Wawelskie chiaroscuro i fotograficzne zagadki

Zostawiam rzekę, odbicia światła, wodne ptactwo i mosty. Zostawiam przedwiośnie i niekończące się wycieczki nadbrzeżem Wisły. Przenoszę się na suchy ląd i oglądam się za siebie - mija czterysta, czterysta pięćdziesiąt i prawie pięćset lat.

Krużganki wawelskie rozświetlone całkiem włoskim światłem, w górze czyste, intensywnie błękitne niebo. Może Franciszek Florentczyk, może Bartłomiej Berrecci stali właśnie tutaj, dokładnie w tym miejscu, w którym się zatrzymałam (jak skamieniała na widok tego światła), może podnosili głowy i myśleli o odległym, prawie zapomnianym już florenckim domu. I jeden i drugi zmarli w Krakowie. Berrecci pochowany jest w jednej z kaplic w kościele Bożego Ciała, a gdzie spoczywa pierwszy italski budowniczy krakowskiego zamku - nie wiem.

Wawelskie chiaroscuro:
















A tutaj kilka zdjęć z mojej ostatniej krakowskiej wyprawy. Jeden dzień - ten najpiękniejszy (znów środa, to niewiarygodne!) zapisuję sobie tutaj pro memoria w pięciu zdjęciach. Czy ktoś z Was ma ochotę pobawić się w odgadywanie pięciu etapów mojego krakowskiego spaceru?

Zdjęcia znów podstępne, ale chyba łatwiejsze niż ostatnio.
Miłej zabawy!

1. rano

2. po południu

3. złota godzina

4. zachód słońca

5. wieczór 

Po latach. Marzec, 2015 r.
To wydaje się niewiarygodne i na pewno w każdej powieści zostałoby zakwestionowane jako zamach na prawa prawdopodobieństwa. Tymczasem los nie przejmuje się takimi drobiazgami jak wiarygodność, prawdopodobieństwo czy prawa statystyki. I dziś, gdy przeglądałam archiwa blogowe i archiwalne zdjęcia na dysku zewnętrznym (problem z przywracaniem archiwów na blogu jest właśnie taki, że trzeba jedno do drugiego dopasować polegając tylko na datach i sile pamięci) otóż znalazłam powyższe zdjęcia z dnia 7 marca 2012 roku, taką datę nosił folder i tak rzeczywiście było - nawet w powyższym tekście wspominam, że to piękne światło wawelskie i złote popołudnie i cały bogaty we wrażenia dzień - to była właśnie środa (kalendarz potwierdza - środa, 7 marca). Proszę, by PT Czytelnicy, którzy jakimiś ścieżkami trafili w te zakurzone archiwa, uprzejmie spojrzeli na dwa następujące wpisy z marca 2015 roku:
Kraków w czerni i bieli i zdjęcie Kossakówki.
Zdjęcia z obydwu powyższych wpisów powstały - uwaga - 6 marca 2015 roku.
Czy tylko mnie wydaje się to zaskakujące?


Komentarze

  1. Trudno mi zgadnąć, gdzie byłaś rano i po południu:) Szczególnie zainteresowało mnie to urocze wnętrze jakiejś kawiarni chyba? Poddaję się! Bedę zaglądać, aby sprawdzić odpowiedzi, zwłaszcza związane z tym pierwszym zdjęciem.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kawiarnia, owszem, jest w tym samym budynku. Sympatyczne miejsce :)
      Bank z zagadkami rozbity, więc już mogę odpowiedzieć - to Muzeum Mehoffera przy Krupniczej.

      Usuń
    2. W takim razie muszę tak wybrać!:)

      Usuń
    3. Koniecznie :) Najlepiej za jakiś czas, na wiosnę albo wczesnym latem - kiedy ogród będzie dostępny do zwiedzania, cały w kwiatach.
      A już niedługo zamieszczę niewielką relację z mojego, dość pośpiesznego zwiedzania.

      Usuń
  2. Cudownie układały się cienie,podkreślając i wydobywając szczegóły architektoniczne i zdobnicze. Po prostu spektakl.
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nutto - nie wierzyłam własnym oczom, takiej gry świateł nie widziałam chyba jeszcze na wawelskich krużgankach. Potem jeszcze poszłam fotografować katedrę i szukać skrawków światła dalej w mieście. Prawdziwe złote popołudnie.
      Serdeczności dla Ciebie :)

      Usuń
  3. Witaj Ado,
    Jestem pod wrażeniem Twojego talentu nie od dziś. Wspaniałe masz wyczucie, smak, gust, zmysł. Uwielbiam Twoje zagadki, choć nie lubię jak czegoś nie poznam :)

    Zdjęcie nr 1- mam problem. Nie widzę witraży. Przez chwilę skojarzyło mi się z Domem Mehoffera.
    Zd. 2- To oczywiście smutna "Kossakówka"
    Zd.3- Drzwi do Katedry Wawelskiej
    Zd.4-Kościół Franciszkanów- Bóg Ojciec-Wyspiańskiego
    Zd.5- Muzeum w Sukiennicach

    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za podróż i przypomnienie, jak bardzo to kocham. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bank wzięty! :) Moje gratulacje :) Następnym razem muszę wymyślić coś naprawdę podstępnego...
      Jedynkę oczywiście odgadłaś właściwie - Dom Mehoffera. Wkrótce zamieszczę większą relację, bardzo mi się tam podobało, światło było korzystne, mam kilka zdjęć.

      Ciekawe, czy sprawa Kossakówki znajdzie jakieś rozwiązanie w najbliższym czasie, wiesz coś może o tym? Tak przygnębiającego i smutnego miejsca długo by szukać w Krakowie. Tyle literackich, malarskich i malowniczych ;) wspomnień wiąże się z tym miejscem. Mur, zniszczenie, ruina. Ech...

      Usuń
    2. O, więc jednak :)
      Z "Kossakówką" -nie mam pojęcia co będzie. Złośliwa cisza. Ale zawsze można się domyślać o co może chodzić, gdy nie wiadomo o co...
      Czy widziałaś, jak niszczeje pałacyk Tarnowskich na Szlaku? To kolejny, a może nawet jeszcze pierwszy przed Kossakówką. Oddany w ręce spadkobierców, sprzedany komuś- niszczeje... To boli zwykłych ludzi.

      Usuń
    3. Przykre to strasznie. Wiedziałam, że w przypadku Kossakówki to jakieś spory spadkobierców. W takich sytuacjach zawsze budzi się we mnie anarchistyczny duch, więc nic więcej nie powiem ;)
      Nawet zdjęć nie można zrobić - wielki betonowy mur. I obok te obskurne kioski. Wstyd, wstyd i wstyd.

      Chyba nie widziałam pałacyku Tarnowskich "w żywości", tylko na zdjęciach, tak się jakoś złożyło. I pewnie nie pójdę zobaczyć, nie chcę się denerwować.

      Usuń
    4. Nóż w moim sercu w związku z Kossakówką. Ale czy tam ktoś w ogóle mieszka??? Chyba niemożliwe. Za chwilę spadkobiercy mogą mieć kupkę cegieł do podziału. Oj! To temat który podnosi mi ciśnienie.

      Usuń
    5. Zgadzam się... Wiesz, jakie przykre było fotografowanie? Pusty ogród w jakichś chaszczach i śmieciach - raczej nikt tam nie mieszka, choć na bramie zakaz parkowania. I ten mur... Więcej widać na pewno z zaplecza tych obskurnych kiosków, wystarczyłoby poprosić, ale miałam wtedy niski poziom życzliwej komunikatywności ;) Mam kilka zdjęć, strasznie przygnębiające.
      A mogłoby tam powstać takie muzeum! Koncerty, obrazy, fotografie, wykłady...

      Usuń
    6. Tak, a w tym ogrodzie figurka Matki Boskiej. Jeszcze kilka lat temu była. Jest nadal? Jakoś tak mnie wzrusza. To chyba o niej pisała Samozwaniec w "Marii i Magdalenie"? Ale kto tam z tych spadkobierców jeszcze pozostał? To już chyba dziesiąta woda po kisielu. No strasznie żal...

      Usuń
  4. Ado, masz genialne wyczucie światła. Zdjęcia ze słońcem odbijającym się w szybach cudowne, ale najbardziej spodobało mi się to pod nimi, ostatnie przed zagadką. Jak to ładnie dojrzałaś i ujęłaś.

    Czekam właśnie na słońce. Ciągle mi zimno, jestem przez to i wewnętrznie skulona. Ma nadzieję, że z wiosną się "roztańczę".

    Cieplutkie pozdrowienia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Światło było naprawdę zjawiskowe! Brama Berrecciego piękna w tych cieniach, prawda? Taki korytarz w czasie, prosto w XVI wiek.

      Słońca brakuje bardzo, ostatnie dni takie szare.
      Jeszcze trochę cierpliwości :)

      Usuń
    2. We Wrocławiu dziś zaświeciło na trochę słońce. Chyba nasza cierpliwość zostanie nagrodzona i weekendowe spacery odbędziemy już przy ciepłej, słonecznej pogodzie :-))
      Pozdrawiam :-)

      Usuń
  5. Zajrzałam na chwilkę i... zostaję! Nie wiem jak to się stało, że dopiero teraz odkryłam bloga o moim ukochanym mieście. Mieszkam w Gdańsku, ale w Krakowie bywam tak często, jak mogę. Liczę, że dzięki Twoim wpisom będę mogła częściej podróżować po tym magicznym mieście. Słoneczne pozdrowienia znad morza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, bardzo mi miło :)
      A wiesz, ja mam bardzo piękne wspomnienia z Gdańska - przed laty spędziłam tam kilka miesięcy. Przymorze, Oliwa, te niesamowite lasy jesienne, plaża zimą, spacery od Przymorza po Orłowo... Niezapomniane!

      Zapraszam i ciepło pozdrawiam

      Usuń
  6. Ależ piękne światło w serii wawelskiej! Cudowne zdjęcia Ado, gratuluję!
    Zagadka jak widzę rozwiązana - witraz u Franciszkanów niezmiennie wprawia mnie w
    zachwyt!
    Pozdrawiam Cię serdecznie i juz wiosennie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Joo :) Ten dzień to był prawdziwy prezent od losu, z takim światłem, takim słońcem!
      Do Franciszkanów dotarłam już trochę za późno, witraż najlepiej oglądać właśnie w słoneczny dzień przed zachodem słońca, wtedy zachodnia fasada jest cała rozświetlona, a witraż aż płonie...

      Usuń
  7. Ado, mam zagwozdkę z wnętrzem na fotografii nr 1. Poza tym są to 2) "Kossakówka", 3) drzwi do katedry wawelskiej z inicjałem "K" (Kasimirus, Kazimierz Wielki), 4)witraż "Bóg Ojciec stań się" w kościele franciszkanów, 5)Gmach Główny Muzeum Narodowego w Sukiennicach.
    Życzę Ci każdej chwili w Krakowie!
    Maja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie, Maju, gratuluję! To pierwsze zdjęcie trochę podstępnie wybrałam - nieostre i nie widać dokładnie witraży. To Dom Mehoffera. Nie jest to może mój ulubiony malarz, ale samo muzeum przepiękne. No i jest dużo związków z Wyspiańskim.
      Dziękuję za piękne życzenie :)

      Usuń
    2. niech się spełni! tymczasem: pięknej wiosny!

      Usuń
    3. chodziłam jakieś 3 lata temu, gdy cale wakacje spędzałam w mieście na koncerty w ogrodach domu Mehoffera, na odczyty o jego witrażach, okraszone baletem - fajne!

      Usuń
    4. To piękne wspomnienie :) Ja jeszcze nie miałam okazji widzieć ogrodu Mehoffera, nie mogę się doczekać!

      Usuń
  8. Ado, pięknie złapane światło, lubię Twoje zdjęcia w takim klimacie. Dołączam się do Mai... do wiedzy i do życzeń :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję :) Łapanie światła, oderwane chwile, kiedy udaje mi się zatrzymać jakieś istotne wrażenie - to najbardziej lubię w fotografowaniu.
      I za życzenie dziękuję, może ten Kraków jakoś się wreszcie przybliży...

      Usuń

Prześlij komentarz