Ulica Retoryka - Talowski

Maj 2009. Moje pierwsze spotkanie z Teodorem Talowskim, pierwszy raz widzę domy przy ulicy Retoryka. Dziś, z perspektywy AD 2012 (grudzień), widzę, że zdjęcia są fatalnej jakości, a tekst... Zostawiam jednak tutaj wszystko bez ingerencji - mam duży sentyment do tych blogowych archiwów, chcę, by zostały autentyczne, niedoskonałe, takie, jakie były. Pamiętam tamten szary, majowy dzień, poszukiwanie ulicy z planem w ręku :-) Nie mam serca, by zmieniać tu cokolwiek.

W tym wpisie więcej będzie się mówić o "Znaku wodnym" Brodskiego niż o Talowskim. Dygresje zawsze wychodziły mi znakomicie. Poszukujących prawdziwej, solidnej wiedzy o architekcie - odsyłam w inne rejony internetu.


Kiedy zastanawiam się nad tym, dlaczego Kraków jest mi tak bliski, przychodzą mi na myśl dziesiątki odpowiedzi. Można długo je wymieniać, a przecież najważniejsze są dwie przyczyny: czas i woda.

Czas - najważniejszy wymiar przestrzeni - spod codziennej fasady, spod zwyczajnych obrazów wydobywa Miasto, które żyło w przeszłości i żyje wciąż, widoczne dla tych, co patrzą 'poprzez'. Woda - "Gdyby świat miał zostać zaliczony do gatunków literackich, jego głównym chwytem stylistycznym byłaby bez wątpienia woda" tak pisał Josif Brodski w niezwykłym "Znaku wodnym". Kto zechce przeczytać fragment "Watermark", ten dowie się dużo - nie, nie o Wenecji (choć to o niej ta książka).

Gdyby świat miał zostać zaliczony do gatunków literackich, jego głównym chwytem stylistycznym byłaby bez wątpienia woda. Jeśli tak się nie staje, to albo dlatego, że Wszechmogący też, jak się zdaje, nie ma zbyt wielu możliwości do wyboru, albo ponieważ sama myśl zawiera w sobie wodny wzorzec. Tak samo jest z charakterem pisma; tak samo z emocjami, tak samo z krwią. Odbijanie to właściwość ciał płynnych, i nawet w deszczowy dzień człowiek może zawsze dowieść przewagi swojej wierności nad wiernością szkła - po prostu stając przed tym ostatnim. [...]

Przecież jednak świadczy chyba o wierności fakt, że powraca się do miejsca swojej miłości rok w rok, w nie tej co trzeba porze, bez gwarancji, że miłość zostanie odwzajemniona. Albowiem, jak każda cnota, wierność jest cokolwiek warta, tylko dopóki pozostaje raczej instynktowna i idiosynkratyczna niż racjonalna. Poza tym, w pewnym wieku, a do tego jeszcze w pewnej dziedzinie zawodowej, odwzajemnienie miłości nie jest tak absolutnie niezbędne. Miłość jest uczuciem bezinteresownym, jednokierunkową ulicą. To dlatego można w ogóle kochać miasta, architekturę samą w sobie, muzykę, nieżyjących poetów, albo przy pewnym szczególnym usposobieniu, jakąś istotę boską. Miłość jest bowiem czymś, co się dzieje pomiędzy odbiciem a odbitym przedmiotem. [...]

Powtarzam: Woda równa się czasowi, a pięknu dostarcza sobowtóra. Będąc po części wodą, służymy pięknu w ten sam sposób. Gładząc wodę, to miasto poprawia wygląd czasu, upiększa przyszłość. Na tym polega jego rola we wszechświecie. Miasto jest bowiem statyczne, podczas gdy my jesteśmy w ruchu. Dowodem - łza. My bowiem znikamy, a piękno pozostaje. My bowiem zmierzamy w przyszłość, podczas gdy piękno jest wieczną teraźniejszością. Łza jest próbą pozostania w miejscu, zostania z tyłu, złączenia się z miastem w całość. To jednak nie jest zgodne z regułami. Łza to spojrzenie wstecz, hołd, który przyszłość składa przeszłości. Albo też jest to wynik odejmowania tego, co większe od tego, co mniejsze: piękna od człowieka. To samo z miłością: nasza miłość jest także większa niż my sami.

Josif Brodski, Znak wodny, Wydawnictwo Znak, Kraków 1993. Przełożył Stanisław Barańczak

Brodski opisuje miasto - inne miasto, ale metafora stosuje się też tu i teraz - poprzez wodny wzorzec. Woda, oko i łza to dla mnie trzy metaforyczne elementy estetyki poznania przestrzeni. A przestrzeń posiada jedną tylko własność, której nie posiada czas: piękno. Kto Brodskiego czytać nie ma nastroju, niech przeczyta tylko tyle: Kraków to miasto, którego żywiołem jest woda (i czas).

Pod brukami ulic płyną podziemne rzeki.

Kazimierz - trudno to sobie wyobrazić - kiedyś był właściwie wyspą, od północy i wschodu opływał go nurt Starej Wisły, a od południa okalała go rzeka zwana Zakazimierką (w tym miejscu jest teraz główny i jedyny nurt Wisły). Gdzie indziej znów płynęła Młynówka Królewska - nie taki mały znów strumyk, którego nurt zaprzęgnięto do pracy - kto jeszcze o tym pamięta idąc ulicą Dolnych Młynów? Prądnik omijał niegdyś miasto, ale Rudawa i Wilga przecinały je i wpływały do Wisły niosąc wody z dwóch przeciwnych stron.

Wisła - uregulowana, jak prawie wszystko w dzisiejszym świecie -kiedyś płynęła kapryśnie, tworząc liczne odnogi, rozlewając się szeroko, zbierając wody okolicznych rzek i strumieni. Nieokiełznana, występowała regularnie z brzegów - czasem powodzie obejmowały ogromną część miasta, jak w lipcu 1813, kiedy ludność przedmieść schroniła się na Wzgórzu Wawelskim, a nurt rzeki w ciągu dwóch kolejnych dni zerwał dwa mosty - albo w 1903 gdy znów w lipcu przyszła ostatnia już ogromna powódź i woda zalała Zwierzyniec, Błonia, Park Jordana, aż po Nową Wieś i Łobzów. Spiętrzony nurt Rudawy łączył się w dziele zniszczenia z wodami Wisły - woda płynęła ulicą Wolską (dziś Piłsudskiego), znaczna część Straszewskiego też była objęta powodzią.

W następstwie tej katastrofalnej powodzi przeprowadzono poważne prace melioracyjne - osuszono Błonia, nurt Rudawy skierowano znaną nam drogą, strumienie zasklepiono. Wcześniej - choć dziś trudno to sobie wyobrazić - Rudawa płynęła ulicą Retoryka. Dziś jest na tym miejscu pas zieleni: niewielki skwer biegnie wzdłuż ulicy, rosną spore już drzewa, kwitną bzy. Wszechobecne samochody psują każdy kadr.



Udało mi się znaleźć stare zdjęcie Krakowa, które pokazuje dokładnie to samo miejsce! Fotografia pochodzi z albumów Ignacego Kriegera (świetny fotograf, kronikarz zabytków Krakowa, dzięki niemu znamy Kraków z drugiej połowy XIX wieku i wiele nieistniejących już budowli - o Kriegerze będę z całą pewnością jeszcze pisać). Zobaczcie koniecznie jak wyglądała niegdyś ulica Retoryka.

stara fotografia ulicy Retoryka (ze strony www.wawel.net)

Piękna, prawda? Trochę przypomina uliczki nad amsterdamskimi kanałami. Przyjrzyjcie się koniecznie architekturze.

Na fotografii poniżej znajduje się tylko to, co będzie istotne w następnym odcinku spaceru po ulicy Retoryka: kamienice i ich niezwykły styl. Ile straconych zdjęć przez: samochody, latarnie, drzewa mniejsze i większe, brak perspektywy, etc. - niech zostanie moją tajemnicą. Odliczajmy od prawej: Retoryka 1, 3, (mniej ważne 5), 7 i 9. Już wkrótce podejdziemy do nich bliżej!


Na pierwszej kamienicy z lewej strony (czyli nr 9) widać już inskrypcję, która głosi z dumą:

fecit Theodorus Talowski Architectus

c.d.n.
Jeśli opowieść Was nie zmęczyła, to zapraszam na jej dalszy ciąg już wkrótce.

Komentarze

  1. To jednak, co z sesji ocalało, prezentuje się pięknie :)
    A "Znak wodny"... czytałam z biblioteki i zapałałam gwałtowną chęcią posiadania - niestety na Allegro pojawia się jedynie ten sam tytuł autorstwa jakiegoś Glinki :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Tęskni mi się do Krakowa i jego niepowtarzalnych kamieniczek, tych z Kazimierza z drewnianymi schodami i podwórkami jak czarne studnie, tych kolorowych ze Szpitalnej, tych z podcieniami na Krakowskiej, tej ze smokiem spod numeru 18 przy ulicy Smoleńsk. Czytam Twojego bloga z dużą nostalgią. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przewodnikpokrakowie, mon guide, dziękuję za miłe słowo i przede wszystkim za inspirację :) O samych kamienicach napiszę następnym razem i pokażę parę zdjęć. O zdjęcia mniejsza, jakie są - każdy widzi ;) zresztą miejsce trudne do fotografowania. Ale znaleźć coś sensownego o Talowskim - to dopiero jest wyzwanie! W sieci informacje przeczą sobie wzajemnie, zresztą zaufania do źródeł typu Wikipedia nie mam jakoś za grosz. W "Dziejach Krakowa" wspomniano, że "dziwaczny" :) Nic to, jak się dokształcę w źródłach pisanych, to uzupełnię (chyba jakieś publikacje Jacka Purchli powinnam poszukać - jeśli idzie o architektów etc.)

    Tak naprędce poszukałam "Znaku wodnego" tu i tam i jeszcze w moim ulubionym antykwariacie - ale rzeczywiście: nic. Poza tajemniczym Glinką ;) Jak czegoś się dowiem, to dam znać. Ja sama miałam pożyczony (takie ciekawe wydanie, z miedziorytami) i też żałuję, że nie leży na biurku w stosie tych najbardziej potrzebnych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrawko - bardzo miło mi Cię tutaj gościć. Ja moją nostalgię za Paryżem uleczyłam powrotem do Krakowa (to znaczy na razie na szeroko rozumianą podkrakowską prowincję, ale sam Kraków jest w planach). Długo tęskniłam za paryskimi mostami, ogrodem na tyłach Notre Dame, spacerami po Rive Gauche i niesamowitymi przedmieściami: La Courneuve, Aubervilliers, Bobigny.

    Powiedziałaś 'kamienica ze smokiem spod nr 18 na Smoleńsk'? Voila: http://img522.imageshack.us/img522/9831/img4307.jpg
    Odkryłam ją tego samego dnia, kiedy spacerowałam ulicą Retoryka w poszukiwaniu innych kamienic Talowskiego i skręciłam w Smoleńsk... Nic jeszcze nie wiem - czyj to pomysł, skąd ten projekt, jeśli coś wiesz o smoku - napisz :) Na pewno się pojawi w jakiejś z następnych notek, ale na razie niech ma prapremierę.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Może teraz uda mi się wkleić dobrze link, jeśli nie - poddaję się i obiecuję, że to i inne zdjęcie smoka pojawi się już niedługo w osobnym wpisie.

    http://img522.imageshack.us/img522/9831/img4307.jpg

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Legionowo wita Kraków :) Na swoim blogu odpowiedziałem na Twoje wczorajsze pytanie, pozdrawiam serdecznie , Andrzej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Serdecznie dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  9. coś mi się zdaje że przy okazji jakieś wyprawy do Francji będziesz niezastąpioną inspiracją do zaplanowania tego co warto zobaczyć:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Retoryka to jedna z najładniejszych ulic w Krakowie. Przez to, że taka jest spójna - w końcu większość budynków jest Talowskiego... (Chociaż z jego dokonań najbardziej lubię kamienicę Pod Pająkiem na rogu Karmelickiej i Batorego).

    Szkoda, że teraz tak wybitnych postaci ni słychu ni widu, a jak coś wybudują, to aż wstyd :(

    OdpowiedzUsuń
  11. ebe4 - jak najbardziej! Gdybyś miała jakiekolwiek pytania o Paryż czy Francję, czy jakieś sprawy z językiem francuskim - z chęcią pomogę w miarę skromnych możliwości :)

    Anielka - mogę się pod tym podpisać z całym przekonaniem! Im więcej o nim czytam, tym bardziej mnie fascynuje. Kamienicy Pod Pająkiem jeszcze nie widziałam (choć czytałam o niej trochę) - za to wczoraj odnalazłam kolejny jego projekt - szpital Bonifratrów. No i ten wiadukt...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz