Kościół Bożego Ciała na krakowskim Kazimierzu


Czas wrócić do miejskich klimatów i pięknej architektury, wszak "powietrze miejskie czyni wolnym", nieprawdaż? Czas wybrać się w inne rejony miasta, do dzielnicy, która dotąd nie pojawiała się na tych amatorskich stronach mojego subiektywnego przewodnika. A powinna! O Kazimierzu - bo to o nim mowa - pisać można by wiele, każdy o nim słyszał, prawie każdy ma jakieś wspomnienia i skojarzenia. Żeby nie powielać schematów, wyprawę w te strony zacznę nietypowo - od "Kaziemierza chrześcijańskiego", od architektury sakralnej - od kościoła Bożego Ciała. W końcu ma być subiektywnie - a wydaje mi się, że dobrze jest podważyć czasem pierwsze skojarzenia, utrwalone opinie, zwyczajowe spojrzenia. Poza tym, niech ten niezwyczajny początek wędrówek po Kazimierzu będzie nawiązaniem do paradoksalnej historii tego miasta.


Nazwane imieniem swego założyciela Kazimierza Wielkiego, miasto powstało w 1335 roku - zacytuję słowa Karola Estreichera: "Ludność, która osiadła tu, była polską, w przeciwieństwie do niemieckiego Krakowa. Miasto było od Krakowa zupełnie niezależne". Nowe miasto miało być więc przeciwwagą dla Krakowa a w zamierzeniach miastem uniwersyteckim. Długosz pisze: "Kazimierz, król [...] w miejscu obszernym i na 1000 przeszło kroków dookoła się rozciągającym, buduje nadobnym kształtem nową wszechnicę, domy piękne, izby, lektoria i liczne oficyny na mieszkania dla doktorów i mistrzów rzeczonej szkoły, które z kamienia wymurował. [...] Wszechnica ta jednak po śmierci króla doznała niepowodzeń, a fundacja jej i uposażenie nie przyszły do skutku."

Przenieśmy się na chwilę do Krakowa.
Żydzi pojawili się w Krakowie ok. drugiej połowy XII wieku, dzielnica żydowska mieściła się najpierw w okolicach obecnej ulicy św. Anny! "Na skrzyżowaniu ul. św. Anny (Żydowskiej) i Jagiellońskiej (Szerokiej) był niewielki placyk, na który wychodziły okna starej bożnicy" - pisze Majer Bałaban. Później zmuszeni są odsprzedać swoje grunty i posiadłości i przenieść się w okolice Placu Szczepańskiego (trudno mi się powstrzymać, by nie umieścić tu dygresji nad postrzeganiem odległości w średniowiecznym Krakowie, przecież ta nowa lokalizacja to niespełna 5 minut drogi! ... ale to może przy innej okazji). Na nowym miejscu Żydzi mieszkają do roku 1495, wtedy, posądzeni o wzniecenie pożaru, rozkazem króla Jana Olbrachta zostają wygnani z Krakowa. Zaś niespełna 100 lat wcześniej Władysław Jagiełło ponownie eryguje Akademię Krakowską i, wbrew zamierzeniom Kazimierza, wznosi kolegia przy ulicy Żydowskiej.

Kto zna Kraków, ten już wie, co miałam na myśli mówiąc o paradoksach historii.

W miejscu pierwszej dzielnicy żydowskiej Krakowa powstała dzielnica uniwersytecka (obecne Collegium Maius leży w samym sercu dawnego żydowskiego kwartału); a w miejscu planowanego (przez Kazimierza Wielkiego) miasta uniwersyteckiego powstało miasto żydowskie. Oto jak spełniają się ludzkie plany i zamierzenia!

(Dopisek z lutego 2015: wszystko to bardzo pięknie, ale teoria o pierwotnej lokalizacji budynków uniwersytetu na Kazimierzu nie potrafi się raczej obronić. Podchodziłabym do niej sceptycznie.)

Mam nadzieję, że udało mi się wytłumaczyć, dlaczego wycieczkę po Kazimierzu zaczniemy tak nietypowo - otóż nie z powodu jakichkolwiek sympatii czy antypatii, ale właśnie dlatego, że taka droga (oprócz niewątpliwie ciekawych paradoksów) wydaje mi się najbardziej uzasadniona - nawiązuje do najstarszej historii Kazimierza. Król Kazimierz Wielki ufundował w zakładanym mieście dwa kościoły: śś Katarzyny i Małgorzaty oraz monumentalny kościół Bożego Ciała.

I tak, dotarliśmy wreszcie do początku właściwej historii...
A tutaj trzeba by jeszcze opowiedzieć legendę związaną z powstaniem kościoła i o samym budynku, o jego wspaniałej architekturze mówić - przez wzgląd na cierpliwość czytelników będzie teraz bardzo krótko: monumentalna bryła - odpowiednik kościoła Mariackiego, podobna funkcja dla miasta - fundacja w 1340r - Jagiełło sprowadza zakon kanoników regularnych laterańskich - zwanych bożociołkami :-) - są tutaj do dziś - kościół rozbudowany i upiększony w pierwszej połowie XVII wieku - powstaje 70 metrowa wieża - fasada zwieńczona pinaklami, piękny gotyk

Kto ma chęć, ten znajdzie więcej, poczyta (np. "Krakowski Kazimierz" Agnieszki Legutko-Ołownia, Wydwanictwo Bezdroża, Kraków 2004 - świetna książka, z niej pochodzą wszystkie powyższe cytaty) albo najlepiej zobaczy na własne oczy. Kościół znajduje się przy ulicy Bożego Ciała, niedaleko Placu Wolnica, skrzyżowanie ulic Bożego Ciała i...




Jeśli ma być subiektywnie, to dodam jeszcze, że wyjątkowo trudno było mi tu robić zdjęcia - na pewno musi istnieć lepszy sposób kadrowania ;) Poza tym widok z Placu Wolnica na kościół - po prostu okropny! Dlatego tak niemiłosiernie przycięłam to pierwsze zdjęcie. Ale z kronikarskiego obowiązku dam też ten nieciekawy (dla mnie) widok 



Wieża z pięknym manierystycznym hełmem ma 70 metrów:




Właściwie wszystkie zdjęcia z tego wpisu powinnam umieścić w albumie: "porażki w sztuce kadrowania dużych gotyckich budowli"...




W następnym odcinku - wnętrza! Tak, kościół był otwarty, powściągnęłam obawy i zrobiłam kilka zdjęć.

Komentarze

  1. Ado, gratuluję dociekliwości i poszukiwań. :) Muszę uczciwie przyznać, że po latach (od zakończenia studiów) - już niewiele pamiętam z tych prawd dotyczących historii architektury. Tym bardziej miło mi cofnąć się wstecz i dzięki Twoim historycznym wycieczkom - choć odrobinę odświeżyć sobie ulotną (niestety!) pamięć... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za ten piękny reportaż - z niecierpliwością czekam na wnętrza - dla mnie tam było zawsze za ciemno :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za miłe słowa :)
    Małgosiu - dokładnie taki był mój cel - odświeżyć pamięć, pokazać Kraków nieznany, albo znany i zapomniany. Przyznam, że chociaż gotyk jest dla mnie wyjątkowo ważny i bliski, to jakimś cudem nie szukałam nawet jego zabytków na Kazimierzu. Zaćmienie!

    Przewodnik_po_Krakowie, M., dziękuję :) Wnętrza to trudna sprawa była - oczywiście ciemno, przy samych oknach znów bardzo jasno, trzeba by mieć światłomierz albo jakieś umiejętności, których istnienia dopiero się domyślam ;) A do tego jeszcze stres... Zdjęcia wyszły nie najlepiej, dwa musiałam nawet potem wziąć i podkręcić, wbrew moim zasadom o nieingerencji...

