Światło(ść) w listopadzie

Może przydałby się tutaj jakiś listopadowy wiersz. Nie potrafię odnaleźć takiego, który by łączył to późne światło, drzewa, ostatnie leśne fiołki a zresztą – po co zasłona ze słów. Las ogołocony z jesiennych ozdobników, sama kwintesencja drzew, wydają się takie, jakie właśnie są.



Słów mniej i mniej. Stare ogrodzenie z zardzewiałej siatki a za nim sad jak ze złego snu. Kiedyś, w maju a może w czerwcu był pełen dmuchawców, co unosiły się jak lampiony, barokowy teatr wiosennego sadu i zachodu słońca. Dziś słońce zachodzi już po południu, połamane gałęzie, pokrzywy. A jednak wydał mi się piękny, przemieniony przez ukośne światło. Bursztynowe liście, koronka pokrzyw, gałęzie rysują wielokrotne x nierozwiązalnego równania. Nie chcę wybiegać myślą w inne dni, inne sezony niebieskie czy piekielne. Ani w przyszłość. Liczę fiołki, robię im portrety piękniejsze niż w naturze, nieprawdziwe. Jestem w patrzeniu na stary sad, jest mi listopadowo.

Czasem widać kraty siatki a czasem, jeśli dobrze spojrzeć, to nie. Nie ma krat, jest tylko światło.














Zdjęcia powstały dziś (czyli wczoraj, dziś już jest gdzie indziej). Chciałam je tutaj zamieścić pomimo całej monotonii listopadowych wpisów, pomimo oczekującej tatrzańskiej relacji. I mimo treści nieważkiej też, po namyśle. Nie potrafię na razie wrócić do dawnych wspomnień z Krakowa, z wycieczek, z muzeów, nie potrafię napisać nic wartościowego. Zatrzymanie w tu i teraz. A poza tym wszystkim - listopad zasługuje na obronę! I oto właśnie, kolejną serią całkowicie niepotrzebnych zdjęć, występuję w obronie listopada. Czy kiedyś jeszcze bywa takie światło ukośne, co przemienia stare liście, zbliża i oddala drzewa, daje ostatnim, jesiennym fiołkom taki odcień? Każdy twój kolor, listopadzie, zasługuje na pochwałę.


Komentarze

  1. Cudowne! A dziś Kraków kompletnie odrealniony przez mgłę. Niesamowity i trochę straszny. Pozdrawiam Ado.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kraków...
      Dziś mgła zjawiła się u mnie niepostrzeżenie, nieoczekiwanie, w środku słonecznego dnia - nagle biała kurtyna, zaćmienie. Ech, zobaczyć to w Krakowie.

      Serdeczności :)

      Usuń
  2. No takiego listopada jak na Twoich zdjęciach można bronić. Ale tylko takiego. Mnie bliżej, niestety, do takiego (choć i tu jest światełko)."Listopad prawdziwy, noc czarna i gwiazdy. Wiatr. Smutek zupełny.A jednocześnie rozkosz ciszy, gwiazd zaplątanych w gołe gałązki brzózek i taka jakaś jesienna tajemnica i milczenie. Noc listopadowa. W takie wieczory najbardziej odczuwam beznadziejność istnienia,niemożność dowiedzenia się czegokolwiek, nadania jakiegokolwiek znaczenia światu. A jednocześnie pełnia istnienia, głęboki instynkt życia, westchnienie wszechświata, które przechodzi przez noc i kumuluje we mnie. Cudowne uczucie". To oczywiście Iwaszkiewicz (choć mam go już serdecznie dosyć;) Zdjęcia zachwycające.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne... To chyba z późnych Dzienników choć może się mylę. Zapadł w pamięć fragment o takim minorowym-listopadowym brzmieniu, jakiś wieczorny spacer samotny w Stawisku, on jak zwykle - opuszczony przez wszystkich i niezrozumiany przez najbliższych, z ciężarem wszechświata spoczywającym na barkach, skarżący się na starość w 50 jesieni życia ;) Och, kpię sobie wstrętnie. Wiesz, jak go lubię i cenię. Tak żałuję, że nie mam na półce teraz jego dzienników ani listów - wszystko w Krakowie. Sama tu jestem i czarny listopad hula mi nad głową, chwieje więźbą duszy ;)

      No i nie mam nic nowego a ciekawego do czytania. Poniedziałek będzie medyczny a Kraków daleko. I tu chyba leży problem.
      Mam jeszcze dzisiejsze zdjęcia - chyba stracę ostatnich czytelników, ale mam ochotę je zamieścić :)

      Usuń
    2. Nie, nie mylisz się:) To stary poeta (mój ulubiony). Ach, jaki on był nieznośny. Ale i tak go kocham;) No na szczęście widzę, że uległaś ochocie i są nowe zdjęcia:) Pamiętaj, że choćby wszyscy Cię opuścili, ja-nie:) Chyba ktoś już to powiedział przede mną...;)

      Usuń
    3. Ach, więc nie myliła mnie intuicja, to dobrze :) Nie czytałam wciąż tych późnych dzienników w całości, nie mam ich tutaj, ech... Kraków daleki. Mam korespondencję z Miłoszem, ale ona działa na mnie przygnębiająco, jestem tak głupio sentymentalna (że różnice, zatarcie przeszłości, bezwartościowość wspomnień i dawnej przyjaźni, polityczne gry i gierki, kompleksy, wrogość, starość, przemijanie).

      Pamiętaj... etc. ;) Chyba już to rzeczywiście gdzieś czytałam :)
      I nie, dementuję, nie zostanę opuszczona - liczni a anonimowi czytelnicy wciąż kopiują witraże oraz historię kościoła św. Andrzeja. Statystyki idą w górę! ;)


      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Dziś będzie jeszcze jedna odsłona lasu. Wiem, do znudzenia ;)

      Usuń
  4. Bardzo poetyczne w wyrazie te zdjęcia, więc słów nie trzeba:) Uroczo i klimatycznie:)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) W takim razie zapraszam wieczorem na kolejną listopadową odsłonę.
      Serdeczności :)

      Usuń
  5. W baśniach, legendach bohatera się sprawdza, czy jest godny dostąpić określonego zaszczytu. Wśród miesięcy taką próbę oferuje listopad. Czy dostrzeżemy w nim piękno i nadzieję?
    Do mnie najbardziej przemawia zgromadzenie pni. Gdzie idą?
    Miłego weekendu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, Ty też widzisz ten ruch nadciągających drzew? Już wczoraj, gdy robiłam te zdjęcia, te wątłe modrzewie wydały mi się podobne do kroczącej armii. Idą na spotkanie zimy.

      Dziś ktoś z czytelników przysłał mi taki wiersz znanej poetki (a nieznany mi dotąd), który pozwala nadzieję w jesieni odkryć. Podzielę się nim dziś. Piękno dostrzegam - sama się temu dziwię. Wyjątkowy ten listopad.

      Dziękuję - i dla Ciebie :)

      Usuń
  6. Ado, dziękuję za tę piękną listopadową światłość. Udaje mi się takie światło dopaść tylko w weekendy, jeśli są łaskawe.
    Kocham takie złote modrzewie, bardzo mi ich w mieście brakuje.
    Serdeczne pozdrowienia dla Ciebie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz coraz mniej i mniej światła, gdy dziś pojawiło się takie przymglone słońce, wyszłam na ponad dwugodzinny spacer po tych moich wiejskich bezdrożach, taka piękna powietrzna perspektywa. Strasznie brakuje mi słońca i światła. Modrzewi mam pod dostatkiem ;)
      Serdeczności :)

      Usuń

Prześlij komentarz