Etymologia. Rzecz o nostalgii.
nóstos
álgos
álgos
Pierwszy lipca, trzydzieści jeden dni temu.
***
Lipiec minął pod znakiem prac, stracony dla blogowania, czytania, pisania, Krakowa. Sierpień zapowiada się podobnie, no, może nieco gorzej. Kiedyś opowiem... Dziś tylko reaktywuję, czy raczej - reanimuję - tego nieszczęsnego bloga o niedostępnym dla mnie mieście. Będę pisać o tym, co jeszcze pamiętam, będą zdjęcia z szuflady. Kto wie, kiedy wrócą dobre dni? Muszę pisać zanim zapomnę, jak to się robi, przypisana do ziemi i prac, przytłoczona zmęczeniem, rutyną, niekończącą się pracą.
Zaglądnijcie czasem do mnie.
***
Teraz, gdy czytam to po latach przypomina mi się jeszcze piękny wiersz Zagajewskiego "Jerzyki szturmujące kościół św. Katarzyny". Wtedy, gdy to pisałam, byłam przekonana, że te gromady ptaków przecinających szare niebo, podobnych do strzał w prędkości i zwinności - że to jaskółki. Jerzyki "nie umieją poruszać się po ziemi"... Kiedyś później, może rok lub dwa, fotografowałam kościół Katarzyny z myślą o zilustrowaniu tego wiersza. Gdy kiedyś uzupełnię tamten wpis i wyciągnę z archiwów - zamieszczę tutaj link.
Twój ulubiony antykwariat i mój też, co więcej problem ten sam - too many books!!! Czekają w kolejce, tylko kolejka się nie skraca. Ja w Krakowie jeżeli już o książkach mam jeszcze jedno ukochane miejsce - Massolit Bookstore (róg Felicjanek) - polecam!
OdpowiedzUsuńA do Ciebie zaglądam i zawsze czekam na coś nowego!
Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę nieustannych zachwytów mimo wszystko:)
Nooooo, my zagladamy cały czas :) zresztą pewnie mówią Ci to statystyki...
OdpowiedzUsuńTa boczna wystawa antykwariatu - najciekawsza, wszak tam albumy o sztuce :) a widok dla nas naszykowany - przedni: i kamienice Szpitalnej i Wikarówka i Święta Barbara z nowym dachem i Szkoła Panny Marii i dominikanie, no a w głębi... Akropolis :)))
Trzymaj się, ciężkiej pracy nie dawaj!
Zaglądam i czekam...uściski wirtualne przesyłając... :)
OdpowiedzUsuńJak miło, że pamiętacie :)
OdpowiedzUsuńJoo - widzę, że chodzimy po Krakowie tymi samymi ścieżkami! Massolit odkryłam zupełnie przypadkiem podczas wyprawy śladami Talowskiego (ul. Retoryka)... o tym trzeba napisać osobną notkę! Tylko nie mam zdjęć wnętrz księgarni, ale od czego wyobraźnia. Zresztą, wszyscy w Krakowie pewnie znają to miejsce. Dzięki Tobie wpadłam teraz na pewien pomysł - chciałabym zrobić cały cykl poświęcony moim ulubionym księgarniom i bibliotekom!
Przewodnik_po_Krakowie - nawet nie pomyślałam o statystykach, szkoda mi na nie było cennego czasu, w ogóle prawie nie otwierałam bloga (a przy moim uzależnieniu to był wyczyn ;) Wirtualnego Krakowa z Waszych blogów brakuje mi chyba tak samo, jak prawdziwego :)
Dzięki za miłe słowo - pewnie, że dam radę :) Aha - pozwoliłam sobie z Twojego komentarza zrobić podpis pod zdjęcie - idealnie pasuje!
Małgosiu - dziękuję :) Bardzo miło to słyszeć..
Muszę Ci powiedzieć, że Twój 'P&W' to dla mnie wspaniałe źródło inspiracji (na razie na planie wyobraźni ;) ale pocieszam się, że gdy będę znów miała czas...
Wspaniały post! Świetne zdjęcie z perspektywą! Przepiękny poetycki opis! Będziemy zaglądać bo to bardzo lubimy:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i życzymy trochę więcej odpoczynku:)
m_m
A ja życzę Ci, aby pomysł na nowego bloga zmaterializował się jak najprędzej. Masz we mnie pierwszą "folołerkę" i honorowe miejsce w "przypisach"!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę jak najwięcej odpoczynku.
__________
Remanent - to też Fio :-)
M_M - dziękuję :) Bardzo mi miło, że pamiętacie :)
OdpowiedzUsuńFio - dziękuję za miłe słowo :) Ale to ciągle będzie ten sam blog - już sobie nie wyobrażam, że mogłabym go zostawić i zacząć coś nowego (mimo, że zwykle cierpię na słomiany zapał ;) Będzie więcej archiwalnych rzeczy - skoro jestem na razie 'odcięta od Krakowa', będzie może więcej prowincjonalnych widoczków ;) ale Kraków ciągle jest tu najważniejszy.
Serdecznie Cię pozdrawiam :)
Bardzo dobre i ciekawe zdjęcie
OdpowiedzUsuńUne tour jolie.
OdpowiedzUsuńAB merci :) C'est.. la tour d'horloge du chateau de Wawel, vue depuis le centre ville.
OdpowiedzUsuńMerci pour ta visite et mille excuses pour mon 'absenteisme' - le boulot (la lavande) accapare tout mon temps.
Greg, dziękuję!
Zdjęcie fantastyczne :)Tyle razy przechodziłem tamtędy i nie wpadła mi w oko ta "ramka".
OdpowiedzUsuńtartuffe
Tartuffe dziękuję :)
OdpowiedzUsuńMnie wtedy zdziwiło, że Wawel jest taki bliski - "ramkę" zobaczyłam chwilę potem. I chyba nawet wiem, czemu nie zauważyłeś dotąd - jakoś mam wrażenie, że Ty też w tym miejscu patrzysz najczęściej na wystawę antykwariatu :)