    A gdyby któraś w Was - specjalistek od architektury i zabytków Krakowa jeszcze tu zaglądnęła, to wytłumaczcie mi proszę, czym mogą być "dzbanuszki, które pojawiają się nad półkolumnami obok portalu (...) Poza dziedzińcem wawelskim i gankami przy Sukiennicach nie występują one nigdzie." Szukałam, mam definicję, ale nijak pojąć nie mogę. Au secours! Ktokolwiek wie, proszony jest o pomoc :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezwykły Kościół i wspaniałe ujęcia! Ma on tyle świetnych detali, że można by stać i przyglądać mu się cały dzień:)

    OdpowiedzUsuń
  5. co do kadrowania to miałam to samo ostatnio i będę musiała tam wrócić.
    A co do cytowanej książki to powinno być Wydawnictwo Bezdroża.

    OdpowiedzUsuń
  6. M_m - to prawda, że kościół jest tak bogaty (architektonicznie, historycznie) - a już wnętrze! Trzeba będzie tam wrócić.

    ebe4 - no, to pocieszające :) I dzięki za spostrzegawczość - w sumie ciekawa pomyłka z tymi Bezdrożami, chyba skojarzyły mi się z rozstajnymi drogami i tak to razem połączyłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczny post. Czekam na ciąg dalszy!
    P.S.
    I świetnie rozumiem zarówno trudności z kadrowaniem jak i paradoksy historii ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak wpiszesz do googla (grafiki) WAWEL KOLUMNY, to w trzecim rzędzie będzie rysunek

    na wszelki wypadek podaję linka:
    http://gfx1.bryk.pl/entry/00000/00000842.jpg

    usiłowałam znaleźć zdjecie, ale nie udało mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję! Eh, zawsze się przyczepię do jakiegoś szczegółu i potem mnie męczy ;) Szukałam wczoraj, ale z samego opisu w żaden sposób nie mogłam wywnioskować, jaki to ma kształt. Inna sprawa, że dotąd nie wiem, gdzież one się znajdują na fasadzie kościoła BC, ale przy najbliższej okazji poszukam (zoom optyczny + cyfrowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fio - prawda, jaka to dziwna historia? Wszystko potoczyło się zupełnie na odwrót - gdyby ktoś wymyślił taką fabułę książki, to by mu zarzucano, że fantasta ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. również czekam na wnetrza :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdjęcia robi się rzeczywiście fatalnie -- zbłądziłem tam w ubiegłym roku (przypadkiem, błądząc po Kazimierzu). Szkoda mi było, że nie jest popularniejszy (choć dla zwiedzających to atut). Podobno ma jedne z lepszych (o ile nie najlepsze) organy w Krakowie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękne miejsce  Zdjęcie kościoła Bożego Ciała od strony Palcu Wolnicy nie jest łatwe. Ja się już pogodziłem, że mam prawie zawsze kawałek Placu w kadrze. Mur okalający kościół (od strony ul. Bożego Ciała) zawiera w sobie elementy będące kiedyś częścią jakiejś innej budowli. Idąc w dół ulicą Bożego Ciała, tuż przed ul. Józefa, po prawej stronie, prawie na rogu jest specjalistyczny sklep z… czekoladą. Nie miałem jeszcze przyjemności być w środku, ale to tylko kwestia czasu – łakomstwo wygra któregoś dnia.
    A Twoje zdjęcia są piękne  Oddają klimat tego miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  14. Historia rzeczywiscie kapryśna i przewrotna jest, jak to... kobieta;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ado, przeczytalam na swoim blogu, że mnie wzywasz, więc przybiegłam czym prędzej. Niestety, w kwestii która Cię nurtuje - nie pomogę. Odkurzyłam nawet swoje dawno zapomniane księgi z zakresu historii architektury, ale ani słowa wyjasnienia nie znalazłam...
    Małgosia.dz

    OdpowiedzUsuń
  16. Małgosiu - dziękuję :) Sprawa już wyjaśniona, co prawda na razie w teorii. Będę szukać tego detalu już na wspomnianych zabytkach - jak zobaczę, to uwierzę ;) To znaczy rzeczywiście z Dziedzińca Wawelskiego przypomina mi się ten detal - gdy już znajdę 'to coś' przy portalu kościoła Bożego Ciała, to dam znać, rzecz jest istotnie unikatowa - występuje w trzech miejscach w całym Krakowie (jest jeszcze Stara Synagoga - ale ów detal umieszczono tam bodajże przy renowacji w początku XX wieku. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Montgomerry - zdjęcia wnętrz już niebawem. Dziś - jak widzisz dywersja, zmiana planów, wiejskie kllimaty... Pozdrawiam ciepło :)

    Tartuffe, a to mnie zasypałeś wiedzą - i to dokładnie o tym, co tygrysy lubią najbardziej ;) To znaczy hmm... archaiczną proweniencję starych murów też lubią ;)
    Dzięki za pocieszenie, jeśli Ty uważasz, że zdjęcie zrobić tam niełatwo, to już czuję się usprawiedliwiona.

    PAK - widzisz, cenna wiadomość co do tych organów! Muszę o tym poczytać. Wiem natomiast, że stalle są wręcz unikatowe - napiszę o nich, mam nawet zdjęcie.
    Ty też błądzisz po Kazimierzu? :)

    Ikropko - no popatrz, nie pomyślałam o takim porównaniu, a to przecież wiele wyjaśnia ;))

    OdpowiedzUsuń
  18. Kościół Bożego Ciała jest mi szczególnie bliski, jego ceglana wieża przez pięć lat mojego studiowania była pierwszą rzeczą, jaką widziałam budząc się rano. W niedzielę dzwoniły mi dzwony, a w letnie dni przez otwarte okna słychać było organy. Niestety nie zachwyciło mnie wnętrze kościoła Bożego Ciała, nie przepadam za barokiem, a niestety jest on tam wszechobecny i przytłaczający. Czysto gotyckie kościoły widziałam chyba tylko we Francji, u nas zawsze coś ulepszą, przerobią, unowocześnią, wstawią barokową ambonę albo dorzucą młodopolskie malowidła. Gubi się harmonia, proporcje, linie. A szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dobrawko, właśnie w tej chwili przygotowuję opis wnętrz - trochę oślepiona złotym blaskiem i splendorem baroku. Muszę przyznać, że chociaż ja także - jak Herbert - "nie znoszę baroku", to jednak w zestawieniu z surowością gotyckich ścian robi wrażenie. I w porównaniu z innymi barokowymi wnętrzami jest tutaj mniej barw, właściwie tylko dwie najważniejsze - czerń i złoto - kontrastujące z kamieniem i cegłą. Trzeba też przyznać, że stalle czy ambona to jednak wyjątkowo misterna praca - jak złota koronka. Tak to sobie wszystko wyjaśniam - ale rzeczywiście czysty gotyk, taki jak widziałam choćby w Prowansji, nie ma sobie równych. A w Krakowie, cóż, tak chciała historia. Widzisz, w odniesieniu do krakowskich zabytków jestem bezkrytyczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Byłam w kościele Bożego Ciała. Zrobienie z zewnątrz zdjęcia, równa się z cudem.
    Przyznaję, wnętrze zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. To prawdziwa perełka oprawiona w koronkową siateczkę. Uwielbiam odwiedzać kościoły. A nasze, polskie w szczególności.
    Jedno mnie denerwuje. Są często zamknięte.
    Ślę pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo, dziękuję za odwiedziny w tych blogowych archiwach. Niektóre wczesne blogowe wpisy trzeba by po prostu napisać na nowo - teraz przedstawiłabym je zupełnie inaczej. I tak między bajki trzeba chyba włożyć teorię o rzekomej fundacji Uniwersytetu na krakowskim Kazimierzu, raczej nie znajduje to oparcia w źródłach.

      Co do zdjęć - rzeczywiście trudna sprawa. Brak jest w tym przypadku odpowiedniego odejścia. Ale jest to jakieś wyzwanie, muszę się z nim zmierzyć na nowo - wtedy to były zupełne początki mojego fotografowania, może teraz pójdzie trochę lepiej.

      Wnętrza kościoła - zjawiskowe. To jest przebogaty palimpsest, barok zapisany na gotyckich murach, wspaniałe. I choć ciągle nie mogę powiedzieć, by barok należał do najbliższych mi duchowo prądów w architekturze, to jednak potrafię docenić.

      Zbyt często zamknięte, to prawda. I ciągle czuję się nieswojo fotografując wnętrza. To się nie zmieniło :)

      Usuń

Prześlij komentarz