Barocco. Kościół Bonifratrów na krakowskim Kazimierzu.

Przeglądam zdjęcia, by wybrać coś na listopadowe, szare dni. Co powiecie na eksperymenty z barokiem? "Mniejsza o barok, którego nie znoszę" - pisał Herbert - ale przecież to zdanie, tak często cytowane, istnieje w kontekście wiersza, a kontekst jest mocno niepokojący i nie daje łatwej odpowiedzi. Kto zna "Dęby", ten wie. Dziś przywołam nieprawdopodobne październikowe słońce i barokowe perspektywy.


Kościół Bonifratrów (dawniej Trynitarzy) został tak wkomponowany w urbanistyczny kontekst miasta, że pięknie przedstawia się z oddali i pięknie odkrywa barokowe tajemnice, gdy zbliżać się do niego wzdłuż ulicy Krakowskiej. Natomiast oglądać go czy raczej fotografować go z naprzeciwka po prostu się nie da - nie ma odejścia (ulica jest dość wąska). Konia z rzędem temu, kto pokaże mi dobre zdjęcie kościoła w ujęciu en face. 


Zdjęcia z oddali - takie ukośne spojrzenie - pokażą kościół dużo korzystniej, a przy tym całe jego otoczenie: zgiełk ulicy Krakowskiej, tramwaje i niekończący się sznur samochodów. To może być dobre. Ale jak wyizolować z tego samą barokową substancję - niemożliwe, myślałam. Okazało się, że wystarczy trochę jesiennego popołudniowego słońca, które zmieniło piaskowiec zachodniej fasady kościoła w płynne barokowe złoto - nie sposób było przejść obojętnie. Zatrzymałam się u stóp schodów a barocco otwarło mi się nad głową jak parasol. Otwierało się coraz mocniej z każdym moim krokiem w tył - co nie było może najmądrzejszym pomysłem wobec perspektywy nadjeżdżających samochodów. Może było trochę nerwowo - ale przecież barok właśnie jest nerwowy! Niespokojny, dynamiczny.







Historia kościoła i obydwu zakonów jest nader ciekawa - ale w tej chwili przekracza moje narracyjne możliwości. Kiedyś na pewno... Tymczasem życzę Wam pogodnych dni - przecież listopad to tylko stan umysłu.

Lubicie barok?

Komentarze

  1. Dobrze, że jesteś!!! Ależ zdjęcia!!! Serdecznie-Monika

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbliżenie niesamowite, mi przypomina sękacz;)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moniko dziękuję!
    A przy okazji polecam specjalnie dla Ciebie piękne wspomnienia Iwaszkiewicza (co prawda nie o Krakowie). Piszę o nich na Herbarium. Może jeszcze nie znasz, mnie ogromnie się spodobały.
    Serdeczności!

    Nutto - ależ smakowite skojarzenia! Nigdy nie jadłam sękacza, ale w istocie kształty ma barokowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coucou chere Amie des pays froids...:o)
    J'espere que tu vas bien...:o)
    pour repondre a ta question oui j'aime bien le baroque..un style assez inhabituel pour moi mais qui porte en lui un charme certain..
    j'aime beaucoup le soin apporté aux bordures et aux details...
    Tes photos en plan plus rapprochés nous montre la complexité de l'ouvrage..
    oui j'aime...c'est imposant et majestueux...
    merci pour ce moment bien agréable..
    ah!et tous mes compliments pour ton autre blog que j'ai visité la derniere fois...c'est tres beau...je retourne y faire un petit tour en partant...
    bises Ada..prend soin de toi..:o)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ado, jak ja się ciszę że jesteś z nami znowu! Rozumiem że już dobrze? Po co się pytam - wiadomo że już dobrze:)
    Zdjęcia....ech,zazdroszczę że nie moje!
    Ściskam.
    j

    OdpowiedzUsuń
  6. Barokowe "perły" są bardzo piękne. A Twoje zdjęcia z bliska idealnie oddają ich charakter. Rzeczywiście, trochę jak sękacze:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. ma chere Clo - quel plaisir de te lire! Dis donc, tu comprends le polonais? On dirait :) Sinon c'est le 'google translator' qui fonctionne mieux que je ne pensais. Tant mieux!
    Eh bien, en ce qui concerne le baroque je partage ton opinion: ce n'est pas vraiment mon style prefere mais il est imposant, precieux, derangeant parfois. Plein d'energie qui coule dans ses veines de pierre, de marbre et d'or.
    A Cracovie pour ce qui est l'architecture sacrale on dirait que c'est le baroque qui domine. Et de toute facon il est le plus visible.

