Krakowskie miraże. Nierzeczywisty spacer po krakowskim Rynku.


Krakowskie miraże. Kraków oniryczny, podwójny, niepewny, fantasmagorie, odbicia, olśnienia. Kilka zdjęć z rozsypanej układanki. Dziś wróciłam - na ziemię. Kraków znów daleki, te dwa światy prawie nie wiążą się, prawie nie łączą, przechodzą przeze mnie, jestem jedynym punktem stycznym. Zostawiać Kraków i wracać tutaj to jak spadać z wysoka. Może kiedyś to wszystko wróci - w snach, we wspomnieniach, może przeniknie z oddechem, przekształci się w niemożliwą a spełnioną przyszłość. Teraz zostaje sen. 
Krakowskie miraże. Zapis chwili.

krakowski Rynek, kościół św. Wojciecha


Wszystkie zdjęcia pozostawiłam - poza podpisem i zmniejszeniem formatu - bez jakiejkolwiek ingerencji. Są takie, jakie były. Są odpryskiem rzeczywistości, wydają się nierzeczywiste, ale są prawdziwe - to tylko kwestia miejsca, gdzie pada spojrzenie, kwestia ulotnego wrażenia.

To drzewo na pierwszym zdjęciu przywodzi mi na myśl obrazy, poetyckie obrazy zapisane ciągłą linią morskiego horyzontu, wielokropkiem sztokholmskiego archipelagu, wykrzyknikiem krzyku myszołowa. Moje odkrycie ostatnich, krakowskich dni. Będę o nim pisać, jego poezja otwiera prawdziwą rzeczywistość jak klucz (lecących ptaków), rozbija twarde rysy rzeczy, lustro pęka w mozaikę rzeczy widzialnych i niewidzialnych, przeżytych i przeczuwanych zdarzeń. Co jest prawdziwe, co jest odbiciem, co jest realne, co jest pod spodem, pod linią racjonalnego rozumu. Jego poezja jest jak łódka zacumowana przy spokojnym brzegu (ale w głębinach zawsze jest ciemność, tam pokrywają się patyną srebra zatopionych okrętów, tam wybrzmiewają głosy tych, co odeszli). Dopiero zaczynam go czytać a już wiem, że to myśl, z którą mogę wejść w powiązania. Tomas Tranströmer.

Powiązania

Spójrz na to szare drzewo. Niebo spłynęło
w ziemię poprzez jego włókna -
został tylko zmarszczony obłok gdy
ziemia już wypiła. Skradziony kosmos
skręcił się w plecionkę korzeni, przędą się
w zieleń. - Te krótkie chwile
wolności wychodzą z nas, przetaczają się
przez krew Parek, i dalej.

Tomas Tranströmer, Wiersze i proza 1954-2004, Wydawnictwo a5, s. 27 

krakowski Rynek, kościół św. Wojciecha


krakowski Rynek, kościół św. Wojciecha

krakowski Rynek, kościół św. Wojciecha

krakowski Rynek, kościół Mariacki

krakowski Rynek, kościół Mariacki

krakowski Rynek, kościół Mariacki

krakowski Rynek, kościół Mariacki

krakowski Rynek, impresja

krakowski Rynek, impresja

krakowski Rynek, kościół św. Wojciecha



Dziękuję, że zaglądaliście tutaj pod moją nieobecność! Dziękuję za komentarze! Czytałam je w kilku ukradzionych chwilach tam, w Krakowie, w jednej z internetowych kafejek. Odpowiem na nie jutro, dziś już koniecznie - sen.

Komentarze

  1. C'est très beau cet envol vers la liberté. L'arbre de la première photo pourrait être extraite d'un tableau de Magritte. Une belle ville, vivante. Bon dimanche, Ada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magritte, votre voisin :) Il paraît qu’il y ait une exposition de Magritte à Cracovie, j’irai la voir la prochaine fois.
      Et puis - la liberté, l’envol. Ça doit être à cause de la pratique des haïku - vous touchez toujours à l’essence des choses. Malgré cette traduction qui n’en est pas une, malgré tout ce qui sépare. Impressionant.

      Cracovie, ma ville si proche et si lointaine. J’ai des photos de ces derniers jours. Impatiente de les partager.
      Bon dimanche!

      Usuń
  2. Dostrzegam początek po krainie słów Transtromera. Ten zbiór jest jeszcze mi niedostępny, ale wkrótce zanurzę się w nim w pełni zadowolona.
    Pęknięcie, rozszczepienie, przenikanie snu i jawy, miejsca znajome wydobyte, zestawione są tyleż zaskakujące co i skłaniające do analizy, wprowadzenia ładu w obrazach - czego nie podejmuję się, mimo że niektóre miejsca wyglądają znajomo. Uzyskałaś ciekawe efekty fotograficzne, i to mi się podoba.
    Serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nutto, szwedzki poeta towarzyszył mi we wszystkich krakowskich wycieczkach w te ostatnie dni. Żałowałam, że choroba pokrzyżowała mi plany i nie zdołałam wybrać się na spotkanie z nim do Manghi. Teraz, kiedy poznaję go bardziej - jeszcze bardziej żałuję. Czytałam go w ogrodzie botanicznym, na Plantach, nad Wisłą i przy kawie - tam, gdzie zdjęcia. Mam wrażenie (graniczące z pewnością), że spodoba Ci się ten zbiór wierszy - jeśli dobrze rozumiem to nie wybór, jak często słyszałam, ale całość, summa, poza jakimiś ineditami.

      Miło słyszeć, że spodobały Ci się te fotograficzne miraże - które absolutnie nie są fotomontażem. To tylko punkt widzenia.
      Serdeczności dla Ciebie :)

      Usuń
  3. Co jest na zdjęciach to wiem, więc wiem też gdzie byłaś:)
    Ale nie będę odbierać przyjemności zgadywania innym:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pytania są dość łatwe :) Wiadomo, co jest na zdjęciach. Kto zna Kraków, ten z łatwością domyśli się, gdzie byłam. A czy ktoś odgadnie jak powstały miraże-niefotomontaże, zobaczymy :)

      Usuń
  4. fontanna na Rynku się przydaje, prawda? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest dość dobry trop, ale nie :) Trochę wyżej!
      Dziś albo jutro rozwiązanie czyli dekonstrukcja :)

      Usuń
  5. Ależ piękne zdjęcia! Nie wszystko trzeba wyjaśniać:)
    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, Joo, że masz rację? Właśnie przed chwilą ktoś bliski też mi powiedział w telefonicznej rozmowie dokładnie to samo. Niech zostanie coś tajemniczego.
      A zatem wycofuję się z zagadek, dekonstrukcji nie będzie.
      Kto wie, ten wie. A kto będzie chciał znaleźć, ten znajdzie :)

      Usuń
  6. te zdjęcia (grafiki?) są Twojego autorstwa? całkiem niezłe...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Tak, wszystkie publikowane tu zdjęcia są mojego autorstwa. Większość jest w zwykłej, realistycznej konwencji, ale czasem zdarza się jakiś surrealistyczny eksperyment. Inny. Może po lacanowsku Inny. Odbicia, refleksy. To nie grafiki i nie fotomontaż - zwykłe fotografie.

      Usuń
  7. Bonjour Ada...
    Je suis joueuse et en voyant tes images j'ai cherché a comprendre et pour moi ce sont des reflets pris peut être sur des toits de voitures...en tous les cas le resultat est superbe..et j'ai trouvé ton blog rayonnant ,tes photos sont vraiment tres belles...
    Bonne continuation a toi..:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ma chère Clo, quelle joie de te voir ici, d’entendre ce que tu avais dit sur mes photos surréalistes. Venant de toi - une pro - c’est un compliment que j’apprécie énormement.
    Et tu as presque deviné: ce sont bien des réflexions qui ont été prises sur une surface de verre. Non pas les toits de voitures mais une sorte de parapet de verre, (ou plutôt, je cherche expression, main courante horizontale de verre) sur la terasse d’un café situé au premier étage d’un bâtiment historique (les Halles aux Draps) au dessus de la place. Ouff :) Voilà :)

    Merci encore pour ta visite qui m’a fait un grand plaisir!
    Amicalement
    A.

    OdpowiedzUsuń
  9. faktycznie jak fatamorgana, piękne, zamglone, nierealne? Zależy od punktu widzenia, a Twój bardzo mi się podoba, czuć sentyment do miejsca, miasta, i do tego nie trzeba słów, dajesz się odczuć obrazami
    pozdrawiam serdecznie i będę systematycznie czytać wstecz, bo dopiero tu trafiłam i ciężko stąd odejść :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawieszone w przestworzach...

    Szóste zdjęcie od dołu jest bardzo ciekawe...

    OdpowiedzUsuń
  11. Pięknie sfotografowałaś rynek, kapitalnie;)
    znakomity pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo dziękuję! Przepraszam, że odpowiadam tak lakonicznie, ale znów mam problem z komputerem - tym razem z programem antywirusowym - i przez kilka dni będę raczej odcięta od internetu. To już jakaś klątwa prawie ;)

    @ Jo - witaj serdecznie, nowi czytelnicy są zawsze mile widziani. Twoje zdjęcia - zachwycające, już kiedyś przypadkiem odwiedziłam Twój blog, ale potem jakoś zgubiłam do niego drogę. Będę zaglądać z pewnością, gdy już rozwiążę moje komputerowe problemy.

    Serdecznie Was wszystkich pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Fantastyczny pomysł, lubię takie eksperymenty. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawy pomysł na fotografię. Kolaże pełne tajemniczości, magii są zachętą od odwiedzenia tych miejsc i ujrzenia ich prawdziwej rzeczywistości. Mi takie zjawiska wyszły aparatem dziadka :)
    Ale te są bardzo ciekawe, proszę o więcej eksperymentów. Pozdrawiam Ado z krainy deszczowców :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Zbyszku, Twoje zdanie jest dla mnie zawsze bardzo cenne.
      A fotografia analogowa? Moje marzenie! Bardzo chciałabym do niej wrócić. Nie mam - niestety... - aparatu dziadka, ale mam starą Smienę (mój pierwszy aparat :) a ostatnio fotografowałam pożyczoną Zorką. Pierwsze podejście do fotografii analogowej po latach - ależ to wspaniałe doświadczenie!

      Usuń
  15. Ado, bardzo ciekawe są Twoje ostatnie krakowskie miraże. Są jak obrazy ze snów, jak marzenia o miejscach dalekich, ale bliskich sercu, do których chce się wrócić.
    I ten Tranströmer jaki w tym wszystkim znaczący. Piękny wiersz.
    Czekam na dalszy ciąg opowieści o pobycie w Krakowie.
    Serdecznie pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anito, jak zawsze czytasz dokładnie to, co mówią moje zdjęcia i to, co znika między wierszami. Mój Kraków jest właśnie taki...
      Transtromer to moje wielkie odkrycie - nie spodziewałam się aż takiego pokrewieństwa, doskonale wpisuje się w nurt "mojej" poezji. Jeśli będziesz mieć okazję zdobyć jego tomik, to bardzo, bardzo polecam. I to nie są wiersze o przyrodzie, jak gdzieś czytałam. Jest w tym splot życia i śmierci, jawy i snu, zaskakujące bogactwo metafor przy bardzo ascetycznym języku.

      Kraków będzie, tylko trochę odpocznę, znów wzięłam na siebie za dużo pracy.
      Serdeczności :)

      Usuń
    2. Na pewno za Twoją rekomendacją poczytam Transtromera ;-)
      Odpoczywaj i wracaj z Krakowem.
      Pozdrawiam :-)

      Usuń
  16. Interesujące fotografie przyjemnie się je ogląda

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo ciekawie zrobione zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz