Zima w Ojcowie, zimowa bajka

Zima jak z baśni powróciła niespodziewanie na jeden dzień. Noc, dzień i noc. A potem odpłynęła z deszczem, zostały mi zdjęcia i wspomnienia. Będzie Ojców i jego stara, zabytkowa zabudowa, będzie Ojcowski Park Narodowy, skalne formacje o fantastycznych kształtach, spacer doliną wzdłuż czarnej, meandrującej rzeki a przede wszystkim będzie biel i śnieg. I wielki spokój. Tak chcę właśnie zapamiętać ten dzień, jeden dzień ujęty w zimowy nawias.

Ciąg dalszy tutaj: Zima w Ojcowie, zimowa bajka
pozostałe wpisy: krakowiokolice.wordpress.com


Komentarze

  1. Rzeczywiście, krajobraz jak w bajce. Piękną wycieczkę mieliście.
    Na zdjęcia nie mogę się napatrzeć.
    Serdecznie Cię pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Było naprawdę pięknie, tak nierealnie, jakoś inaczej niż zwykle.
      Wielka cisza, spokój, słychać było spadający z gałęzi śnieg...
      Serdeczne pozdrowienia przesyłam :)

      Usuń
  2. Przepiękne fotografie, baśniowe pejzaże, miejsca niczym ze snów. Cudownie oszronione drzewa. Zima, jakiej dawno nie widziałam. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, widziałam wyjątkowo piękny zimowy spektakl, coraz rzadziej ostatnio mam okazję oglądać prawdziwą zimę i może dlatego jeszcze bardziej mi się podobał ten dzień.

      Usuń
  3. Ale że co? Że jak miłośnik Krakowa to mu się TAKIE widoki nie spodobają?:)

    Taka zima to ja rozumiem. W Warszawie pada, wieje...nie od dziś luty to dla mnie najgorszy miesiąc w roku (choć w takiej odsłonie dość zaskakujący).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to by można przedstawić za pomocą jakichś zbiorów - trzeba być miłośnikiem Krakowa I/ LUB prowincjonalnej zimy, a najlepiej obydwu :)
      Kraków też był następnego dnia, ale bez ani jednego zdjęcia ze względu na uporczywy deszcz, mój spleen oraz zwiedzanie Wawelu zaginionego i komnat.
      Luty bodaj gorszy jest dla mnie od listopada, a to już naprawdę wyczyn...

      Usuń
  4. Moje ulubione miejsca i ścieżki spacerowe. Bardzo często pokonujemy tę trasę rowerem, jadąc do Ojcowa przez Prądnik Korzkiewski. Wspaniała trasa i cudowne okoliczności przyrody.
    Twój Ojców w zimowej szacie - piękny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      I pamiętam Twoje jesienne zdjęcia z Ojcowa, zdecydowanie obie lubimy tam wracać, jak widzę :)
      Choć na rowerze wybrałam się tam tylko raz, z Krakowa, jakieś 100 lat temu...

      Usuń
  5. Jak pięknie. Aż widać tę ciszę.
    Ostatni raz odwiedziłam Ojców latem zeszłego roku - środek dnia (wycieczka była nieplanowana, ruszyłam się z domu dość późno), sobota, upał, wzdłuż Prądnika tupot milionów stóp. Tak się przynajmniej wydawało. Za to wielka rozmaitość pogody:
    - w drodze z przystanku w Smardzowicach - ciepły wiatr, rozszalałe słońce i ogromne, nastrzępione chmury mknące po niebie;
    - w Dolinie Sąspówki - gęsty, duszący, niemal materialny upał i niebo z szarej waty;
    - w drodze na Złotą Górę - nagłe uderzenia wiatru, niepokojące pomruki w niebie (umykałam z duszą na ramieniu!), a potem radosny prysznic;
    - z powrotem w Dolinie Prądnika - tu chciałoby się powiedzieć: krystaliczna czystość powietrza po deszczu, ale nie, natychmiast znowu zrobił się upał, chociaż nieco lżejszy i weselszy.
    I dalej te miliony stóp (ale czy turysta ma prawo narzekać na obecność innych turystów?). A na zakończenie, kiedy weszłam na zielony szlak, żeby podreptać z powrotem do Smardzowic, mocny akcent: ktoś włączył kosiarkę i głośne BRRRRRRRRRRRRRRRRRRR poniosło się po całej dolinie.
    Sama rozumiesz :-)

    pozdrawiam
    allegra walker

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja lubię Twoje podróżnicze impresje :) W Dolinie Sąspówki w upalne dni zawsze czułam się tak jak opisujesz - aż falujące od gorąca powietrze, wilgoć, mokro, prawie dżungla.
      I ze Smardzowic, proszę jaka piękna wyprawa. Byłam tam kilka razy, raz - bo w pobliskich Cianowicach jest pałacyk projektu ponoć Talowskiego, ale już nie widziałam ruiny, tylko koszmarną i wymuskaną odnowioną bryłę. Zatrzymałam się też kiedyś na cmentarzu w S., ładny.
      Kosiarki, ah, j'adorrrrrre ;)

      Usuń
    2. PS Dziękuję za wskazówkę bibliograficzną odnośnie płaskorzeźby z Imielna (i podobnych) i poparcie moich dyletanckich wywodów :) Nie wiedziałam o tej publikacji, heidelberskich zbiorów jeszcze nigdy nie przeglądałam. I w ogóle myślę sobie, że digitalizacja to chyba największe osiągnięcie i chyba jedyna dostrzegalna dla mnie korzyść czy jasna strona tych czasów, technologii etc.

