Kościół św. Wojciecha i attyka kamienicy Bonerowskiej
Dziś będę leniwa, pozwolę o architekturze mówić zdjęciom - ten zabytkowy kościół, jeden z najstarszych w Krakowie, jest tak powszechnie znany, że musiałabym wznieść się na wyżyny erudycji, żeby coś nowego, nieznanego i ciekawego o nim opowiedzieć. Może tylko jedno wspomnienie z dziecinnych lat - to zdziwienie, że schody do kościoła prowadzą w dół, pierwszy raz zobaczyłam wtedy nawarstwianie się czasu.
Mogłabym sięgnąć do uczonych ksiąg, ale dziś nie mam nastroju. Czytanie 'Dziejów Krakowa' zaczęłam od tomu trzeciego i właśnie na nowo przeżywam bezmyślnie stracone szanse Powstania Styczniowego (ktoś jeszcze ma takie problemy!?) - myślę, że czytać o średniowieczu będzie mi łatwiej. I wtedy nastąpi wielki powrót kościoła św. Wojciecha, na razie zaś niech ma swoje godne entrée, które 'z wieku i z urzędu' mu się należy.
I w ogóle... bonjour la tristesse. Na poprawienie nastroju będzie zdjęcie optymistyczne - jedno z nielicznych moich zdjęć, które mi się irracjonalnie spodobało:
Kwitnie akacja i zieleń taka świeża, jakoś lubię to zdjęcie w biało-zielonych czystych barwach.
Spójrzcie na zwieńczenie jednej z kamienic - jaka piękna attyka!
Renesansowa attyka zdobi kamienicę Bonerowską (nr 9 przy linii G-H Rynku). Wiem jedynie, że attykę usunięto w XIX w (dlaczego??) a przywrócono dopiero w 1962 r. (dlaczego wtedy? - to nie są zagadki, tylko wyraz mojej bezsilnej ciekawości. Jeżeli ktoś jednak zna odpowiedź - albo ma pomysł, gdzie jej szukać - będę bardzo wdzięczna, bo nie wiadomo dlaczego ta sprawa mnie nurtuje. I gdzie była przechowywana? A może to nie jest autentyk, tylko kopia, jak biedny Adaś? No widzicie, że to już prawie obsesja z tą attyką...
Czyż nie jest piękna?
Na koniec będzie zdjęcie 'ludzkie' - choć zazwyczaj robię, co mogę, żeby element człowieczy en masse usunąć z pola kadru, to niechybnie mizantropia. Zdjęcie zapowiada kierunek dalszego spaceru - w głębi ulicy Grodzkiej widać wieżę trzeciego z moich ulubionych krakowskich kościołów (poszukiwania zdjęcia trwają).
Luty 2015
Zaginione zdjęcie może jeszcze odnajdzie się na dysku zewnętrznym, tymczasem zachwycam się tymi, które znalazłam, zdjęciami, które kiedyś mieściły się właśnie w tym wpisie. A czemu zachwycam się tymi dość szczególnymi zdjęciami? Bo takiego Krakowa już nie ma i nigdy go nie zobaczę. Dlatego warto fotografować, jakkolwiek, czymkolwiek. Warto dokumentować, zapisywać chwilę, ulubione miejsca, detale. Gdy znajdę zdjęcia attyki po renowacji, zamieszczę tutaj do nich link. Oczywiście, Kraków pięknieje, to dobrze... i nie ośmieliłabym się potępiać prac konserwatorskich, renowacji, nowych tynków, nowego koloru fasad. Niedługo wszystko będzie barwne, pomarańczowo-różowe, radosne, nieskazitelne. Więc czego mi żal?
Attyka powstała za Bonerów (widać ich herb: potrójna lilia) - osłaniała jedne z pierwszych w Krakowie dachów pogrążonych. To była okazała rezydencja patrycjuszowska. W XIX wieku dom stał się własnością rodziny kupiecko-bankierskiej i ta postanowiła go ZMODERNIZOWAĆ. Wtedy właśnie usunięto attykę. Kto wie, gdzie przeniesiono jej fragmenty?
OdpowiedzUsuńKolejna przebudowa nastąpiła na początku XX wieku, kiedy powstawał Pasaż Bielaka; usunięto wtedy ganek arkadowy :(
No, a w latach 60-tych zrekonstruowano attykę według projektu Wiktora Zina, wykorzystując oryginalne detale.
Jesteś nieoceniona, dziękuję :))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że 'modernizacja' nie potoczyła się przy użyciu bardziej drastycznych metod.
A propos ganku - zauważyłam, że w początkach XX wieku obchodzono się dość niefrasobliwie z dawną zabudową, choćby przykład ulicy Retoryka - może i powiększenie dwóch budynków o kolejne piętra dało efekt lepszy niż gdyby zrobiono to dziś, ale mimo wszystko... Porównywałam ze starym zdjęciem Ignacego Kriegera - w zamyśle była to jednolita linia zabudowy, spójna całość, domy o podobnej wysokości.
Des nuages incroyables dans la dernière foto!
OdpowiedzUsuńUkochany rynek, ukochany kościółek - ależ banalne te moje 'ukochania';)))
OdpowiedzUsuńtak jest na ogół, prawda?
Ikropko, nie, nie banalne, absolutnie się nie zgodzę :) I tak mi się od razu skojarzyło i przypomniało: 'kraj lat dziecinnych, on zawsze zostanie..." etc. To są miejsca ważne i proste, z nich tworzą się najważniejsze wspomnienia. O chlebie też mówi się, że banalny, czy 'powszedni'.. Pozdrawiam Cię :)
OdpowiedzUsuńAB merci! J'adore le nuages et le spectacle impressionant du ciel!
Cóż powiedzieć - fantastycznie! Długo szukaliśmy porządnego bloga z tak pięknego i wyjątkowego miasta jak Kraków, aż wreszcie jest!:) O to i on!:) Dziękujemy za odwiedziny!
OdpowiedzUsuńm_m... dziękuję za tak przychylną i absolutnie niezasłużoną opinię :) Zaglądnij, proszę, do mojej zakładki 'Kraków wczoraj i dziś' i do tej poniżej... U mnie to dopiero skromne początki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam!