Zanim pójdziemy na spacer ulicą Retoryka - wiosenne interludium

Myślę, że pójdziemy już niedługo na spacer ulicą Retoryka, dobrze jest tam wracać, obserwować zmiany, przyglądać się kamienicom Talowskiego w różnym świetle i bez-świetle. Śladami Teodora Talowskiego spaceruję już od maja 2009 roku; wracam i przypatruję się tym fantastycznym budynkom, czytam inskrypcje, pozdrawiam jego menażerię jak dawno nie widzianych znajomych... To przecież Teodora Talowskiego dotyczyła ostatnia fotograficzna zagadka - wizjonera, fantasty, architekta wyobraźni. Spacer wymaga wszak przygotowań - chcę przywrócić kilka archiwalnych wpisów i przygotować zdjęcia. Tymczasem niech więc będzie wiosenne interludium, związane z poezją mojej ulubionej Julii Hartwig, o której pisałam niedawno przy okazji Dnia Poezji. Przywołałam wtedy tytuł "Odwiedziłeś mnie przebiśniegu"...

przebiśniegi

Ten poetycki tekst to zaledwie kilka słów, jeden obraz a tak sugestywny, że nie potrafię się od niego uwolnić odkąd przeczytałam te słowa przed kilku laty. Tylko poezja potrafi wykroczyć poza opis świata. Sięga poza obszary denotacji, odwołuje się do porządku powyżej i do tego najbardziej wewnętrznego, do intymności snów. Tylko poezja potrafi zapisać mapę snów, doświadczenie nieuchwytnego.

Odwiedziłeś mnie, przebiśniegu. Pokrzywo, kwitnąca biało, najmarniejsza wątłości, która dążysz ku światłu, odwiedziłaś mnie tej nocy.*

Nie znam języka, jakim mówią poeci. Nie potrafię nim mówić; czasem tylko pojmuję skrawki zdań, wyrwane słowa - jak w obcym kraju o nieznanym, ale gdzieś wcześniej zasłyszanym języku, może podobnym do innego. Zawsze wtedy - rozpoznanie. 

Podobnie z językiem fotografii. Jak barbarzyńcy mówiący nieskładnym bełkotem - tak się czuję, gdy pragnę wyrazić coś, obrazem, słowem - coś, co widziane, przyśnione. Nieprzystawalność języka i rzeczy świata tego. Jaki trzeba mieć talent, by tworzyć portrety roślin - tak jak to robił Wyspiański. A najbardziej lubił te niepozorne, łąkowe i z wiejskich ogródków. Jest botanika i wielka uważność studiowania przyrody  a potem wielkie przemienienie. Rośliny w jego zielniku są tym, czym są i są jeszcze czymś więcej. I tak jest u Hartwig, przemiana i przeobrażenie. Portrety botaniczno-oniryczne. 

Najlepiej oczywiście jest o tym wszystkim nie mówić, nie myśleć - oto przebiśnieg, dowód na niewyrażalność:

przebiśniegi

przebiśniegi

przebiśniegi

przebiśniegi

przebiśniegi

przebiśniegi

przebiśniegi





*Julia Hartwig, Wiersze wybrane, Biblioteka Poetycka Wydawnictwa a5 pod redakcją Ryszarda Krynickiego, s. 124

Komentarze

  1. Poetka napisała o przebiśniegach cudownie, a i dla mnie są to malutkie, śliczne, zwiastujące wiosnę kwiaty. Pięknie je pokazałaś na zdjęciach. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Maja Wąchała26 marca 2015 09:30

    Przebiśnieg - dowód na istnienie wiosny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Magdalena Jastrzębska26 marca 2015 14:00

    Zdjęcia tak malarskie, tak efektowne, że nie można od nich oderwać oczu.

    OdpowiedzUsuń
  4. w rzeczy samej - przebiśnieg dowód na niewyrażalność...

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy jest dowodem niewyrażalności, czy istnienia wiosny... jakkolwiek by nie było, przebiśniegi są piękne!
    Dziękuję Wam za odwiedziny i dobre słowa. Następnym razem będzie już poezja konkretna - poezja architektury i spacer ulicą Retoryka. Czy poezja i retoryka idą w parze, oto jest pytanie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pani Ado! Sprawiła Pani, że wyszperałam w mojej biblioteczce tomik nieco zapomniany, choć bardzo mi drogi, właściwie bezcenny. Są to "Wiersze amerykańskie" Julii Hartwig z 2002 r., z dedykacją autorki (zdobyłam go podczas ówczesnych targów książki w Warszawie). Pamiętam to doskonale, ponieważ mogłam z nią porozmawiać dłuższą (niezwykle długą!) chwilę i tę rozmowę pamiętam do dziś. I przypomniałam też sobie mój ulubiony wiersz z tego właśnie tomu: "...Stara kobieta siada na ławce/ wspierając w ziemię pięty sztywno wyciągniętych nóg/ Błogość Niedziela szybuje jak motorówka/ prósząc światłem srebrzyście..." ("Szczęście"). Prawda, że ładne? Choć tomik jest chyba jednak smutny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Elżbieta Przymenska26 marca 2015 21:01

    Ado, dla mnie jesteś poetką nawet jeśli w Twoim biurku nie ma tajemnej szuflady gdzie ukrywasz brulion z wierszami...

    OdpowiedzUsuń
  8. Przebiśniegi to małe urocze kwiatki...Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. O mój Boże jakie cudowne zdjęcia. Przebiśniegi na Twoich fotografiach wyglądają zjawiskowo. Bajecznie.
    Jak nie kochać tych radosnych zwiastunów wiosny. Są takie piękne. Czekałam całą zimę, by wreszcie zakwitły.
    Nacieszyłam oczy. Podziwiałam je w swoim ogrodzie, w rezerwacie "Smoleń" i teraz u Ciebie na blogu.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. jestem zachwycona...

    OdpowiedzUsuń
  11. Pięknie wszystkim dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękne! dziękuję za to przywołane wspomnienie i wiersz. Moja dedykacja pochodzi z 2011 roku i do dziś pamiętam tamten jesienny dzień. Pamiętam też, jakim odkryciem był dla mnie Dziennik amerykański Julii Hartwig, bodaj jej pierwsza rzecz, jaką poznałam

    OdpowiedzUsuń
  13. I tu mnie, Elżbieto, trochę przeceniasz - ale to bardzo miłe!

    OdpowiedzUsuń
  14. Śliczne zdjęcia... w poezji niezbyt dobrze się odnajduję, ale dla zdjęć jestem pełna podziwu....

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję! A poezja ma wiele twarzy, kto wie, czy nie znajdziesz kiedyś autora, który Cię w czytanie poezji wciągnie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz