Słonecznie! albo Cudowny Czwartek. Fotograficzna zagadka.
Jest taka powieść Steinbecka "Cudowny czwartek" - zawsze do niej wracam z uśmiechem i tak jak za pierwszym razem, gdy ją przeczytałam, zastanawiam się i teraz, jak to możliwe... Czy to na pewno autor "Gron gniewu", "Myszy i ludzi"? Jak możliwe jest współistnienie tak różnych wizji, sposobu pisania, postrzegania, tak różnych pisarskich palet - mrocznej, przygnębiającej oraz słonecznej, absurdalnie radosnej?Słowa 'cudowny czwartek' weszły już w moje życie i trwają jak samosprawdzająca się przepowiednia. Bywają dni (przyjmijmy na potrzeby tej teorii, że zdarzają się wyłącznie we czwartki), kiedy niebo jest błękitne niezrównanym błękitem, ciepły wiatr szeleści w listowiu a słońce kładzie się delikatną pozłotą... Wybaczcie, brak mi należytej powagi. Nawet grafomanię mogę stosować dziś w homeopatycznych dawkach!
W czwartek, cudowny czwartek, było ciepło jak w lecie a słońce zmieniło Kraków w miasto Południa. Cegła, poważny i solidny materiał ponurych północnych budowniczych, rozświetliła się jak w Ferrarze, Sienie, Florencji. W słońcu odżyły i rozbłysły dawne więzi polskiego i włoskiego renesansu, baroku - nie spierajmy się o metrykę murów. W takim słońcu nawet austriackie koszary na pewno wyglądają jakby bardziej południowo - jakkolwiek nie miałam czasu, by to sprawdzić. Pozostałam u podnóża Zamku. Czy to nie pejzaż południowych krain?
A tutaj, na zdjęciu poniżej, kościół Piotra i Pawła... pardon: rzymski kościół Il Gesù:
Wymarzony dzień na dobre wiadomości, spacery i wędrówki. Mam jeszcze urocze zdjęcia Wawelu i Wisły "pocztówkowej urody" i nie zawaham się nimi podzielić:
Spacer był długi, a potem wymyśliłam, co zrobić, aby był jeszcze dłuższy. Kto zgadnie, gdzie mnie drogi zawiodły? Podpowiedź pierwsza - pisałam już dużo o tym miejscu, byłam tam wiosną na rozpoczęcie sezonu 'spacerowego' - teraz wróciłam, żeby ten sezon powoli zamknąć i spiąć jak klamrą. Podpowiedź druga, nieco złowieszcza:
Gdzie spotkamy się następnym razem?
Fajnie wiedzieć, że wszystko Ci się układa ze zdrowiem.
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnio też takie same strachy - podejrzenia poważnej choroby, które przy długim oczekiwaniu na wizytę u specjalisty zamieniają się w mroczną pewność, że to właśnie "to" paskudztwo. Jeszcze półtora miesiąca lęków niepewności, a później ...
Właśnie dokonałam odkrycia Twojego bloga i jestem pod ogromnym wrażeniem! Ależ zdjęcia... Na razie mi brak słów więc życzę tylko samych dobrych zdrowotnych wieści!
OdpowiedzUsuńczara
Witaj!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Twoje lęki i obawy oddalają się od Ciebie. Niech więc nastąpią radosne i spokojne dni ...
Tak dobrze się czyta Twoje słowa, a zdjęcia piękne - takie jesienne w kolorystyce. Pozdrawiam! Ewa
Masz dar płynnego i odpowiedniego doboru słów, które w notce stają się bardzi lekkie:) (nie potrafię być poetycki)... :)
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie - dobrze, że masz zamiar ciągle nas nękać swoim fotoblogiem:) Bardzo dobrze!
Dziękuję za miłe powitanie po kolejnej długiej przerwie - dobrze jest tu wracać!
OdpowiedzUsuńMarcinsen - zapewniam Cię, że żaden wynik nie będzie gorszy od tej niepewności oczekiwania, najgorsze koszmary powstają w wyobraźni - zwłaszcza, gdy się owej wyobraźni posiada potężne pokłady (nieprawdaż?). Czekanie to przeżywanie ciągle na nowo tego najczarniejszego scenariusza - nie możesz mieć pewności, więc ją sobie tworzysz - w jakimś autodestrukcyjnym celu, albo dlatego, by nie pozwolić na słabość czyli nadzieję.
Wyniki będą dobre, zobaczysz. A ja tłumaczyłam (i nadal tłumaczę sobie), że nawet jeśli dobre nie będą - to przynajmniej już wiem, mogę działać, mogę z tym walczyć. Ogromna jest siła umysłu, nie można pozwolić, żeby trwonił ją na tworzenie koszmarów. Pozdrawiam i myślę!
Czara - jak miło Cię tu gościć :) Dziękuję za dobre słowo, zaglądaj jeśli znajdziesz chwilkę - teraz będzie już bardziej systematycznie ;) No i archiwum prawie uporządkowane, łatwiej się tu niedługo będzie poruszać.
Pozdrawiam!
MEA - witaj Ewo :) Dziękuję za dobre słowa i tyle pozytywnych myśli - dobrze jest pisać dla takich czytelników :)
Zdjęcia rzeczywiście są w jesiennej kolorystyce, a przecież - teraz zauważyłam - nie ma na nich drzew, złotych liści, tych wszystkich jesiennych atrybutów. Jest cegła zmieniona słońcem w śródziemnomorską ochrę. Rzeczywiście, najważniejsze jest światło (ależ odkrycie ;))
Serdecznie Cię pozdrawiam
Artur - pewnie, że będę nękać fotoblogiem ;) Zamierzam jeszcze długo Was dręczyć moją grafomanią ;) A i zdjęć się nazbierało mnóstwo!
OdpowiedzUsuńDziękuję!!
Ado, dobrze, że jesteś! Nie chciałam Cię niepokoić inaczej, ale bardzo czekałam na wiadomość! Teraz idę z Tobą jeszcze raz na Wawel!
OdpowiedzUsuńElżbieto :) Dziękuję za wszystkie pozytywne myśli - i to, co napisałaś wtedy o brzozach (i Twoich sosnach).
OdpowiedzUsuńAleż ja mam ogromne szczęście, że spotykam tak wspaniałych, życzliwych ludzi :)
Teraz spacerów będzie już więcej - zgromadziłam zapas zdjęć a nie mogłam się zdobyć na pisanie w tej nieszczęsnej niepewności. Teraz będę wszelkie zaległości nadrabiać. Zapraszam :)
I dziękuję!
Ado - według twojej teorii mamy dzisiaj Cudowny Czwartek, mimo deszczowej soboty!!! Tak się cieszę że już dobrze:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
PS. Zdjęcia cudne, jak zawsze:)
Witaj Ado:). Masz rację: czwartek to był wspaniały dzień. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz się powtórzy. Zdjęcia wspaniałe, takie inne, oczywiście w bardzo pozytywnym znaczeniu!. Tak się zastanawiam: czy Ty poszłaś na wycieczkę do Tyńca? Pieszo? Z Wawelu?;). Serdecznie pozdrawiam i kciuki trzymam. Beata
OdpowiedzUsuńCeltycka Joo :) - dziękuję za wszystkie dobre słowa i myśli :)
OdpowiedzUsuńI niech C.C. zdarza się jak najczęściej, niezależnie od dnia tygodnia ;)
Beato - witaj :)
Dziękuję za miłe słowa, a przede wszystkim... gratuluję! Odgadłaś zagadkę, która nie dość, że enigmatyczna, to jeszcze - jak się okazuje - zadana była w sposób mogący wprowadzić w błąd. No, istny Sfinks ze mnie ;) Pewnie, że Tyniec i rzecz jasna - NIE pieszo ;) Napisałam "dłuższy spacer", napisałam "gdzie mnie drogi zawiodły" - eh, nie było wielkich szans, żeby odgadnąć tak podstępną zagadkę. Tym bardziej się cieszę, że Ci się udało. Rzecz jasna pieszy spacer doprowadził mnie na Dębniki a stamtąd autobusem do Tyńca. Myślę, że to moje mimowolne nadużywanie słowa 'spacer' wzięło się stąd, że tego dnia rzeczywiście sporo chodziłam - najpierw zwyczajowe dwa kilometry na autobus, który z mojej zapadłej prowincji wiezie mnie do Krk, potem z ul Rakowickiej na Rynek Dębnicki via Wawel, a w Tyńcu zwyczajowa trasa groblą na Grodzisko, no i powrót etc. etc. Nawet jak to piszę, to jestem zmęczona ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
Ado fajnie cieszy Twój nastrój:)
OdpowiedzUsuńPiszesz o Krakowie sercem:)
Ada, a ja ostatnimi czasy tak zaniedbałam (no cóż, nowe obowiązki) blogowanie, że nic, a nic nie wiedziałam... Jeśli jednak piszesz, że wieści dobre i strachy odchodzą - to ja się cieszę razem z Tobą i ściskam mocno. :**
OdpowiedzUsuńTak, taki spacer, to byłby dopiero SPACER!;) Ja żałuję, że w tym roku nie popłynęłam do Tyńca. Jakoś się nie złożyło. Cóż, w następnym sezonie może tramwaj wodny będzie lepiej kursował i z niego skorzystam? Dobrej nocy:)
OdpowiedzUsuńebe - dziękuję :)
OdpowiedzUsuńPiszę sercem? Chyba masz rację... a tak się przed tym broniłam, racjonalistka przecież ze mnie, na pozór ;)
Małgosiu - dziękuję za dobre słowo :) Teraz już będzie dobrze, tak myślę - muszę tylko pozbyć się tych pokładów nagromadzonego stresu.
Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam :)
Beato, kiedyś na pewno wybiorę się do Tyńca statkiem - miałam tak zrobić nawet ostatnio, ale statek nie cumuje w Tyńcu, więc to by było frustrujące - być tak blisko i odejść ;) Tramwaj wodny na pewno będzie lepszym rozwiązaniem. I jeszcze koniecznie chciałabym się dowiedzieć, co z tym promem w Tyńcu - albo jak inaczej dostać się na drugą stronę Wisły ;) Marzą mi się takie zdjęcia opactwa widzianego zza Wisły.
Dobrej nocy :)
Witam , śliczne zdjęcia , niebo wyszło super, zaczynam podejrzewać że masz nowy aparat :)
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo zdrowia , pozdrawiam serdecznie , Andrzej :)
Dobrze, że jest dobrze :)
OdpowiedzUsuńJuż chciałem napisać, że nie mam szans w zagadkach, ale widzę, że i tak rozwiązana :) Więc nawet nie muszę próbować :) (Ale co to? Tyniecka studnia???)
Andrzej - serdecznie dziękuję :)
OdpowiedzUsuńAparat ten, co zwykle i żadna moja zasługa - to po prostu Słońce, przepiękne światło i... cudowny czwartek ;)
Pozdrawiam!
PAK - dzięki :)
I gratuluję - rzeczywiście zagadka już rozwiązana, ale sam 'obiekt' rozpoznajesz bezbłędnie :)
Właśnie przygotowuję opis jesiennej tynieckiej wyprawy.
Serdecznie Cię pozdrawiam :)
Wawel jest obowiązkowym punktem spacerów po Krakowie. Może nie za każdym razem, ale... raz na dwa tygodnie muszę tam być, po prostu muszę ;)
OdpowiedzUsuńPiękne są Twoje zdjęcia Wawelu :) Zrobione z tej perspektywy, pokazują zamek wielkim.
tartuffe