    Merci pour ta visite - ici et dans mon Herbarium!
    Amities :)

    Joo - dziękuję, i ja się cieszę, że już mogę wrócić. Właściwie już wszystko jest w porządku - na ile to możliwe. Zamierzam się cieszyć każdą spokojną chwilą :)

    Zbyszku - chyba muszę nadrobić moje kulinarne zaległości i przyjrzeć się z bliska tradycyjnym sękaczom i wreszcie skosztować. Zawsze wyobrażałam sobie, jak wspaniale to musi smakować... ale jeśli są takie barokowe, to pewnie ich kunsztowna forma ważniejsza jest od smaku, by tak pociągnąć metaforę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie lubimy baroku (z wyjątkiem Pożajścia, Antokola i Rytwian), ale zdjęcie gzymsów wspaniałe :) Grzegorz

    OdpowiedzUsuń
  9. Mniejsza o barok, choć go nawet lubię :)
    (Jak mogę nie lubieć Bacha albo klasztoru - Bazyliki Ojców Franciszkanów w mim rodzinnym Leżajsku?
    Nie lubieć baroku, to jak nie libieć Pragi
    Odżegnywać się od baroku tylko dlatego, że z przekąsem wyraził się o nim sam mistrz Herbert? ;) )

    Zawrócić w głowie może ta ostatnia fotografia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Grzegorz - miło Cię znów tu widzieć :)
    Już same te nazwy brzmią barokowo! Wyobrażam sobie, że pałace i kościoły w tamtych okolicach to takie barokowe wyspy, ślady dawnej świetności. Cieszę się, że zdjęcia się podobają - robiłam je z narażeniem życia ;)

    ebe4 - o, Enigmatyczna! Jak ja mam to rozumieć? ;))

    Amicus - no, to moje "lubić" było trochę przekorne, jakby w nawiązaniu do równie niepoważnego herbertowskiego "nie znoszę". Pewnie, że to się zdaje dziecinne, ale myślę, że można by się też zastanowić, czy wobec baroku można stosować w pierwszym rzędzie kryteria intelektualne - czy recepcja barokowej architektury, jej przepychu, spiętrzenia dziwności, przesytu, przemieszania światła, cienia, złota, barokowego 'gesamtkunstwerku', obfitości i programowego nadmiaru - czy recepcja takich wspaniałości odbywa się na planie intelektualnym najpierw? Moim zdaniem właśnie nie, na pierwszy plan wysuwa się raczej to banalne, uczuciowe "lubić - nie znosić". Barok 'zawraca w głowie' :)

    Pozdrawiam z bardzo barokowego Krakowa :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdjęcia piękne, ale baroku nie lubię - nie lubię przepychu, wolę ład i prostotę, oszczędność formy, ale nie surowość, czyli...?
    jak typujesz?
    :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmmm, myślałam o harmonii renesansowych rozwiązań - ale po namyśle stawiam na klasycyzm. Uporządkowany, poddany regułom, bogaty lecz nie ostentacyjny, proporcjonalny, przestrzenny, pełen powietrza. Często monumentalny ale o świetnych proporcjach, o formie zakorzenionej w antyku a jednocześnie przywodzącej na myśl polskie i dawne kresowe budowle i pałace. Ale może się mylę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Po pierwsze: przepraszam za owo "lubieć" ;)
    (Nie jestem pewien, czy jakimkolwiek usprawiedliwieniemm dla mnie jest to, że od 20 lat mieszkam poza polskim kręgiem językowym :) )
    Rumienię się ze wstydu ;)

    A powiedz mi Ado, czy jeśli chodzi o estetykę, to czy do czegokolwiek podchodzimy "w pierwszym rzędzie intelektualnie"?
    Nie, podchodzimy zmysłowo, najpierw mamy to w oczach, w nerwach, w - przeprasam za wyrażenie - trzewiach; często odbieramy to "sercem". Dopiero później przychodzi to nasze "kombinowanie" intelektualne - które często jest usprawiedliwianiem naszej reakcji, szukaniem dla niej intelektualnej "podbudowy", usprawiedliwienia, ale i niekiedy dzieje się przeciwnie: szukamy intelektualnej "kontry", jakiejś myślowej konstrukcji wbrew naszemu zmysłowemu doświadczeniu.

    Oczywiście, że także nie lubię przesytu, spiętrzenia dziwności, formalnego przytłoczenia... nie chciałbym w takim środowisku żyć (na codzień), dłużej funkcjonować - nie mówiąc już o tym, że chciałbym mieszkać w jakimś barokowym domu ;)
    Ale jeśli chodzi np. o architekturę? To dlaczego nie? To właśnie na takiej zasadzie , zachowując swoisty dystans intelektualny wchodzę np. do barokowego kościoła, czy jakiejś innej barokowej budowli i... podziwiam :)
    To samo może dotyczyć także kolekcji brakowej sztuki? Albo muzyki baroku...

    Czysty intelekt nie jest zdolny dostarczyć nam żadnej przyjemności (jeśli nie jest wspierany "zmysłowo"), ani nawet estetycznej satysfakcji - o samej rozkoszy nie wspominając :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. ...myślałam o harmonii renesansowych rozwiązań - ale po namyśle stawiam na klasycyzm

    No właśnie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Barok jest przydatny, zeby wiedziec jak smakuje kiedy sie przesłodzi.

    OdpowiedzUsuń
  16. Amicus - no właśnie ;) Cóż mogę na to, że ja jednak bardziej intelektualnie niż wisceralnie? (jest-li w polszczyźnie takie słowo?)
    Bez intelektualnego wysiłku poznanie byłoby dla mnie niepełne. Owszem, nie neguję mocy pierwszej reakcji - to kwestia wrażliwości, a może nawet przynależności gatunkowej. Nie mogę negować pierwszeństwa poznania zmysłowego (od niego chyba wszystko się zaczyna). A jednak odwróciłabym Twoje ostatnie twierdzenie - dla mnie (i oczywiście wszystko, co dotąd powiedziałam to wyłącznie moje subiektywne odczucia/myśli) dla mnie czysto zmysłowe odczuwanie dzieła sztuki - wszak o estetyce mówimy - jest niepełne i nie przynosi satysfakcji, jeśli nie wspiera go myślowa konstrukcja. Wtedy poznanie wykracza poza zachwycenie, staje się roz-poznaniem gdy nowe obrazy dopasują się do istniejących już zasobów myśli, znajdą w nich oparcie, wpasują się i wzbogacą.


    Dziękuję za ciekawą wymianę myśli :)

    estees - i jaką kurację może polecić miłośnik sztuki? Czym przełamać barokową słodycz?

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja barok lubię, i bardzo bym chciała kiedyś do Leżajska trafić!

    OdpowiedzUsuń
  18. Małgosiu - wyobrażam sobie, ile musiałaś widzieć barokowych wnętrz i (zewnętrz ;) podczas Twoich włoskich podróży!
    Mnie w Krakowie barok w jednym miejscu razi - u św. Andrzeja. Nie dlatego, że barok, lecz dlatego, że właśnie tam.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ado, trafione w dziesiątkę - lubię ład i harmonię, bez przepychu - jak napisałaś:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ale, ale - nie wiem, czy nie bliższy mi jest, jednak, modernizm;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ikroopko - a wiesz, że ja modernizm zaczęłam doceniać dopiero... w tym roku? Ślepa byłam chyba wcześniej, nie wiem jak to inaczej wytłumaczyć. I teraz patrzę innym okiem na krakowską architekturę międzywojnia - ach, Tadanier, Szyszko-Bohusz, Krzyżanowski, ach Feniksy i inne krążowniki. Czemu na tym nieszczęsnym blogu jest tak mało tej architektury?!?

    Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to może nadszedł czas, nowy, by to nadrobić?
      :)

      Usuń
    2. Na pewno! Mam taki zamysł, żeby właśnie w formie takich krótkich form pokazać moje całkiem spore fotograficzne zbiory architektury, także modernistycznej. Przyznam jednak, że zainteresowanie architekturą idzie u mnie teraz daleko za fascynacją przyrodą. Tak się to pozmieniało :-)

      Usuń
  22. Nie lubię baroku...może dlatego, że jest taki przesycony przepychem...a przepychu nie cierpię...To już wolę gotyk...Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak się cieszę, że ktoś czyta te zakurzone archiwa :-)
      Ja z barokiem mam ciągle problem, ciągle jest dla mnie niejednoznaczny, ale nauczyłam się już nie oceniać go negatywnie. O ile same założenia barokowej architektury, to znaczy cała myślowa konstrukcja, która za tym stoi (kontrreformacja, ukazanie i wzmocnienie potęgi kościoła) niespecjalnie mnie przyciąga, to potrafię docenić zastosowane środki, maestrię i kunszt, które tworzą z tak wielu elementów jeden wielki i spójny barokowy spektakl. Jest ruch, światło, powietrze, gra kolorów, owszem - splendor i przepych. To jest po prostu konwencja, myślę, że nie musimy tego "lubić" czy "nienawidzić", może wystarczy poddać się temu wrażeniu, zapatrzyć się w barokowe theatrum. O, tak sobie myślę po latach od tamtej dyskusji.
      Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za zabranie głosu!

      Usuń

Prześlij komentarz