Głowa Meduzy. Dwie wille na Salwatorze.

Poszukiwania willi historyka i filozofa Feliksa Konecznego. Oraz inny dom na Salwatorze z ciekawą, kamienną rzeźbą - głową Meduzy.

Z perspektywy końcówki AD 2012 - zdjęcia po prostu okropne! Ale zostawiam je wszystkie właściwie bez ingerencji (jedynie podpis, zmniejszenie i wyostrzenie zdjęcia). Niech te blogowe archiwa będą zapisem mojej prywatnej historii, nie potrafię tutaj nic zmienić, wydaje mi się, że to byłoby nieuczciwe.




***

Wokół maj, zielono i pięknie - duch przekory każe przywołać fotografie w innym klimacie (dosłownie i w przenośni).

Był koniec lutego, wybrałam się na Salwator z misją (zleconą) poszukiwania domu, w którym niegdyś mieszkał kontrowersyjny - to takie bezpieczne słowo, może znaczyć wszystko zależnie od kontekstu i intonacji - historyk Feliks Koneczny. Z danych teoretyczno-topograficznych wynikało, że sprawa jest prosta. O naiwności! Domu nr 18 po prostu nie ma przy ulicy bł. Bronisławy. Ten, który wyglądał odpowiednio dostojnie i ponuro i był położony, o ile mogłam osądzić, we właściwym miejscu, należał de facto do ulicy Gontyny.

Strona dostojna:


i strona ponura (jak z opowieści Lovecrafta - ktoś jeszcze czyta takie starocie?)


A zatem prośba, drodzy krakowscy bloggerzy: pomóżcie prowincjuszce ;-) Nie mam dostępu do specjalistycznej literatury, ani dawnych planów, a wiedza z internetu sprowadziła mnie wtedy na manowce i długo błąkałam się w ten posępny lutowy dzień.

Z fasady innego domu pogardliwie (albo w niemym przerażeniu) patrzyła na mnie Meduza.






Przywołam ponownie mojego klasyka.

Zbigniew Herbert

W drodze do Delf


Było to w drodze do Delf. Właśnie mijałem czerwoną skałę, kiedy z przeciwnej strony pojawił się Apollo. Szedł szybko nie zwracając na nic uwagi. Kiedy zbliżył się, zauważyłem, że bawi się głową Meduzy skurczoną i wyschniętą od starości. Szeptał coś pod nosem. Jeśli dobrze usłyszałem, powtarzał: "Sztukmistrz musi zgłębić okrucieństwo."


Wiersze Zebrane, Wydawnictwo a5, s. 202


P.S. Jakość zdjęć jak widać, niestety, ale idealnie oddają nastrój tamtego dnia - tak go zapamiętałam.

Update:
Znalazłam! Zagadka rozwiązana - to właśnie w tym domu, który widać na dwóch pierwszych zdjęciach, mieszkał profesor Koneczny, tutaj powstała większość jego prac. Rzecz nie ulega wątpliwości - znalazłam nawet zdjęcia, a w artykule podany jest adres św. Bronisławy 18 i fotografia tej właśnie willi.

Pozostaje dom z głową Meduzy - ciekawi mnie, jakiego architekta jest dziełem, kto miał taki pomysł i kto w nim mieszkał...

Komentarze

  1. Ależ wyzwanie ;) Szukam informacji na temat domu nr 18, jak również jakiegoś śladu "Meduzy". Mówiąc krótko, w sieci nie ma zbyt wiele.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie to jak równanie z kilkoma niewiadomymi - przede wszystkim o tym, że Koneczny miał mieszkać pod nr 18 na Bronisławy dowiedziałam się ze strony "Spacerownika" Gazety Wyborczej, jest też w sieci tutaj: http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,90719,5239725.html I trudno to uznać za źródło w pełni wiarygodne. Po drugie - nr. 18 na Bronisławy nie ma. Tam gdzie jak mi się wydaje powinien być stoi dom (ten na zdjęciach) z tabliczką, że to ulica Gontyny. Uff...
    W najbliższym czasie wybiorę się tam jeszcze raz - przynajmniej pogoda będzie sprzyjająca, bo wtedy zmarzłam okropnie ;)

    A "Meduza" też ciekawa - ten dom jest przy Anczyca bodajże i lata świetności ma wyraźnie za sobą. Choć może z drugiej strony to i lepiej - widząc ostatnie przykłady renowacji zabytków w Krakowie można by się obawiać, czy nie otrzymałby pięknych różowych tynków z kremowymi stiukami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja na pewno nie pomogę, bo już tak wsiąkłam 'we Wrocław', że nawet nazwy ulic najpierw z nim kojarzę, a dopiero potem z Krakowem;(
    choć nie wszystkie, te powtarzalne, bo np. nazwa 'Salwator' tylko Kraków i spacery w kierunku Kopca mi przypomina...

    ... parę innych by się znalazło;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. ikroopko - prawda? parę innych, wyłącznie krakowskich, na pewno by się jeszcze znalazło :)
    Wrocław znam bardzo pobieżnie niestety i to z dawnych lat. No i jeszcze z książek Krajewskiego (to chyba jedyne, co mnie zachęcało do czytania kolejnych tomów - portret miasta).

    Mam jednak dobrą wiadomość - znalazłam!
    To jest właśnie ten dom - to w nim mieszkał profesor Koneczny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mieszkam w domu z meduzą. Geneza pojawienia się jej tam jest dosć prosta a jednocześnie ciekawa. Mój pra pra dziadek budując dom dostał rzeźbę Gorgony (jednej z meduz) od znajomego rzeźbiarza, który nie mógł nikomu jej sprzedać... A co do stanu budynku to kupy sie trzyma, ale wymaga remontu, co niestety tanie nie jest. Jesli ktoś chce się ze mną skontaktować to mój mail tadzik128@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Ado,
    Spaceruję po zakamarkach Twojego dziennika, który dla mnie wielkim odkryciem ostatnich dni.
    Jakże cieszę się z zabłądzenia dzisiejszego na Salwator. Ktoś nazwał to miejsce Rolls-Royce'em wśród krakowskich osiedli. Dla mnie czymś jeszcze; kapsułą czasu, wspomnień i zachwytów. Arystokratycznych kotów wylegujących się na gankach i pokrzyw bratających się z fantazyjnymi balustradami...
    Tylko serce czasami boli, gdy plastikowe okna i bezczelne nowe kolory ścian próbują zawładnąć tym zakątkiem...

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest mi bardzo miło! Ja sama bardzo rzadko wracam do tych dawnych historii, dawnych opowieści i tym bardziej cieszę się, że one wciąż żyją i mówią. A żyją i mówią, bo są - jak z niedowierzaniem się dowiaduję - czytywane. Dziękuję!

    Salwator - chciałabym egoistycznie, żeby w ogóle się już nie zmieniał, żeby został w takiej właśnie kapsule czasu, czasu zatrzymanego, a może odnalezionego? Zmienia się, niestety. Powstały nowe chodniki, a najgorszy jest chyba ten architektoniczny koszmar zaraz na początku ul. św. Bronisławy. Jeszcze pamiętam parterowe domki... Trzeba dokumentować, trzeba zapisywać w pamięci.

    Pamiętam jeszcze inny jesienny spacer przez Salwator . Cmentarz i potem droga na Kopiec, i dalej.

    Serdecznie pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz