Trochę koloru czyli... tak, znowu ten Ogród

Był już zimowy ponury spacer, był Rynek pod stalowym niebem, teraz w przygotowaniu jest kolejny miejski reportaż - szlakiem niezwykłego architekta z końca XIX wieku, tropem jego przedziwnych projektów. Prekursor secesji, architekt obdarzony wyjątkową wyobraźnią... ale nie uprzedzajmy faktów.* Przed kolejnym miejskim spacerem postanowiłam pokazać trochę koloru, kolejną odsłonę serii "botanicznej", takie interludium w słonecznych barwach, przerywnik między szarością i szarością.

Dolina azaliowa w krakowskim Ogrodzie Botanicznym:





Od kilku lat staram się zaglądnąć do Ogrodu w porze kwitnienia różaneczników i azalii - taka terapia szokowa kolorem. Za pierwszym razem nie mogłam uwierzyć własnym oczom: krzewy obsypane żółtymi, łososiowymi i różowymi kwiatami rosły sobie zgodnie, kpiąc z zasad umiaru, harmonii i barw dopełniających. Dolina Fowistów. W tym roku czy to zima, czy długotrwała susza spowodowały, że Azaliowa Dolina jest spustoszona i smutna, samotne plamy słonecznej żółci. Tak przynajmniej było przed ponad tygodniem - może ktoś ma świeższe wiadomości?

* notka, którą przygotowuję (albo cała ich seria) powstanie dzięki inspiracji fotografiami, jakie znalazłam na blogu przewodnik_po_krakowie: dziękuję! Spacer prowadzić będzie, jak może już ktoś się domyśla, ulicą Retoryka. Architekt nazywany jest "Galicyjskim Gaudim" (nie 'polskim', mea culpa) - ale tego typu określenia i porównania wydają mi się wyjątkowo nieudane i niepotrzebne.

Wszystkie wpisy poświęcone krakowskiemu Ogrodowi Botanicznemu - a trzeba wiedzieć, że jest to stały punkt moich krakowskich spacerów i jedno z ulubionych miejsc na mojej prywatnej mapie świata - można zobaczyć i przeczytać tutaj: Ogród Botaniczny w Krakowie.

Ogród Botaniczny w Krakowie - wszystkie wpisy na blogu


Komentarze

  1. Czasem mam wrażenie, że natura jest 'mądrzejsza', niż człowiekowi się wydaje... My nie bardzo ja szanujemy, więc i ona dozuje nam przyjemności...

    Z niecierpliwością czekam na wpis o "polskim Gaudi"... :) Chociaż ten 'oryginalny' Gaudi, moim zdaniem, jest do nie podrobienia... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak sobie przypomnę te zdjęcia... takie pierwsze... to aż mi się żal robi Talowskiego :))) ale za to Ty to pięknie nadrobisz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Małgosiu - to prawda, tyle jest różnych zależności między tymi światami, oczywistych i tajemniczych. I sam człowiek, który jednocześnie należy do świata natury, a przecież w jakiś fundamentalny sposób jest jej obcy.

    Określenie "polski Gaudi" jest przewrotne - każe spodziewać się rzeczy niemożliwych. Właściwie nie wiem, czemu je przytoczyłam, skoro z zasady nie wierzę w trafność takich zestawień - są w jakiś sposób krzywdzące dla obu porównywanych stron. Talowski miał fenomenalną wyobraźnię - jednak sensowniej jest opisywać go jednak w kontekście XIX-wiecznego, statecznego Krakowa.

    Przewodnik_po_Krakowie - gdyby nie tamte zdjęcia i nie Twój opis, minęłyby pewnie całe lata, zanim nie odkryłabym Talowskiego. Twój blog pozwala mi odkryć Kraków nieznany, z dala od turystycznych ścieżek i przede wszystkim mogę podróżować po nim w mój ulubiony sposób: w głąb czasu, przez wieki historii. Pokazuje miasto jako wypadkową przestrzeni i czasu - i ludzi, którzy tę przestrzeń kształtowali.
    To proszę mi nie narzekać na zdjęcia ;))
    Zresztą, na tamtej uliczce (brak perspektywy, samochody, latarnie, drzewa - a zwłaszcza jedno drzewo ;) mnie też nie udało się zrobić takich zdjęć, na jakie to miejsce zasługuje. Mam jednak nadzieję, że może kogoś zachęcą do spaceru tamtą uliczką - i jeszcze innymi - śladami Talowskiego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ktoś kiedyś napisał, że Ogród Botaniczny mógłby być tematem osobnego bloga. To miejsce w którym czerpie się energię.

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie będzie na pewno pojawiać się jak najczęściej :) Nie tylko przyroda, ale i czas, historia składają się na urok tego miejsca. Niedawno widziałam (bodajże w III tomie Dziejów Krakowa - przy okazji: dzięki za podpowiedź) XVIII-wieczną ilustrację przedstawiającą 'Ogrody na przedmieściu Wesoła' - to dobrze, że to miejsce pozostało w jakiś sposób obecne, mimo zmian, aż do dziś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio jak udało mi isę wybrać do ogrodu botanicznego, to okazało się, że jest już zamknięty :(
    Teraz boję się, że stracę piękne kwiatowe widoki, bo przecież kwiaty wieczne nie są.. A to już maj...

    OdpowiedzUsuń
  7. Po dwoch sprawdzania prac chętnie odpoczęłabym sobie własnie wśród kawiatów:) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Anielka: wybierz się koniecznie w czerwcu (jeśli nie dasz rady wcześniej) - kwitną przepiękne nenufary, białe w dużym stawie i mniejsze kolorowe w tym niewielkim oczku wodnym na tyłach ogrodu za alpinarium. Ja żałuję, że ogród nie jest otwarty cały rok...

    Montgomerry: wyobrażam sobie i współczuję... I z literaturą też niewiele to miało chyba wspólnego ;) Koniecznie poszukaj dobrej książki (mnie też się wydaje, że Newerly Ci się spodoba) i wybierz się na dłuugi spacer :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ciekawy spacer po ogrodzie , słoneczne zdjęcia , pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  10. U Ciebie też słonecznie dziś - te kaczeńce... Dziękuję za wizytę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki za dobrą radę. Wybiorę się w czerwcu :) Jeszcze mam nawet dużo czasu, żeby się zmobilizować w pełni ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz