiało wygląda spod rudego liścia jest cudem, natomiast do wazonu potrzeba ich kilkunastu lub więcej, a wtedy nie zachwycamy się ich delikatnymi płatkami, słupkami i pręcikami, stają się jedynie plamą koloru, czymś co z każdą chwilą traci swą urodę aby za chwilę wylądować w śmietniku. Okolica, którą pokazałaś jest faktyczne przepiękna, podobną skałkę w kształcie rękawicy chyba widziałam u Wkraja, ale to było bodajże w Arpadskich Skałach. Miło powędrować po takich terenach choćby wirtualnie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Rękawica - cos pieknego!
    Ciagle mam w planach wypad w podkrakowskie Dolinki, ciagle pozostaja w planach:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Mmm, piękne zdjęcia. A to z Rękawicą od razu rodzi skojarzenia z Sokolicą i sławną sosenką :)
    U w i e l b i a m ten próg wiosny, te pierwsze kwiaty i zachłanne łapanie pierwszych promyków. Później następuje już taka oczywistość, chociaż nie powiem, tę też uwielbiam;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rękawica piękna, widoki też, a malutkie śliczne przylaszczki podbiły moje serce. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakże ja lubię przylaszczki bo to takie subtelne zwiastuny wiosny. Aż trudno mi uwierzyć, że już zakwitły.
    Mam przylaszczki w ogrodzie ale jeszcze nie wyszły z gleby. A może dlatego zakwitły przylaszczki ojcowskie, że mają cieplej ponieważ przykryte są pierzynką z liści. Wszystkie zdjęcia są przecudowne. Góra Koronna i Rękawica to moje ulubione miejsca.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dziękuję - i za życzenia, i za przychylną o zdjęciach opinię :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bo przylaszczki są przepiękne :-) Jedne z moich ulubionych wczesno-wiosennych kwiatków.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  10. Prawda? Jest fenomenalna! Mam całą kolekcję jej zdjęć i zawsze wygląda trochę inaczej.
    Bo każdy wyjazd jest rezygnacją z kilkudziesięciu innych możliwości, zawsze to jest trudny wybór...
    Dolinki czekają, będę przecierać szlaki :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. To przejście jest wyjątkowe, wszystko docenia się o wiele bardziej niż wiosną, kiedy zieleń i słońce uważa się już za oczywiste i dane na długo. Piękna jest też ta wczesna zieleń, jeszcze nie liście ale taka mgiełka zielona- seledynowa wokół drzew.
    Tak, widziałam zdjęcia słynnej sosenki. Takie drzewa są jak sławni aktorzy :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Prawda, przylaszczki są urocze :-) Potem dają oszałamiający efekt przez ich obfitość, ale te pierwsze, ledwie widoczne, którym trzeba przyglądać się z bliska - te są wyjątkowe.

    OdpowiedzUsuń
  13. Elżbieto, przepiękne życzenia, dziękuję! A co do dalszej części... zdecydowanie "znamy Józefa", tak sobie myślę :-) Dla mnie te wycieczki są piękne, ale czasem są przyczyną strasznego zdenerwowania i długo nie mogę zapomnieć takich czy innych przykrych obrazków. Ludzka pomysłowość w niszczeniu naturalnego środowiska nie ma sobie równej. Tu przychodzi mi na myśl - jaki inny gatunek niszczyłby własne NATURALNE środowisko? Czy już tak bardzo jesteśmy wynaturzeni? Czy może to, co nazywamy "naturalnym środowiskiem" nigdy nie było "naturalnym dla człowieka"? Czy to przez to nieszczęsne "czyńcie sobie Ziemię poddaną?", czy to tam jest źródło rozejścia się dróg człowieka i natury? Ot, takie dygresje, ale wiem, że mnie rozumiesz. Czasem przemierzanie tych podkrakowskich szlaków jest po prostu przykrym doświadczeniem, takim pełnym niewesołych myśli.
    Tak właśnie bezmyślnie wyniszczono szarotki na wielu naturalnych stanowiskach w Tatrach, podobnie dziewięćsiły. Niegdyś pańcie wracały z wycieczek niosąc całe wieńce uplecione z tych roślin... czytałam u Zofii Paryskiej.
    Kamień na kamieniu nie pozostanie.
    Ale może Rękawica przetrwa! Wycieczek ojcowskich będzie tutaj więcej, to miejsce skradło mi serce (a przynajmniej dużą jego część) i lubię tu wracać i wracać...

    OdpowiedzUsuń
  14. Urokliwy post.
    Pozdrawiam serdecznie....

    OdpowiedzUsuń
  15. I ja pozdrawiam wiosennie :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ależ pięknie...
    Tęsknie za przylaszczkami - nie mogłem przeboleć że w przedszkolu przyzakonnym do ktrego chodzili moi chłopcy, wraz ze zmiana murawy wyrzucono także przylaszczki - gdybym wiedział że planują taką inwestycję na wakacje, to bym poprosił i na pewno je dostał, z drugiej strony siostry nie wiedziały że ktoś może te kwiaty chcieć... Pewnie mógł bym iść na targiowisko i kupić... ale to nie w moim stylu, wolę penetrować opuszczone ogrody - o wlasnie się zbieram bo wypatrzyłem jeszcze dwa prawie białe krokusy - a szkoda je zostawić, bo za kilka dni wjadą tam buldożery...

    Ależ Ci zazdroszczę tych skałek w okolicy - u mnie tylko ił i ił.. a spod iłu łupki...

    OdpowiedzUsuń
  17. O, to szkoda, bo mógłbyś je uratować, gdybyś wiedział...
    Skałki są świetne, gdy kogoś tak ciągnie w góry jak mnie - to zawsze jakaś ciekawa namiastka (i dość blisko).

    OdpowiedzUsuń
  18. Na pewno bym uratował, nawet mam dla nich cały czas dogodne miejsce.
    Wczoraj uratowałem cztery cebulki krokusa.
    A skałki - ja bym ich namiastką nie nazywał. Nie wiem czy wiesz, ale punktacja GOT preferuje właśnie mniejsze góry (w Pieninach 10 punktów, to nie wyczyn a w Tatrach trzeba się nachodzić). Moim zdaniem słusznie - promowane powinny być przeżycia, przygoda, wędrówka a nie wyczyn i zdobywanie szczytów.

    OdpowiedzUsuń
  19. Widzisz, to doskonale się zgadzamy w tym, co najważniejsze jest w tym górskim łażeniu. Zawsze mnie trochę (?) irytował na pewnym górskim forum, które kiedyś podczytywałam, ten swoisty wyścig - przejścia na czas. Ktoś przeszedł całe Czerwone Wierchy (z podejściem od Kościeliskiej), potem Goryczkowe, Kasprowy, Świnicę, zejście do Murowańca, powrót do Z., powrót pociągiem... I zachwyty nad tym "wyczynem", a ile czasu ci to zajęło, no proszę itd. Oczywiście, każdy ma jakąś tam wizję i co inne sprawia mu przyjemność w górskich wędrówkach, ale jednak ten wyścig mnie drażni. Ja na Czerwonych Wierchach spędziłam cały dzień i najprzyjemniej wspominam długi leniwy popas na Małołączniaku, przyglądanie się górom i chmurom. Zawsze fotografuję góry, zbieram (oczywiście fotograficznie tylko!) kolekcję górskich roślin, etc. Pewnie, że gdy trzeba się spieszyć - to trzeba. Ale tak sobie na własne życzenie psuć wszystko pośpiechem i dążeniem do "wyczynu"?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz