Kościół Bożego Ciała w Krakowie - wnętrza

Kościół Bożego Ciała w Krakowie oglądany już był z zewnątrz, w karkołomnej perspektywie, teraz czas wejść przez piękny gotycki portal do wnętrza kościoła. Zanim tam wejdziemy jeszcze uwaga techniczna: pomimo mojego zamiłowania do fotografii 'naturalistycznej' i przyjętych zasad 'nieingerencji w zdjęcie', bywają sytuacje, kiedy od tych zasad muszę odstąpić. Nie chodzi tu absolutnie o względy estetyczne - o tych na razie można zapomnieć - ale o pokazanie pięknych i trudnych (dla mnie) do sfotografowania wnętrz kościoła. Wewnątrz jest ciemno a jednocześnie ostre światło wpadające przez witraże rozświetla wszystkie złote elementy wystroju - a tych nie brakuje :) Dlatego przymknijcie oczy na niedostatki tych zdjęć (trzy z nich są rozjaśniane - dwóm pierwszym niewiele to pomogło, ale muszą zostać, bo są ważne!)
To tyle o mojej walce z materią fotografii, przejdźmy do...

ambona w kształcie łodzi z kościoła Bożego Ciała
ambona w kształcie łodzi - kościół Bożego Ciała


...wojny naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem.

Tak, będzie barok! Wiem, że nie tylko ja mogę podpisać się pod zdaniem Herberta: "mniejsza o barok, którego nie znoszę", to prawda, barok nie pozostawia obojętnym - można zachwycać się albo wzdragać w dreszczu estetycznego niesmaku. Przytłaczający splendor. Ogrom i przesyt, krągłość i złoty deszcz - barok w natarciu nie pozostawia nawet czasu na świadome estetyczne refleksje, podziwia się go, chociaż jest straszny, a może i dlatego, że jest straszny. Cały jest nadmiarem.

Wystrój kościoła datuje się w większości na pierwszą połowę XVII wieku. W kościele Bożego Ciała barokowa obfitość weszła w mariage (czyżby z rozsądku?) z surowym gotykiem ścian.
Strzeliste gotyckie filary dają oparcie barokowym ołtarzom. Kamień i złoto:




Zdjęcie poniżej, w braku lepszych, ukazuje najważniejszą część kościoła: złocony ołtarz główny zdobią dwa obrazy pędzla Tomasso Dolabelli - w dolnej części "Pokłon pasterzy" a w górnej "Zdjęcie z krzyża". Ołtarz jest przepięknym przykładem XVII wiecznego snycerstwa, jednak najcenniejszym i najwspanialszym dziełem, jakie można podziwiać w kościele Bożego Ciała są znajdujące się po obu stronach ołtarza stalle (o nich będzie jeszcze mowa dalej).




Na północnej ścianie prezbiterium (czyli po lewej) umieszczono - to ponoć średniowieczny zwyczaj - barokowe organy z 1662 roku. Poniżej znajduje się wejście do gotyckiej zakrystii - stare, kute w metalu drzwi, z oryginalnym zamkiem i kluczem! Z zakrystii można przejść (kiedyś się odważę) do skarbca, w którym przechowywany jest obraz z XV wieku tzw. Madonna terribilis daemonibus, którego od czasów średniowiecza aż do dziś używa się do... egzorcyzmów. Wątpię, żeby udało mi się uwiecznić to dzieło na zdjęciu...

Organy i piękne krzyżowo-żebrowe sklepienie:




A oto i stalle. Misternie zdobione kolumny i płaskie pola pokryte malowidłami, kartusze, złocenia, anielskie główki, ornamenty kute, rzeźbione i malowane, farba i złoto, roślinne wici i sploty - każdy centymetr tej niewiarygodnej konstrukcji pokrywa dekoracja. Ich renowacja kosztowała ponoć majątek, nietrudno w to uwierzyć.




Na koniec jeszcze jeden niezwykły zabytek - ambona w kształcie łodzi. Baśniowa i realistyczna zarazem: posiada sieci, wiosła, maszt i żagle - metaforę łodzi tłumaczy werset: "ascendens in naviculam Petri decebat turbas", wstąpiwszy do łodzi, Piotr nauczał tłumy (idea apostolstwa jest najważniejszym celem kanoników laterańskich).




Łódź-ambona unoszona jest na falach i podtrzymywana przez dwie syreny - czyżby w XVII wieku dekoracje kościelne traktowano z większą swobodą i bardziej liberalnie niż dziś? Zapewne! Dziś byłoby to raczej nie do pomyślenia :)
Oto nieprzyzwoite syreny:




W przygotowaniu opisu korzystałam z książki "Krakowski Kazimierz" Agnieszki Legutko-Ołownia, wydawnictwo Bezdroża, Kraków 2004.


