Gontyna raz jeszcze. Spacerem przez Salwator.
Gontyna czyli kaplica św. Małgorzaty, o której opowiadałam ostatnio, tutaj jeszcze raz pojawi się w czarno-białej tonacji wraz z kilkoma innymi zdjęciami z tamtego spaceru po Salwatorze. Mur otaczający kaplicę przykryty jest drewnianym gontem. A niedaleko biegnie ulica - "Gontyna".
Jeszcze raz klasztor - po prawej kadr zdjęcia (także poprzedniego) zamyka mur otaczający Gontynę.
Przyznaję, że kadr tego ostatniego zdjęcia zobaczyłam na blogu Tartuffe'a (wpis z 16 czerwca 2009) - może wybaczy mi jawny plagiat - ale ten kadr mnie oczarował, nie mogłam go nie powtórzyć. Zachęcam do obejrzenia oryginalnego zdjęcia u Tartuffe'a.
I tutaj kończymy spacer ulicą św. Bronisławy - to znaczy dzisiejszy etap spaceru. Został jeszcze jeden kościół, przepiękny, prastary. Na przeciwko Gontyny - kościół Najświętszego Salwatora. Rzecz jasna - był zamknięty. Ale o tym, już następnym razem.
Dobrej nocy życzy Wam wraz ze mną Tajemniczy Kot Spacerujący przed Gontyną. Zdziwiony był, kto ośmiela się zakłócić mu spokój i już miał odejść, ale uprzejmie poprosiłam o zdjęcie i Jego Kocia Wysokość raczyła wyrazić zgodę. Poczekał aż zrobię dwa zdjęcia i oddalił się z godnością.
Tutaj przypomnę, że wszystkie wpisy dotyczące architektury drewnianej mają już swoją kategorię na blogu Kraków i okolice - jest tyniecka studnia, drewniana wiejska chata z Tyńca, pojawią się drewniane kościoły, zabytki starego Zakopanego, pasterskie szałasy i zabytkowa zabudowa Lanckorony i inne...
I jeszcze dopisek po latach (AD 2015)
Wszystkie wpisy i zdjęcia ze spacerów po krakowskim Salwatorze doczekały się poczesnego miejsca. Można je przeglądać wchodząc do kategorii SALWATOR. Jest tam kościół Najświętszego Salwatora odbijający się w setkach kropel rosy zdobiących pajęczynę rozpiętą na kościelnej furtce:
i jest tajemniczy spacer wśród mgieł Aleją Waszyngtona, spacer w towarzystwie Króla Olch:
I jeszcze dopisek po latach (AD 2015)
Wszystkie wpisy i zdjęcia ze spacerów po krakowskim Salwatorze doczekały się poczesnego miejsca. Można je przeglądać wchodząc do kategorii SALWATOR. Jest tam kościół Najświętszego Salwatora odbijający się w setkach kropel rosy zdobiących pajęczynę rozpiętą na kościelnej furtce:
i jest tajemniczy spacer wśród mgieł Aleją Waszyngtona, spacer w towarzystwie Króla Olch:
Belle serie de photos NB qui montrent un peu de ton pays ou je ne suis jamais alle.
OdpowiedzUsuńUn joli chat qui habite la aussi.
Ado, nawiązując do krakowskiego posta na naszym blogu, to oczywiście masz rację, że to kościół św Krzyża, tym razem dzięki Twojemu blogo-przewodnikowi wiedzieliśmy na jego temat dużo więcej. Dzięki.
OdpowiedzUsuńAdo, zdjęcie ulicy Św. Bronisławy jest po prostu zniewalające - ma taki niesamowity klimat małego sennego miasteczka z poprzedniego stulecia. Jego Wysokość Kot wygląda dostojnie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie:)
Quelle chance de rencontrer un chat royal ! Un régale ! Les photos des murs sont plus que jolies aussi.... merci Ada, et merci aussi d'être inscrite comme abonnée sur mon petit blog... c'est sympa, un vrai plaisir d'avoir de la visite de partout dans le monde... à bientôt
OdpowiedzUsuńElles sont toutes des photos très jolies. Le traitement monochrome accent les formes, mais je me demande comment sont les couleurs.
OdpowiedzUsuńTo prawda, czarno-białe zdjęcia mają swój klimat, prawda? :)
OdpowiedzUsuńPiękne kadry, a ten podobny do mojego jest ładniejszy na Twoim zdjęciu :))
OdpowiedzUsuńFirefox pomógł. Zmieniłem przeglądarkę za Twoją namową i powinno być ok.
Pozdrawiam :)
tartuffe
Po prostu... Kraków ma swój Klimat!
OdpowiedzUsuńakarui - j'ai un grand sentiment pour des photos NB, elles sont reelles et irreelles en meme temps.
OdpowiedzUsuńEt qui sait, peut-etre un jour tu vas visiter Cracovie :) De toute facon, t'es bienvenu pendant ces promenades virtuelles :)
mimo - ogromnie się cieszę, że mój subiektywny przewodnik nareszcie obiektywnie się przydał! Bardzo mi się podobają Wasze krakowskie zdjęcia :)
Joo dziękuję! Tak się cieszę, że zwróciłaś uwagę na to samo, co mnie w tej scenie przykuło. Tamten spacer na Salwator (upalny ostatni dzień czerwca, przymglone słońce, duszno i parno) to była taka podróż w czasie. Dlatego jeszcze nie pokazałam zdjęć w naturalnych kolorach - sepia i BW lepiej oddają moje wrażenia z tej wyprawy. A Jego Kocia Wysokość na zawsze chyba zostanie w pamięci. Jestem przekonana, że to nie był zwykły kot ;)
Owen - tu es le bienvenu :) Merci pour ta visite et ton commentaire - je serais ravie si tu venais de temps en temps visiter virtuellement ma ville de reves, la plus belle des villes en Pologne, magique Cracovie. Elle réserve pas mal de surprises a des gens qui savent regarder de l'autre cote du reel - je sais que tu appartiens a ces gens-la. Au plaisir de te lire :)
OdpowiedzUsuńAB merci pour ton opinion si flattante pour mes qualites mediocres :) C'est vrai que le traitement monochrome accentue les formes, les textures - le noir et blanc fait penser aussi a un temps deja passe, revolu. C'est un quartier vraiment special, cette rue traverse des differentes epoques qui sont toujours vivantes... d'une certaine maniere.
Les couleurs, je les ai reservees pour le troisieme volet de cette promenade - je promets :)
zacietrzewiony - niewątpliwie :) Zawsze lubiłam ten klimat - realny i nierealny jednocześnie, aktualny i jakby z dawnych czasów. Twoje zdjęcia BW są wspaniałe - i ten jednolity zamysł bardzo mi się podoba. Ja oczywiście będę stosować je rzadziej - ale na pewno nie odmówię sobie takiej przyjemności. A poza tym moje pierwsze zdjęcia, robione przed laty starą 'Smieną' były właśnie czarno-białe, może też stąd ta nostalgia ;)
OdpowiedzUsuńArtur - dziękuję, bardzo się cieszę, że choć trochę z tego klimatu udało mi się oddać na tych zdjęciach :)
And last but not least - Tartuffe, witaj po przerwie :)
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że udało Ci się zalogować i zmiana przeglądarki pomogła (gdzieś czytałam, że IE 'nie lubi' blogspotowego gagżetu 'Follow this blog' - może stąd te problemy.
Nieswojo tu było mi bez Twoich odwiedzin i opinii :) Jednakowoż (!) stanowczo zaprzeczam, jakoby mój kadr miał być lepszy - przypiszę to Twojej kurtuazji :)
Najbardziej z Salwatora lubię drogę na kopiec, a jeszcze dokładniej, to te dwie uliczki, które od niej odchodzą :)
OdpowiedzUsuńKośćiółek Małgorzaty też jest niczego sobie. Oby nie skończył jak ten drewniany na Woli.
anielka
Niezwykła dzielnica, a te uliczki (chyba Gontyny i Anczyca) są przepiękne! Gdybym mogła tam mieszkać... marzenie :)
OdpowiedzUsuńDzięki Twojemu komentarzowi dowiedziałam się o pożarze drewnianego kościoła na Woli (w tamtych latach mieszkałam we Francji). Ogromna strata, po prostu straszne.. Czytam właśnie artykuł - plany budowy murowanego kościoła z wielkim parkingiem i te wszystkie kłótnie i spory wokół tego. Eh, dlaczego tu wszystko tak właśnie wygląda. Muszę się dowiedzieć, jak ta sprawa się skończyła.
Wokół byłego drewnianego kościoła na Woli rozciąga się wielka zielona łąka. Racja, trzeba tam zrobić parking, ileż można tych łąk, tej trawy, tej zieleni. Zresztą to przecież normalne, że do kościoła jedzie się samochodem, prawda? Wszak kościoły są tak rzadkie u nas :)
OdpowiedzUsuńW rzeczy samej, Droga Pani, w rzeczy samej.. Któż to widział takie łąki w środku miasta? I jakże to tak - duży murowany kościół i bez parkingu?
OdpowiedzUsuńZresztą powiedziane jest 'czyńcie sobie ziemię poddaną' - chyba jedyne słowa z Biblii stosowane z taką żarliwością ;)
Eh...
A wiesz, ja byłam jesienią w tamtej okolicy, od strony Skał Panieńskich - przechodziłam obok skansenu w stronę szlaku na kopiec Piłsudskiego. Nie miałam pojęcia o tym kościele. Oglądam zdjęcia.. ogromna strata. Im więcej czytam o takich sprawach, tym bardziej nasz system wymiaru sprawiedliwości wydaje mi się chybiony.
Czy to nie tę kaplicę uwieczniono w filmie "Katyń"?
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy,
m_m
Bardzo klimatyczne zdjęcia, jak i wycieczka oczywiście :) Oczywiście jak zawsze sprawiasz, że muszę znowu wkrótce koniecznie się wybrać na Salwator! Zawsze jakoś nie po drodze... a kiedyś chadzałam oj jak często...
OdpowiedzUsuńA kot to nie kot, to istny tygrys, lub puma :) Piękny, majestatyczny!!!
un petit tour du soir..
OdpowiedzUsuńquel regard a ce chat...attentif...il n'a peut etre pas l'habitude de se faire photographier..
j'aime tes autres photos en noir et blanc...
beaucoup de charme...
bonne soirée...
m_m - niestety, nie umiem odpowiedzieć - może ktoś inny z moich czytelników wie? Ja - stwierdzam z przykrością - mam straszne braki w materii filmów.
OdpowiedzUsuńElenuke - serdecznie dziękuję :) Ja też na pewno jeszcze się tam wybiorę, tym razem w taki dzień, żeby nie zastać wszystkich bram, furt i wejść zamkniętych.
Wiedziałam, że kot Ci się spodoba :))
Clo merci pour ta visite :)
Le chat etait vraiment magnifique - quelque chose dans son regard et dans son allure disait que l'endroit lui appartenait ;) Je me suis sentie comme un intrus.
Merci encore d'etre passee chez moi!
W filmie Katyń? Hm, mogłabym sprawdzić, gdyby ktoś podał bliższe namiary (na przykład w 23 minucie), bo mi się całego znowu oglądać nie chce :)
OdpowiedzUsuńWitam , b&w to świetny pomysł . Środkowe zdjęcie ulica św. Bronisławy bardzo ciekawe, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńm_m, na pewno bohaterki idą na cmentarz (z cmentarza?) na Salwatorze, więc i kaplica mogła się pojawić.
OdpowiedzUsuńAdo, o ile pamiętam, msza w kościele Najśw. Salwatora jest w niedzielę o 11.15, i chyba tylko wtedy można wejść na teren przykościelny (i do samego kościoła - wspaniałe romańskie prezbiterium!). Jeśli ktoś nie idzie na mszę, ma trochę czasu, żeby pospacerować wokół kościoła i ponapawać się atmosferą. A jeśli idzie, to musi się napawać bardzo prędko, bo zaraz po mszy w bramie staje cerber z kluczami i ponuro a znacząco patrzy na wychodzących ;-)
No dobra, toście mnie zdenerwowali tym Katyniem i że się nic nie dzieje i idę go szukać i włączyć. Będzie mi towarzyszył podczas układania książek na nowych półkach :)
OdpowiedzUsuńAdo, jak tam praca? pogoda? ty? Tęsknie za nowymi postami!
OdpowiedzUsuńPrzewodniku wielce ciekawa jestem tez tego kościoła. Więc pisz jak najszybciej.
W 93 minucie :)
OdpowiedzUsuńSiostry idą na cmentarz salwatorski za wózkiem z tablicą nagrobną brata; widać też niektóre salwatorskie wille.
Swoją drogą nie mam zielonego pojęcia, gdzie znajduje się kościół, w którym miała być pierwotnie umieszczona ta tablica. Na pewno nie w Krakowie :)
Kochani, Przewodniku, Elenuke i wszyscy, którzy jeszcze pamiętacie o tym zakurzonym miejscu w sieci: dziękuję za pamięć, za wszystkie odwiedziny, miłe komentarze, rozwikłanie tajemnicy Gontyny w roli filmowej, za uściślenia i cenne informacje (dziękuję Polixeno), które umieszczę w następnej notce.
OdpowiedzUsuńCo u mnie? Mogę w skrócie powiedzieć, że jeszcze żyję ;) ale nie pamiętam, kiedy byłam tak zmęczona (pewnie w zeszłym roku, w lipcu - cudowna cykliczność przyrody). Tyle mam do napisania - o moich wiejskich pracach i dniach, że mogłoby z tego powstać nowe "Erga kai hemerai" (czy jakoś tak) Hezjoda. Z tego wniosek, iż rzeczony Hezjod tychże prac był jedynie obserwatorem. Gdyby pracował i robił to, co opisuje - pisać nie miałby czasu ani sił ;))
Dziś albo jutro skończą się najważniejsze prace - będę pisać!!
Serdeczności :-)
beautiful blog! that last image looks just like my cat Hagrid
OdpowiedzUsuń