      Usuń
  6. Pisząc kiedyś o rodzinie Przezdzieckich trafiłam na postać historyka Aleksandra Przezdzieckiego, to on kupił w 1859 roku Ojców i wpadł na pomysł, by uczynić z niego letnisko i uzdrowisko. To on wzniósł hotelik, dworki przeznaczone dla kuracjuszy, jednak inwestycje się nie zwróciły. Przezdziecki chciał uwrażliwić polską arystokrację na piękno własnego kraju, pokazać że odpoczywać można nie tylko w Baden czy Vichy, ale także bliżej, w Ojcowie. Nawet dr Dietl potwierdzał znakomite warunki klimatyczne uzdrowiska. Jednak interes nie poszedł...
    Po powstaniu styczniowym Przezdziecki Ojców sprzedał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, niestety, kolejna smutna historia. Zaraz potem powstanie styczniowe, po którym Ojców już chyba nigdy tak naprawdę się nie podniósł. Choć przecież aż do międzywojnia jakieś realizacje uzdrowiskowe trwały i działały z mniejszym czy większym powodzeniem (raczej mniejszym).
      Według opinii Dietla tutejsze wody miały mieć znakomite właściwości, czytałam fragmenty jego artykułów. I zawsze kiedy przechodzę obok kaplicy Na Wodzie zastanawiam się, jak też to ongiś wszystko wyglądało - ten dom zdrojowy na przeciwko, wielki park, koncerty. Pozostały tylko jakieś mało czytelne ślady, wspomnienia lepszych dni.

      Usuń
  7. Cudny jest Ojców zimową porą, taki bajkowo-magiczny.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepiękna zimowa sceneria....a u mnie wiosennie...

    Serdeczności zasyłam....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie codziennie od tamtej pory inna pogoda, tamta sobota wydaje się teraz odległa o lata świetlne... Pozdrowienia!

      Usuń
  9. Ojców na Twoich zdjęciach wygląda bajecznie. Wyobrażam sobie Twój okrzyk zachwytu kiedy spojrzałaś przez okno. Wszystko otulała delikatna, śnieżna kołderka. Na piękną i śnieżną zimę w naszym kraju rzadko możemy liczyć. U mnie też w sobotę padało. Jak to jest. Wystarczył jeden śnieżny, zjawiskowy dzień a wpadłam w euforię, zadowolenie.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam Twoje zimowe zdjęcia, właśnie tak było. I ta cisza, dziwny spokój.
      Widok z okna był prawdziwą niespodzianką, obudziło mnie takie dziwne światło, nie wiedziałam czemu jest tak widno. A to Bystra błyszczała od śniegu :)

      Usuń
  10. Prawdziwej zimy tej zimy prawie nie było. Z tym większą więc radością podziwiam tą bajkową na Twoich zdjęciach. Znane mi miejsca, ale nie z tak z taką ilością białego puchu. Śliczne :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Cieszę się, że udało mi się zatrzymać na zdjęciach taką efemeryczną zimę. Ojców ogromnie lubię odwiedzać o każdej porze, i chyba właśnie tam polubiłam zimę :)

      Usuń
  11. Takich widoków tej nie-zimy mi brak. A cisza, aż w uszach dzwoni, zbawienna i błogosławiona. "Zanurzyć się w nią- kryształową i czystą jej toń". I trochę się jej mnie udzieliło. Dziękuję ci za to, bo mam wrażenie, że ostatnio moją głowę zaludniają tysiące głosów, krzyków,ostrzeżeń i gróźb, a ja proszę o ciszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, taka cisza nie ma sobie równych. Bardzo mi jej brakuje.

      Usuń
  12. Wspaniale, jest czego pozazdrościć. Zimowy rajdzik rowerowy przez Ojcowski jeszcze przede mną...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Wydaje się, że ciągle masz szansę na taki zimowy wypad do Ojcowa, jakoś ta zima nie chce odejść ;) A ja wybrałam się ostatnio na niewielką wycieczkę w okolice Proszowic, trochę Twoimi śladami - jakkolwiek do Bejsc(ów?) nie dotarłam. Za to widziałam bardzo interesujący kościół w Żębocinie!

      Usuń

Prześlij komentarz