P.S. Nie bądźcie zanadto surowi dla baroku (a mówię to zwłaszcza do siebie), warto spojrzeć nań przychylnym okiem za nieokiełznaną fantazję, nieprawdopodobne konstrukcje i oksymorony, wykorzystany potencjał przeciwieństw, uczucie, witalność, ekspresję, światłocień. Można przeczytać "Wyspę dnia poprzedniego" Umberto Eco - aby pojąć niepojęte, czyli zrozumieć barokową mentalność. Na tym zakończę 'pochwałę baroku' - pisaną, rzecz jasna, z przekory ;)

Komentarze

  1. Nie mogę się powstrzymać, by nie powtórzyć zacytowanych przez Ciebie Ado słów Herberta... "mniejsza o barok, którego nie znoszę"...
    Dla mnie za ciężki, przesycony, zbyt złoty... No ale skoro był i zostawił po sobie niemałą spuściznę - to nie wypada jakoś odwrócić głowę i udawać, że się go nie widzi.
    Ps. Nieprzyzwoite syreny akurat zyskały moją przychylność. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też się pod zdaniem Herberta podpiszę (i jeszcze na dygresję sobie pozwolę - czytajmy Herberta!) ale kusi mnie, żeby wejść w rolę advocatus diaboli ;) Gdyby barok nie był "zbyt...", nie byłby barokiem! On godzi przeciwieństwa (wyolbrzymiając je i stawiając między nimi z impetem znak równości), niezbędna, rozchwiana, złocista epoka między klasycznym i klasycystycznym. Gdyby nie było baroku, to jak można by docenić urok prostoty?
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bo barok nie jedno ma imię! Tez miłośniczką tego stylu nie jestem, nie mniej... ambona jest wspaniała. Co tam, cały ten kościół jest wspaniały!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie, spójrzmy na barok jak na coś niejednorodnego, zmiennego, popatrzmy na niego nie w kategoriach ostrych podziałów na to, co w sztuce 'dobre' i 'złe'. Sam gotyk przecież uważany był swego czasu za 'okropny wymysł tych barbarzyńskich Gotów'. I czy barok w tym rozchwianiu i metamorfozach nie jest bliższy ludzkiej naturze od zimnego klasycyzmu?
    Dobrze jest znaleźć choćby jakiś szczegół (syreny), który pozwoli pozbyć się choć trochę uprzedzeń!
    [hmm... odnajduję się w roli sofisty ;)]

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja lubię malowidła w stallach, te wszystkie historie świętych: Patryków, Laurencjuszy, Saturninów, Frygdianów, Cerboniuszów, Amabilów, Herkulanów... mnóstwo ciekawych opowiastek :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowite wrażenie robi to zestawienie gotyku u szczytu i baroku u stóp - właśnie, u stóp. Nutta

    OdpowiedzUsuń
  7. Dorzucam krzyż sprzed dwóch lat (sprawdziłem -- w ubiegłym roku nie byłem na Kazimierzu):
    http://bp1.blogger.com/_2ybxjiD_qJU/RsSaoHCrqTI/AAAAAAAABQU/wEnJwmJhiC0/s1600-h/2007_0816Krakow0249.JPG

    OdpowiedzUsuń
  8. M. wyobrażam sobie, niezwykłe muszą to być opowieści. Sama legenda o ufundowaniu kościoła robi wrażenie, potem jeszcze ten średniowieczny zwyczaj inscenizacji wniebowstąpienia Chrystusa w tejże świątyni (deus ex machina) - uwielbiam takie historie :)

    Nutto, widzę, że i Ty dołączyłaś do anty-barokowego stronnictwa ;)) Widzę, że nie mam szans, żeby Was przekonać :) Ale kontrast niezwykły, to prawda.

    PAK - dziękuję! wspaniałe uzupełnienie. Chrystus w tęczy oddzielającej nawę główną od prezbiterium to dzieło z XVIII wieku.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wnętrze kościoła robi wrażenie dzisiaj - wyobrażam sobie jak musiało oddziaływać na zwykłych ludzi kilkaset lat temu. Praca mnóstwa ludzi stworzyła niesamowity efekt. Nie wiem jak Wy, na mnie najbardziej działa pusty kościół...
    Zdjęcia piękne i jak zawsze, oddające klimat :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bogate kościoły są w Krakowie.
    Wybieram się niedługo do Zakopanego i chyba po drodze odwiedzę Kraków , kiedyś jak nie było obwodnicy zajechać do centrum było prosto , teraz chyba trzeba będzie posiłkować się mapą .
    Pozdrawiam , Andrzej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tartuffe, dziękuję! Te strzeliste, gotyckie kościoły (w Polsce i we Francji) są wyjątkowe - nawet trudno sobie wyobrazić, jak gigantyczny wysiłek powołał je do życia. Pisze o tym Herbert w esejach "Barbarzyńca w ogrodzie" - gorąco polecam!

    Koand, to prawda, barok robi wrażenie ;) Nie można omijać Krakowa - weź dobrą mapę i już :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jest tam ładny przewodnik po kościele, niedrogi, dużo się dowiedziałem ciekawych rzeczy.
    Pozdr

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz