Fotografie dawnego Krakowa - Ignacy Krieger

Najpierw - rozwiązanie zagadki. Pytałam o to, w jaki sposób kamienica Bonerowska łączy się z dawną fotografią i dlaczego jest miejscem szczególnym dla miłośników tejże. Otóż mieściło się w niej od 1964 roku atelier najsłynniejszego krakowskiego fotografa Ignacego Kriegera. Zagadkę odgadła Joo z urban stories - gratuluję raz jeszcze! Przewodnikpokrakowie wiedziała i nie powiedziała... Kiedyś znajdę takie pytanie, na które nie będzie znać odpowiedzi! Aby wątpliwości nie było żadnych, kamienica Bonerowska mieści się na rogu Rynku i ulicy św. Jana, ostatnio pokazywałam ją w mojej ulubionej konwencji fotografii-dziwnie-kadrowanych-na-których-brak-ludzi, z kronikarskiego obowiązku pokażę ją teraz jak należy:



Fotografie Ignacego Kriegera. Dla mnie to niekwestionowane odkrycie tego roku - oglądam jego zdjęcia w internecie, mam kilka reprodukcji a ostatnio udało mi się nabyć prawdziwy rarytas, bilet w przeszłość, okno na XIX wiek, przewodnik po nieistniejącym, widmowym Krakowie:

"Album fotografii dawnego Krakowa z atelier Ignacego Kriegera"
w oparciu o zbiory Muzeum Historycznego m. Krakowa
wydany przez Krajową Agencję Wydawniczą w Krakowie w 1989 roku.

Na pewno widziałam je już wcześniej (nie wiedząc nic o ich autorze), sentyment do starej fotografii mam od dawna. I taki rodzaj "archeologicznego" widzenia, który spod warstwy współczesności wydobywa nierozwiązywalne hipotezy - jak to miejsce wyglądało dawniej, kto przechodził tą drogą, gdzie spieszył, co widział pod błękitnym albo stalowym, zawsze obojętnym niebem? Co kryje się pod warstwą nowego tynku, kolorowych farb, narastających warstw bruku?

Czy pamiętacie "Polskę Piastów" Jasienicy? Zaczytywałam się kiedyś w całym cyklu, a to zdanie pamiętam do dziś:

Kto zwiedzał stare kościoły Krakowa, ten wie, że schody wejściowe wiodą w nich nie w górę, lecz w dół. Tak jest w kościele Mariackim, podobnie u Dominikanów, Franciszkanów, u Św. Wojciecha i w tylu innych świątyniach całej Polski. Bo powierzchnie, na których je ongi budowano, znikły już dawno pod kolejno nakładającymi się na siebie słojami bruków, gruzów, zgliszcz, popiołów i nowo zakładanych podwalin. Podłoga kościoła stanowi więc jakby wysepkę dawności, zapadłą w głąb gruntu i ogrodzoną zewnętrznymi murami. Lecz zdarza się często, że pod tą posadzką leżą przez wszystkich już zapomniane odziomki ścian i kolumn jeszcze bardziej sędziwych gmachów.

Paweł Jasienica, Polska Piastów, PIW, Warszawa 1992, s. 11

Czasami wchodzę do któregoś z tych kościołów... a właściwie schodzę doń - tylko po to.
Wyspy dawności. I tylko niebo jest zawsze takie samo.

Ale na zdjęciach Kriegera (jak czytamy w przedmowie Albumu)

Niebo [...] jest jednolicie białe lub szarawe, bez chmur - nie znano bowiem jeszcze filtrów.

Krieger osiedlił się w Krakowie w latach sześciesiątych XIX wieku i otworzył fotograficzne atelier przy ulicy Grodzkiej 83 (dziś nr 13). Po klęsce Powstania Styczniowego wyjechał za granicę (możliwe, że z obawy przed represjami - mógł być zaangażowany w Powstanie). Wrócił do Krakowa pod koniec roku 1864 i przeniósł swoją pracownię do kamienicy Bonerowskiej - na rogu Rynku i ulicy Św. Jana, sam również zamieszkał w tym domu, na trzecim piętrze.



Po roku 1864, wraz ze zmianą atelier Ignacy Krieger zmienił także metier swego zakładu, porzucając fotografię portretową dla dokumentalnej. Niezależnie od zamówień, każdego dnia, wcześnie rano, gdy w mieście był jeszcze mały ruch - wychodził z obiektywem "na łowy". Zabierał aparat taki, jakiego używał w atelier, statyw, torbę z drewnianymi, dużymi kasetami (wszystko to ważyło co najmniej dwadzieścia kilogramów) i szukał odpowiedniego obiektu. Ponieważ klisze były powlekane emulsją o niskiej czułości, należało je bardzo długo naświetlać. Dlatego na "krajowidokach" Kriegera (nazwę "pejzaż" wprowadzili dopiero młodopolscy malarze, którzy studiowali w Paryżu) brak ludzi; na niektórych zdjęciach dają się zauważyć jedynie niewyraźne, rozmazane postacie. Chcąc utrwalić na zdjęciu sylwetkę przechodnia, musiał fotograf kazać mu długo i bez ruchu pozować.
z przedmowy albumu

Po śmierci Kriegera, jego dzieło przejęło kolejne pokolenie - syn Natan i córka Amalia. Fotografie, które wykonywali nadal były sygnowane imieniem i nazwiskiem ich ojca, ale rozpoznać je łatwo, gdyż klisze datowane.

Ta fotografia pochodzi z początków XX wieku:

[zostanie uzupełniona]


Zatrzymać czas, chwilę, ocalić od zapomnienia - całe dzieło Kriegera podporządkowane jest tej myśli. Trwałość pamięci. Pamięć przedmiotu. Ludzie, którzy na dawnej fotografii ukazują się takimi, jakimi są naprawdę - nieostra, rozmazana sylwetka, w biegu, w życiu. Przez chwilę.

O pamięci, wspomnieniu, przemijaniu mówi fotografia i poezja. Jest taki wiersz Miłosza - jeden z tych wierszy, które wracają w pamięci i zostają pewnie na zawsze. Zamieszczony w tomie "Ocalenie" z 1945 roku (jeden z pierwszych zbiorów wierszy, jakie ukazały się po wojnie), ale pochodzący jeszcze z 1937 roku.


Spotkanie

Jechaliśmy przed świtem po zamarzłych polach,
Czerwone skrzydło wstawało, jeszcze noc.

I zając przebiegł nagle tuż przed nami,
A jeden z nas pokazał go ręką.

To było dawno. Dzisiaj już nie żyją
Ni zając, ani ten, co go wskazywał.

Miłości moja, gdzież są, dokąd idą
Błysk ręki, linia biegu, szelest grud -
Nie z żalu pytam, ale z zamyślenia.

Wilno, 1937

Czesław Miłosz, Poezje, Czytelnik, Warszawa 1981, s. 42


Komentarze

  1. Z zagadką nie będzie takie znowu trudne, ale błagam Cię - nie czyń tego specjalnie :) po co mi ta kompromitacja :)
    A Kriegerowskie zdjęcia opisałaś tak smakowicie, że naszła mnie ochota wyciągnąć album i zanurzyć się w nim, zamiast myśleć o obiedzie. Niech no tylko wyekspediuję P. do Sukiennic na pakupki (ha ha), już się za niego biorę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :) Ja oglądam te zdjęcia już nałogowo, ale dopiero wieczorami (nocą), gdy mam "święty, anielski spokój" :)
    A obiad.. obiady są stanowczo przereklamowane, weź prowiant i idźcie na piknik, dziś piękna pogoda!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ado gdzie Ty znalazłaś ten album???? Obudziło się we mnie chciejstwo - uwielbiam stare fotografie!
    Bardzo ładne to Twoje 'kronikarskie' zdjęcie.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Joo dziękuję :)
    Mnie udało się upolować album na allegro - od czasu do czasu się pojawia. Był bez obwoluty, ale w ładnej płóciennej oprawie, ogólnie w bardzo dobrym stanie i niedrogi. Tym zakupem wyczerpałam chyba mój limit szczęścia z paru miesięcy ;)

    Serdecznie pozdrawiam i życzę powodzenia w polowaniu :)
    Aż sprawdzę, czy jest teraz dostępny..

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli nie mylę kamienic, to w tej, na pierwszym piętrze, mieszkała jakieś sto lat temu moja ciotka;)
    jej matka zajmowała się m.in. renowacją arrasów wawelskich, miała pracownię, ale gdzie - nie wiem.
    Ciotka już nie żyje, nie ma kogo zapytać...

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwaga, album Kriegera jest w antykwariacie na Szpitalnej. Widziałam wczoraj na wystawie od św. Marka.

    OdpowiedzUsuń
  7. A jaka jest cena tego albumu? :/

    Twoje zdjęcie piękne :) Widzę, że lubisz Jasienicę. Od jakiegoś czasu w wolnych chwilach czytam, choć moje egzemplarze rozlatują się w rękach. Ostatnio usłyszałem opinię na jakichś imieninach, o ile pamiętam, że: "Jasienica jest niewiarygodny". Zapytałem wtedy tej osoby: "czytałaś?"... "nie". I na tym dyskusja się zakończyła ;)

    tartuffe

    OdpowiedzUsuń
  8. Wczoraj było święto - antykwariat zamknięty :)

    OdpowiedzUsuń
  9. @ ikroopka - piękne wspomnienia :) A może to ta dama z parasolką na zdjęciu?

    @ Przewodnikpokrakowie - dziękuję za podpowiedź - może ktoś się skusi.. A pewnie zniknie już w poniedziałek rano :)

    @ Tartuffe - co do Jasienicy, uwielbiam takie przemyślane krytyczne opinie, jak ta, którą cytujesz ;)
    Oczywiście, że od czasu, kiedy powstała 'Polska Piastów' czy 'Polska Jagiellonów' upłynęło już wiele lat, a nauka nie stoi w miejscu, archeologia, historia przynoszą wiele nowych danych. Ale mam wrażenie, że często te nowe odkrycia i naukowe dyskusje podobne są do sporów o to, ile diabłów się mieści na główce od szpilki. Czytam pierwszy tom 'Dziejów Krakowa'... usiłuję czytać. Pięć teorii na temat sieci hydrograficznej dawnego Krakowa (a każda już nieaktualna) wykład z geologii, jeszcze nudniejszy od tych, w których uczestniczyłam swego czasu. Napisane fatalnie. Od Jasienicy mógłby (i powinien) uczyć się warsztatu każdy historyk, więcej - każdy pisarz.

    A co do albumu - na Allegro pewnie był tańszy, ja kupiłam mój za ok. 50 zł (plus oczywiście wysyłka), nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście :)

    OdpowiedzUsuń
  10. J'aime beaucoup la photo ancienne montrant la vie de cette epoque.

    OdpowiedzUsuń
  11. akarui, c'est presque une obsession pour moi - regarder l'histoire, deviner le passe, fleurer l'air du temps a jamais perdu. Cracovie s'y prete a merveille! Merci pour ta visite :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz