Drzewo albo sztuka oddychania. Ogród Botaniczny w Krakowie.

Historia pewnego drzewa.
W krakowskim Ogrodzie Botanicznym, na osi biegnącej od budynku Obserwatorium ku położonym w głębi szklarniom, znajduje się piękny staw, który powstał z dawnego starorzecza Wisły.





(Tak na marginesie: ciekawie byłoby prześledzić, jakie jeszcze pozostałości, czy konsekwencje zmiany położenia koryta rzeki odnaleźć można w mieście - ulica Dietla, etc. Ale to pomysł na którąś z kolejnych opowieści). Tymczasem zmierzamy nad brzeg stawu - prowadzi doń malownicza alejka:


Pośrodku stawu, na niewielkiej wysepce, rośnie takie oto drzewo, czy nawet Drzewo:


Już na pierwszy rzut oka widać, że to jakieś kuriozum - i rzeczywiście! Jest to mianowicie cypryśnik błotny, czyli Taxodium distichum, drzewo iglaste pochodzące z południowo-wschodnich terenów USA, które tam, na bagiennych obszarach (pamiętacie Down by Law z Tomem Waitsem? tak mi się skojarzyło ;) może osiągnąć nawet 50 m wysokości, u nas zaś skromne 30 m. Lubi właśnie podmokłe, bagienne tereny - jest tam, na drugim planie:



Przystosowało się do tak nietypowych warunków w ciekawy sposób: otóż wytwarza specyficzny rodzaj korzeni, tzw. pneumatofory - korzenie oddechowe. Gdyby jednak grecki źródłosłów odczytać dosłownie, to pneumatoforos oznacza przenoszący tchnienie/oddech i takie określenie znajdziemy nawet w teologii kościoła greckiego, jak się zdaje. A wracając na ziemię, choć grunt niepewny, korzenie oddechowe to charakterystyczne zgrubienia na korzeniach wystające ponad powierzchnię gleby lub wody, które wyrastają nawet kilka czy kilkanaście metrów od pnia drzewa. Tutaj i tu ciekawy opis i świetne zdjęcie samych korzeni - niestety wiosną czy latem trudno w naszym ogrodzie botanicznym o takie ujęcie - ogród zdecydowanie powinien być otwarty przez cały rok - może napiszmy jakąś petycję ;-)

Jedyny w całym krakowskim arboretum okaz cypryśnika rośnie sobie na tej niewielkiej wysepce.

I oddycha!



Prawda, że piękne?

Podobno dla amatora trudne do odróżnienia od... metasekwoi chińskiej. Moim zdaniem (ale to pewnie moje skrzywienie filologiczne) trudno jest raczej pozostać obojętnym na taką zadziwiającą nazwę, jednak to już temat na następną wędrówkę po Ogrodzie.

Zawsze kiedy widzę tak kuriozalne, imponujące, nieopisane drzewa, przypomina mi się wiersz Miłosza:


(...) I wznosiło się dalej drzewo niedosiężne.
O iste, o istliwe aż do rdzenia. Było.



Wszystkie wpisy poświęcone krakowskiemu Ogrodowi Botanicznemu - a trzeba wiedzieć, że jest to stały punkt moich krakowskich spacerów i jedno z ulubionych miejsc na mojej prywatnej mapie świata - można zobaczyć i przeczytać tutaj: Ogród Botaniczny w Krakowie.

Ogród Botaniczny w Krakowie - wszystkie wpisy na blogu 

Komentarze

  1. Witam nowy fotoblog krakowski :) tym ciekawszy, że będzie to spojrzenie kogoś, kto na co dzień w tym mieście nie mieszka. No i chyba pierwszy literacki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam serdecznie - jest mi bardzo miło gościć Cię tutaj :) Rzeczywiście, najczęściej spojrzenie z zewnątrz daje jakiś dystans,dlatego pewnie często zwracać będę uwagę na rzeczy dla Was - mieszkańców Krakowa i znawców historii i topografii miasta - oczywiste albo codzienne, to trochę inna optyka. Żeby nie było nudno, pojawią się literackie nawiązania - też z gatunku takich subiektywnych.
    Serdecznie dziękuję za miłe przyjęcie mojego krakowsko-prowincjonalnego bloga i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ado! jakże piękny masz drugi blog! Będę tu częstym gościem:) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Montgomerry - witaj, cieszę się, że tu trafiłaś :)
    Brakowało mi właśnie trochę koloru i swobody na moim "literackim" blogu, więc dla równowagi powzięłam właśnie ten projekt - mniej poważny, ale za to optymistyczny :)
    Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodaję do swojej blogowej listy. I obiecuje zaglądac.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anielka: dziękuję, będziesz mile widzianym gościem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowita rzecz z tym Drzewem. Tyle razy przechodziłem obok, mam na kilkudziesięciu fotografiach, a nie podejrzewałem o takie właściwości. Całe życie człowiek się uczy ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Tartuffe - ileż to razy ja tak sobie powtarzam ;))
    Dla mnie to też była taka niesamowita historia: niby znane, a tu się okazuje, że jak z innego świata. Najpierw usłyszałam, jak przewodnik opowiadał coś znudzonej wycieczce - ale dowiedziałam się tylko wtedy, że iglaste jest i jakieś 'dziwne' - co tylko podsyciło moją ciekawość :) Na ostatnim zdjęciu trochę chyba widać te powietrzne korzenie, przy skraju wysepki. Może na którymś z Twoich zdjęć (np. wczesnowiosennych) są lepiej widoczne?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawy fotoreportaż. Pozdrawiam autorkę.

    OdpowiedzUsuń
  10. A' propos rozmowy u Tartuffe'a - znajdziesz historię Ogrodu w małej książeczce z serii "Cracoviana" Wydawnictwa Literackiego - "Egzotyczny ogród na Wesołej" Alicji Piekiełko-Zemanek, z 1986 roku.
    Początek jest nawet u mnie pod datą 10 września 2007 roku :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję! Wiedziałam, że na pewno Ty i Tartuffe podpowiecie mi coś ważnego. Już sobie notuję i będę szukać. I marzy mi się zgromadzenie takich podstawowych chociaż publikacji o Krakowie - w razie jakichkolwiek problemów z wyborem literatury będę się do Ciebie zwracać, jeśli pozwolisz.

    OdpowiedzUsuń
  12. Maćku - dziękuję i zapraszam! Zaglądam na Photo&Travel i oczywiście do nad-atlantyckiej kuchni :)

    Pozdrawiam Wasz team :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj:) Rośnie coś ciekawego:) I Blog i Drzewo, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. O, jak miło :)
    Coś rzeczywiście wyłania się na powierzchnię, hybryda jakaś ;)

    Dziękuję i zapraszam jeszcze kiedyś!

    OdpowiedzUsuń
  15. Un bien beau coin de nature où respirer le calme et la sérénité. Merci et bonne semaine à vous.

    OdpowiedzUsuń
  16. C'est un des mes endroits préferés ce jadrdin botanique avec cet arbre inhabituel, un lieu où le temps reste suspendu et la ville disparait.

    Merci à vous, bonne fête du 1 mai!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz