Kamień, cegła, gotyckie sklepienia... Wieczorne zagadki krakowskie /6

Czwartkowy wieczór to może być dobry czas na fotograficzną zagadkę z Krakowa, nieprawdaż?
Dobrze jest czasem spojrzeć w górę.



Dobrze byłoby również mieć aparat fotograficzny, który nie robi liniom prostym takiej krzywdy, ale przymknijmy na to oko; czymże jest takie drobne optyczne zniekształcenie wobec innych iluzji. 



Lepiej po prostu podziwiać kunszt średniowiecznych budowniczych i piękno tego - bodaj najwspanialszego z sakralnych wnętrz Krakowa. Moim zdaniem, oczywiście. Może to być również przyczynek do niewielkiej dyskusji pod ostatnim wpisem odnośnie udanych lub mniej udanych renowacji zabytków, dyskusji, która zresztą powraca, może nawet częściej ostatnio, gdyż widzę coraz więcej przykładów odnawiania zabytkowych wnętrz /i zewnętrz (może nawet częściej tych drugich), które w żaden sposób nie godzą się z moim poczuciem estetyki. Romański w swoim zrębie kościół o murach wypiaskowanych na błysk, tak jakby przed chwilą powstał, olśniewający nowością. Wszechwładne królowanie różu, niech będzie z dodatkiem kremowych detali, przez co elewacje średniowiecznych kamienic wyglądają jak wyroby paryskich cukierników, truskawkowo-śmietankowe bezy czy macarons. Miasto zmienia się w swoją własną replikę rodem z parku miniatur, kolorowe, czyste i słodkie. Nawet nie chcę sobie teraz wspominać kamienic z ulicy Retoryka, widziałam je tylko raz po renowacji, kremowo-biała głowa wiadomego osła przypomina mi się do tej pory. Nieprędko tam wrócę, a było to jedno z moich ulubionych miejsc. Zresztą wiem, że jestem w mniejszości, że to, co teraz mówię może być uznane za bezpodstawne krytykanctwo i narzekanie. Być może mam zupełnie anachroniczne podejście, może, co gorsza bliskie estetyce romantycznych sztucznych ruin. Nic na to nie poradzę. Dla mnie ideałem jest Kraków ze zdjęć Hermanowicza.

To trochę jest tak, a przynajmniej tak sobie myślę: jest estetyka rycin Piranesiego, genialnego wizjonera o nieskrępowanej wyobraźni. I jest estetyka odbudowanego zamku w Bobolicach. Między nimi istnieje zapewne przestrzeń do dyskusji. Nie będę pytać, po której jesteś stronie. Znam już trochę poglądy moich stałych czytelników - często znajdujące się na przeciwnym biegunie niż moje, co nie przeszkadza nam rozmawiać tutaj z życzliwością czy jakąś otwartością - nie chcę wprowadzać podziałów. Przecież jednak mogę powiedzieć, co mnie drażni, czego nie pojmuję, ale też co wydaje mi się bliskie.

A tutaj? Tutaj jest tak, jak lubię. Kilka lat temu przeprowadzono renowację - jeśli mnie pamięć nie myli, na pewno odnawiano wówczas te niesamowite barokowe stalle, na pewno snycerkę, złocenia, ale i mury przecież chyba też. Nie ma jaskrawych bieli, nie ma purpurowych cegieł. Prostota tego wnętrza nie ma sobie równych. Niezrównana jest też harmonia gotyku i baroku, niespotykane połączenie kamienia, cegły i złota. Tu są w równowadze, dopełniają się i tworzą coś, co przewyższa zwykłą sumę składników. A reszta jest milczeniem.




Ach, przecież zagadka! Oto proszę dwa pytania, łatwiejsze i trudniejsze:
- jak się nazywa ten typ sklepienia?
- jaki jest związek między miejscem pokazanym na zdjęciach a kaplicą Zygmuntowską?
(to może być trudne; sprecyzuję, że chodzi mi o związek, że tak to ujmę, personalny).

Dobrze, w ostateczności można też powiedzieć mi, jaki to jest kościół ;)

Nagroda: łuska z ogona syreny. Czemu? To też może być jakaś podpowiedź...

A zdjęcia powstały tego samego dnia, kiedy spacerowaliśmy sobie na kopiec Krakusa, już w drodze powrotnej. Jakiś impuls kazał mi tutaj zaglądnąć. Okazało się, że wnętrze oświetlone było takim niskim, zimowym światłem... Ale to już następnym razem.


Komentarze

  1. Berrecci wybaczy, że o nim nie napiszę. Nie wiem czy jako aniołek, ale duch jego pozostał w Krakowie. I ciało też;)
    Dla mnie, jak wiesz, Kraków to Hermanowicz. Kwintesencja, klimat, szarość i brzydota, piękno i światło. Ale...osioł paskudny(jak on musi cierpieć), Benedykt jak beza...ale zostaną. Bo może ten świat potrwa jeszcze chwilę. Było coś u Szymborskiej...dopóki ta kobieta z obrazu nalewa mleko świat nie zasługuje na koniec świata:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osioł by został nawet wtedy, gdyby go nikt nie dotykał pędzlem ;) Ale wiem, rozumiem, moja racjonalna część pojmuje to jak najbardziej. Benedykt - tutaj przynajmniej rzeczywiście będzie uratowany, choć można by wzmocnić skarpę zamiast malowania wszystkiego nieskazitelną bielą (choć ona zszarzeje, do Benedykta nie mam aż takich zastrzeżeń). Ale czy widziałaś kościół św. Jana tuż przy zaułku Niewiernego Tomasza? To zobacz jak będziesz w marcu. To jest wzorzec sevrski bezy, o jakiej tu mówię... Eh.
      Łap łuskę moja miła M. Jest dla Ciebie :)

      Usuń
    2. :)))
      Św. Jana nawet jeśli widziałam, to...nie pamiętam (czyżby wyparcie?;))

      Usuń
    3. Mechanizm obronny lub coś w tym rodzaju ;)
      Jest jak tort malinowo-śmietankowy :)

      Usuń
    4. Dlaczego zresztą mam Cię oszczędzać, proszę:
      Tylko pamiętaj: What has been seen cannot be unseen.
      http://marylaw.flog.pl/wpis/10613175/na-niedziele--kosciol-sw-jana-chrzciciela-i-jana-ewangelisty-w-krakowie

      Usuń
    5. Jezusie Nazareński!

      No, chyba nie muszę pisać, że nie o coś takiego mi chodzi...

      Usuń
    6. Pamiętam jak dziś, jak wyglądał wcześniej, jak komponował się z tamtym zaułkiem i czuję jakby mi coś odebrano. Absolutny koszmar.

      Usuń
    7. Dla Ciebie??? http://tpn.pl/nowosci/sztuki-piekne-pod-tatrami-wersja-limitowana

      Usuń
    8. :)
      Chyba w końcu pod koniec lutego pojadę do Stawiska:)...rocznica urodzin J.I.

      Usuń
    9. I to jest bardzo dobra wiadomość! Będę czekać na Twoje wrażenia :)

      Usuń
  2. Gdzież są " znawcy" i współcześni władcy??? którzy się dopuszczają barbarzyństwa architektoniczno- krajobrazowego!!! nader często?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo często (zbyt często nawet) zadaję sobie to pytanie.
      Zastanawiam się, kto (i dlaczego) wydaje zgodę na szpecące przebudowy historycznych budynków, nadbudowy pięter z koszmarnymi oknami-gołębnikami. Oczywiście nie neguję konieczności renowacji, tylko zwykle mam całkiem inne wyobrażenie o tym, jak powinna wyglądać. Co w dużej mierze może wynikać z braku wiedzy (mojej oczywiście) i z poczucia estetyki nie do końca kompatybilnego ze współczesnym.

      Usuń
  3. Niech zgadnę ten typ sklepienia, to krzyżowo-żebrowy, chyba, że się mylę, to mnie popraw Ado.
    A co do drugiej zagadki to nie wiem.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze! Typowe dla krakowskiego gotyku sklepienie, jeden z wyróżników architektury gotyckiej. Pięknie dziękuję, gratuluję i pozdrawiam!

