Ogród zimową porą
Miały być jakieś krakowskie wspomnienia, spacer nad Wisłą, zdjęcia z szuflady. Jednak słońce zmienia wszystko i zamiast wyobrażonego Krakowa będzie realne tu i teraz. Może szkoda by było, gdyby jeden z nielicznych tej zimy słonecznych dni miał przejść bez śladu.
Na szczęście kategoria "okolice" jest bardzo pojemna i mieści wszystko to, co z definicji nie jest pisaniem o Krakowie. Jest tu miejsce na zimowy ogród, na zupełnie zwyczajne zimowe zdjęcia. Oto ostatni dzień stycznia, słońce, śnieg, błękit. Żywopłoty z dzikiej róży, wzdłuż nich ścieżka do biegania/ścieżka do (nie)myślenia. Nawiasem mówiąc: gdy nie zrobię zwyczajowych kilku km, nastrój mam dokładnie tak podły jak dziś... Na dwóch zdjęciach z dziką różą widać linię horyzontu, na niej samotne drzewo - stary świerk. To moja trasa zimowych spacerów z psem/ samotnych/ z aparatem fotograficznym. Bliżej jest ogród pod lasem trochę zaniedbany i strasznie chaotyczny, na szczęście przykryty malowniczo śniegiem... i to już chyba wszystko. Ot, taki sobie zwykły-niezwykły wiejski krajobraz. Nie najgorsze miejsce, żeby żyć. Zapis chwili, nic ważnego, kawałek świata.
Ten wpis miał się ukazać przed kilkoma dniami i nawet się ukazał, ale uznałam go za... nudny, nieważny. Od tej pory kilka razy zmieniałam zdanie, najprawdopodobniej zimno zaburza mi procesy decyzyjne ;-) Niech więc jednak zostanie i niech będzie zimowym interludium w krakowskich wpisach. A kto wie, czy nie przyjdzie teraz kolej na Ojców? W takim razie ten zimowy ogród może być nawet dobrym wprowadzeniem w podkrakowskie okolice.
Och, pojawił się baśniowy ogród. W marzeniach biegam po skrzącym się śniegu i chłonę promienie słońca, zachwycam się błękitem nieba. Jest pięknie. Zjawiskowe zdjęcia. Mam nadzieję, że i mnie będzie dane podziwiać taką zimę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
A kto mnie namówił na wyciągnięcie tego ogrodu z blogowych czeluści? Łucjo, dziękuję :-)
UsuńJa nie potrafię pisać tak pięknie jak Łucja :(, więc po prostu napiszę, piękne niebieskie niebo, biały śnieg i śliczne zdjęcia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, słońce było tamtego dnia bardzo mocne i wszystko było takie jaskrawe... Przydałyby się częściej takie słoneczne dni.
UsuńPozdrawiam :-)
Niby nic, a jednak zatrzymane w Twoim obiektywie rzuca czar. :)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję! To takie czary z wiejskiego ogródka.
UsuńI proszę jaki zbieg okoliczności, ja tu wyszukuję ostatnie zdanie z pewnej powieści, a Ty oglądasz moje wiejskie okolice :-)
Takie są uroki internetu. Nasze ścieżki ciągle się przecinają. :)
UsuńPodoba mi się taka ścieżka do (nie) myślenia. Czasami pozwalam sobie na zupełne odpłynięcie w czasoprzestrzeni, a czasami w głowie mam kłębowisko myśli, aż paruje... Nawiasem mówiąc, jeśli tak wygląda Twój podły nastrój to ja chcę mieć codziennie takowy. I zazdroszczę codziennych kilku kilometrów..
OdpowiedzUsuńTaka ścieżka to wspaniała sprawa! Jakiś czas temu przy okazji innego wpisu nawet wspomniano tu zalety "chodzenia-myślenia", "marszowych impresji" - nie jesteśmy w tym osamotnione, niech żyje współczesna szkoła perypatetyczna :-)
UsuńMojego podłego nastroju nie życzyłabym najgorszemu wrogowi... natychmiast proszę sobie odmyśleć to życzenie ;-))
Codzienne kilometry to bezcenna sprawa i jeśli z jakiegoś powodu (tak jak dziś - z lenistwa i rzekomo paskudnej pogody) zrezygnuję z nich, to jestem sama na siebie zła. Nic tak nie pomaga na stres i wszelkie problemy.
Dlaczego nudny, dlaczego nieważny?!
OdpowiedzUsuńWszystko, co nam się podoba, jest ważne, a czy żeby nie było nudne, musi kipieć emocjami?
Emocje znajduję patrząc na te zdjęcia, one są ukryte i w nich, i we mnie - trzeba je tylko odnaleźć.
Nietrudno...
Piękne pejzaże, chciałabym mieć takie w zasięgu wzroku.
Masz rację i dobrze jest spojrzeć na to z boku. Może nawet nie utożsamiałam czegoś istotnego z natłokiem burzliwych emocji, raczej chodziło mi o fizyczną bliskość tego pejzażu, o jego zwyczajność, o brak - w przeciwieństwie do krakowskich - jakiegoś zakorzenienia w historii. Ten zimowy prosty krajobraz, jeśli na swój sposób ważny, może być ważny tylko dla mnie, tak sobie myślałam. I dobrze, że się myliłam. Bo przecież różne są klucze do odczytania obrazu.
UsuńCieszę się, że jednak nie zrezygnowałaś z opublikowania wpisu :) Nie tylko Kraków jest piękny. Te Twoje okolice oddychają, wzgórki i pagórki cieszą oko, bo u mnie płasko niestety.
OdpowiedzUsuńPewnie, że nie tylko Kraków, nie powinnam go znów tak idealizować, bo ma też koszmarne strony ;-) I cieszę się, że Ci się ten kawałek świata podoba. Pamiętam, że długo w dzieciństwie byłam przekonana, że cała Polska jest właśnie taka górzysta-falista-pagórkowata jak u nas na południu ;-)
UsuńTa okolica piękna jest zimą...
OdpowiedzUsuńO dziwo byłam w Krakowie kilka razy, ale nigdy w porze zimowej, jest czego żałować, naprawdę pięknie :) i brawa dla Ciebie, że to ujęłaś biorąc pod uwagę jaka kapryśna jest zima, raz śnieg, raz deszcz, raz słońce, a raz mróz :)
OdpowiedzUsuńKraków zimowy też jest piękny... tylko zazwyczaj niełatwy do fotografowania, szczególnie gdy ktoś tak marznie jak ja ;-) Warto odwiedzić Kraków zimą, naprawdę. Na razie dziękuję za odwiedziny tutaj na blogu - a gdy odzyskam więcej archiwalnych wpisów, pojawi się więcej literackich odniesień, cytatów, wierszy. Zapraszam :-)
OdpowiedzUsuń