      Usuń
  4. A wiesz, że nigdy nie byłam wewnątrz Kościoła Bożego Ciała, choć z zewnątrz podziwiałam ją kilkakrotnie. Być może to z powodu remontu właśnie, choć chyba musiał funkcjonować, więc może trafiałam w nieodpowiednim czasie, kiedy był niedostępny dla wiernych i podróżników. Zagadkę co prawda już rozwiązała Monika, ale jaki związek to ma z łuską- nie wiem. Co do kościoła Św. Jana obok zaułka Niewiernego Tomasza to rzeczywiście, chyba podobnie jak Monika wyparłam go z pamięci, bo w pierwszej chwili nie wiedziałam skąd pomysł na truskawkowo-śmietankową bezę, przecież, o ile pamiętam miał białą fasadę. Zaglądam na zdjęcie i jak byk stoi coś na kształt ruin zamku w Heraklionie z wymalowanymi na bordowo kolumnami. Jaki dysonans z kościołem św. Jana w Gdańsku, jednej z najładniejszych gdańskich świątyń. Wiele razy obiecywałam sobie iż muszę go pokazać, ale za każdym razem brakło odwagi. Moje zdjęcia nie oddają charakteru i klimatu miejsca. A co do osła- to ja chyba także jestem osłem bo nie zauważyłam różowości, może to z powodu pochmurnej pogody i kiepskiego wzroku połączonego z nie najlepszym sprzętem. Czyli nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kościół św. Jana w Gdańsku to coś pięknego, już kiedyś oglądałam jego zdjęcia, ale przypomniałam je sobie teraz, zachwycające wnętrze, ta przestrzeń, te sklepienia, surowość wnętrza. Chętnie zobaczę też Twoje fotografie z wnętrza kościoła, poczytam Twoje wrażenia. Bo przecież przede wszystkim wierzę w siłę amatorskiego pisania/ fotografowania/ patrzenia. Amator - od amo, amare, tak sobie to zawsze powtarzam.
      Jego krakowski imiennik, nie dość, że bardzo skromny (choć o szacownej metryce) to jednak zdecydowanie pechowy - gdy go zobaczyłam po raz pierwszy po tej "dobrej zmianie", wręcz nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
      A łuska? To miała być podpowiedź, ale chyba dodatkowo skomplikowała wszystko ;) Otóż w kościele Bożego Ciała znajduje się piękna ambona w kształcie łodzi o wspaniałej dekoracji snycerskiej, są tam przedstawione dwie czarowne syreny...
      Odpowiedź na zagadkę była podana w iście delfickim stylu, ale clou tej historii jest taki, że Berrecci pochowany jest w jednej z kaplic tegoż kościoła.
      Osioł zaś jest śnieżnobiały (przedtem był po prostu szary, w kolorze kamienia). Voilà :)

      Usuń
    2. Najpierw sprostowanie, miało być pałacu nie zamku (w Heraklionie) to chyba skutek przyjmowania leków (:) na coś trzeba zwalić brak skupienia podczas pisania komentarza i ogólne roztrzepanie. Mnie także ujął surowy wystrój kościoła Św.Jana. Tam byłam świadkiem najpiękniejszego ślubu, w jakim było mi dane uczestniczyć, był tak cudownie skromny, jak skromne jest wnętrze świątyni.
      No tak podpowiedź wymagała sporej wyobraźni i znajomości wnętrza świątyni :)
      Uspokoiłaś mnie, że osioł biały, skąd mi się te różowości wzięły - nie wiem (leki?:) bo tylko takiej na moim zdjęciu dopatrzyłam się barwy, a na pocieszenie, zapewne podobnie jak Benedykt za rok zszarzeje:)

      Usuń
  5. Jak widzę spóźniłam się z odpowiedzią co do sklepienia, ale nie szkodzi, koscioła nie znam, niestety. Co do renowacji - też nie podobają mi się jadowite biele albo obłędne pastele na zabytkowych budynkach. Całe szczęście że biel z czasem zszarzeje, ale ostre kolorki z jego upływem tylko tracą na urodzie. nie wykluczone, że są jakieś przesłanki do nadawania takiej barwy, jak to było w przypadku sanktuarium w Świętej Lipce, o której pisałam w ubiegłym roku. Pamiętałam ją jako kremowo - żółtą z białymi ornamentami, a podczas powtórnych odwiedzin okazało się, że jest ciemno-różowa. Zmianę koloru tłumaczy się tym, że podobno właśnie tak wyglądała pierwotnie. Ja osobiście optuję za patyną. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kościół Bożego Ciała na krakowskim Kazimierzu, jeden z najpiękniejszych gotyckich kościołów, a wnętrze nieodmiennie mnie zachwyca (barok wyjątkowo nie przytłacza i tworzy naprawdę wspaniałą całość z surowymi kamienno-ceglanymi murami).
      Być może były jakieś przesłanki (w końcu coś konkretnego chyba stało za decyzją o wyborze takich kolorów) ale... przecież niekoniecznie trzeba się było opierać właśnie na tej jednej jedynej warstwie, zakładając, że istniała. Było coś przed nią, było i po niej, to zawsze kwestia wyboru i pewnie bardzo osobistych gustów. Może się mylę, nie wiem. Wiem, że błędem jest myślenie o wiekach dawnych i widzenie przy tym miasta jak na czarno-białej fotografii, podobnie jak długo panowało błędne przekonanie o szlachetnej bieli greckich posągów. Ale jednak Kraków różowo-malinowo-brzoskwiniowy nie przemawia do mnie ani trochę.
      Czas (i smog) pokryją to patyną ;) Serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  6. Droga Ado
    myślę, że renowacje należy robić z głową. Zapłakałam gdy zobaczyłam niegdyś prześliczny kościółek św. Benedykta. Ten niezwykły zabytek w stylu romańsko-gotyckim wg mnie stracił bardzo wiele. On jest nienaturalny i bardzo sztuczny. Gdzie ukryli się konserwatorzy zabytków?
    Ado, zazdroszczę zdjęć z kościoła Bożego Ciała. On jest zawsze otwarty, ze względu na całodzienną adorację Najświętszego Sakramentu. Byłam wiele razy licząc, że nie będzie wiernych a jedynie gdzieś tam, ksiądz w konfesjonale i wtedy zrobię kilka zdjęć.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo, no tak, na pewno. Wierzę, że zajmują się tym specjaliści a ja wypowiadam się z pozycji dyletanta. Ja tutaj nie chcę jakoś krytykować, bo nie mam za sobą argumentów naukowych, zwykłe poczucie smaku, co jest rzeczą osobniczą i zawodną. Benedykt jeszcze będzie piękny, zobaczysz, wystarczy rok wpływów krakowskiego powietrza ;)
      Zdjęcia z kościoła Bożego Ciała pokażę jutro, nie są dobre, ale mam do nich sentyment, bardzo lubię te wnętrza a tam naprawdę trudno jest fotografować, bo i ja przecież nie chciałam nikomu przeszkadzać. Na szczęście było przez chwilę zupełnie pusto.
      Serdeczne pozdrowienia!

      Usuń
  7. Piękne sklepienie kościółka. Kraków zachwyca w każdym miejscu o każdym czasie. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się co do meritum, jakkolwiek nie nazwałabym Bożego Ciała kościółkiem :) ale to ja.
      Tak czy inaczej co do Krakowa pełna zgoda. Pozdrowienia!

      Usuń
  8. Patrzę i tak sie zastanawiam skad bierze sie ta popularnosc Krakowa. Przeciez to miasto jest tak obskorne jak ten slynny Bytom na Slasku. Nic tutaj ciekawego nie widac poza szaro-czarnymi od brudu, obskornymi kamienicami. Miejscami tak ochydny jest ten Krakow ze nawet wzbudza litosc w czlowieku, a czasami zal. Co turysci widza w tym brzydkim i zaniedbanym miescie, pytam sie do cholery?

    OdpowiedzUsuń
  9. Patrzę i tak sie zastanawiam skad bierze sie ta popularnosc Krakowa. Przeciez to miasto jest tak obskorne jak ten slynny Bytom na Slasku. Nic tutaj ciekawego nie widac poza szaro-czarnymi od brudu, obskornymi kamienicami. Miejscami tak ochydny jest ten Krakow ze nawet wzbudza litosc w czlowieku, a czasami zal. Co turysci widza w tym brzydkim i zaniedbanym miescie, pytam sie do cholery?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw myślałam, że te wpisy pomyślane były jako reklama (często zdarzają się linki ukryte w nazwie anonimowych komentatorów), ale nie, to prawdziwa pasja, gratuluję!
      Obskórny i ochydny, powiadasz...? ;)
      Litość i żal, tutaj się zgadzam; a nawet litość i trwoga, istne greckie katharsis.

      Usuń

Prześlij komentarz