Tyniec widziany wiosną

Dziś obiecywany Tyniec - wspomnienia z mojej primaaprilisowej wycieczki. Czy to jeszcze Kraków, czy już okolice? Administracyjnie należy do Krakowa (ale stosunkowo od niedawna), ale historycznie Tyniec to osobny, potężny ośrodek. Dzięki takiej niejednoznaczności Tyniec idealnie pasuje do bloga "Kraków i okolice", łączy te dwa osobne światy. Przypomnę jeszcze, że nasz spacer po Tyńcu zaczynał się tutaj: niebo nad Tyńcem.

Tyniec, wiosenna wycieczka do Tyńca

O opactwie benedyktynów pisać by można wiele - powstały opasłe tomy opracowań i jakakolwiek próba ich streszczenia przyprawia mnie o zniechęcenie. A tu jeszcze życie pozablogowe upomniało się ostatnio o większą uwagę. Dlatego uprasza się cierpliwych czytelników o wyrozumiałość - zamiast historii, opisów architektury (w dodatku znów sakralnej) - będzie niezobowiązujący spacer. A żeby uzasadnić obecność archiwalnych zdjęć powiem, że Tyniec przedwiosenną porą więcej odsłania, niż zasłania. Latem wszystko na pewno tonie w zieleni a mnie pokazał się wtedy tak:

Tyniec, wiosenna wycieczka do Tyńca

Choć na pewno lepiej, jeśli wypowiedzą się ci, którzy Tyniec odwiedzili niedawno letnią porą - na przykład PAK z Chorzów Daily Photo albo Poznanianka, która też latem oglądała Tyniec pod błękitnym prawie-prowansalskim niebem.

I przyszło mi do głowy, żeby Tyniec przedstawić nie tylko subiektywnie, ale też wspólnie z Wami (innymi słowy - pomożecie? ;-) Napiszcie, co najbardziej podobało się Wam w Tyńcu, a może wcale nie macie miłych wspomnień? Oczywiście wszyscy, którzy do Tyńca wybierają się jak sójka za morze (Fio - Gliwice daily photo, m_m z Nowy Sącz daily photo) zwolnieni są warunkowo z udziału w ankiecie) Co więcej, im właśnie dedykuję dzisiejszy wpis - tym, którzy Tyńca nie znają jeszcze - przyjedźcie! Z Krakowa dostać się tutaj jest bardzo łatwo (dla niezmotoryzowanych - autobus z Rynku Dębnickiego jedzie do Tyńca piękną trasą, poza tym jest ścieżka rowerowa wzdłuż Wisły, może już nawet ukończona do tej pory)

Mnie łatwiej chyba będzie wymienić to, co w Tyńcu raczej mi się nie spodobało - dach. Nowy i zbyt okazały, nie pasujący moim zdaniem ani trochę do zabytkowej całości:

Tyniec, wiosenna wycieczka do Tyńca

I dość kontrowersyjny wydał mi się wszechobecny duch merkantylizmu (sklepik z produktami 'benedyktyńskimi', restauracja, kawiarnia), no ale ja jestem staroświecka i konserwatywna. Oczywiście, że nie potępiam, w końcu to taki znak czasów... ale czasem z sentymentem myślałam o innym klasztorze, którego wieże wznoszą się niedaleko Tyńca po drugiej stronie Wisły - o Kamedułach i ich klasztorze na Bielanach. To dwa różne światy, trudno chyba o bardziej jaskrawe przeciwieństwo.

A teraz moje ulubione wspomnienia i zakątki Tyńca.

Błękitno-brązowa pasiasta chata, która usadowiła się u stóp klasztornego wzgórza:

Tyniec, wiosenna wycieczka do Tyńca

Tyniec, wiosenna wycieczka do Tyńca

Tutaj poinformuję o istnieniu całej kategorii architektura drewniana na moim blogu. Będą się pojawiać drewniane kościoły i stare chaty budowane na zrąb, będą obrazki z Zakopanego, z Lanckorony i podkrakowskich wsi, będzie krakowska Gontyna i ojcowska kaplica Na Wodzie, będzie wreszcie i to już za chwilę tyniecka studnia.

Przepiękna, zabytkowa, drewniana studnia - przedstawię ją osobno, jest wspaniała:

Tyniec, wiosenna wycieczka do Tyńca


Muzeum - w podziemiach coś dla miłośników archeologii i architektury romańskiej, wyżej też godne uwagi eksponaty, po prostu nie mogłam wyjść z sali, w której były niesamowite ręcznie pisane księgi i inkunabuły, koniecznie trzeba zobaczyć! Polichromie w krużgankach. Kościół z barokową amboną. Spacer wzdłuż Wisły, biel skał, błękit nieba, łabędzie w przystani nieczynnego promu.

kościół śś. Piotra i Pawła w Tyńcu

kościół śś. Piotra i Pawła w Tyńcu

Tyniec, wiosenna wycieczka do Tyńca

Tyniec, wiosenna wycieczka do Tyńca

Tyniec, wiosenna wycieczka do Tyńca

mury tynieckiego opactwa na wapiennych skałach nad Wisłą

mury tynieckiego opactwa na wapiennych skałach nad Wisłą

mury tynieckiego opactwa na wapiennych skałach nad Wisłą


mury tynieckiego opactwa na wapiennych skałach nad Wisłą

mury tynieckiego opactwa na wapiennych skałach nad Wisłą

mury tynieckiego opactwa na wapiennych skałach nad Wisłą

mury tynieckiego opactwa na wapiennych skałach nad Wisłą

Wisła w Tyńcu

Wisła w Tyńcu

Wisła w Tyńcu

Wisła w Tyńcu

Wisła w Tyńcu

Wisła w Tyńcu

Wisła w Tyńcu, łabędzie

Wisła w Tyńcu, łabędzie

Gdyby ktoś zamiast takich subiektywnych obrazków, pragnął wiedzy solidnej - adres konieczny to blog PrzewodnikpoKrakowie Podany link kieruje do pierwszego z cyklu tynieckich wpisów - a oprócz wiedzy zdjęcia piękne i zimowe. To jeszcze inna, piękna odsłona Tyńca!

Teraz Wasza kolej - opowiecie mi o Tyńcu? Linki do zdjęć mile widziane, wspomnienia i wrażenia też. Czy krakowscy blogerzy bywają w Tyńcu, czy unikają turystycznych miejsc? 

Wszystkie moje tynieckie wycieczki i spacery będą zamieszczane w osobnej blogowej kategorii Tyniec

Komentarze

  1. W kwietniu było przynajmniej coś widać ;) Moja krakowska Znajoma i przewodniczka (po Tyńcu) wspominała wycieczki wczesnowiosenne -- wrażenia miała podobne do tych ze zdjęć.

    > - przepiękna, zabytkowa, drewniana studnia - przedstawię ją osobno, jest wspaniała.

    I legenda o kopaniu za Chrobrego ;)

    > - muzeum (w podziemiach coś dla miłośników archeologii, wyżej też godne uwagi eksponaty, dosłownie nie mogłam wyjść z sali, w której były niesamowite ręcznie pisane księgi i inkunabuły (i pani przewodnik się niecierpliwiła ;) - koniecznie trzeba zobaczyć!

    O! Nasza pani przewodnik się nie niecierpliwiła :) (Tu przepraszam za potencjalną obrazę, ale rok temu w Cieszynie lepsze oglądałem księgi. Może dlatego?)

    > - polichromie w krużgankach

    Ano!

    > - spacer wzdłuż Wisły, biel skał, błękit nieba

    Tak, było po deszczu i wylądowałem w błocie, nie powiem czym... W każdym razie, o ile spodnie i kurtka są już wyprane, to złote myśli benedyktynów na zakładkach do zabrania z Lapidarium, gdzieś tam jeszcze powinny się taplać.

    > - łabędzie w przystani promu - jeśli nie będzie głosów sprzeciwu, to poświęcę im osobną kiczowatą notkę ;))

    Trafiłem tylko na kaczki :( Za to Babią Górę było widać, choć słabo.

    Zdjęcia są w jednym albumie z krakowskimi:
    http://pak4.fotosik.pl/albumy/643873.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Encore un fois, l'escarpament blanc,joli!

    OdpowiedzUsuń
  3. Chłoniesz miejsca wszystkimi zmysłami - wspaniale opisujesz:)
    A ta chata wzbudziła także i u mnie zachwyt. Tyniec, troszkę z innej strony (ale też jeszcze z wiosennego spaceru), pokażemy na Pl Małopolska, jak tylko zmobilizuję siły zespołu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie opowiedziałaś nam tę tyniecką historię. Niewykluczone, że dzięki temu dla sójek z Nowego Sącza, Tyniec stanie się bliższy i prędzej go odwiedzą:) Teraz w lecie z pewnością widać mniej szczegółów niż w kwietniu, ale cóż - i tak na pewno warto się wybrać do tak pięknego miejsca.

    Jeśli kiedyś zaplanujemy sobie jakiś wypad do Krakowa, to bez wątpienia skorzystamy z Twojego "subiektywnego przewodnika".

    Pomimo tego, że nie przyjmujesz nagród i rozrywasz nagrodowe łańcuszki:) i tak chcemy wyróżnić Twój blog, więc nagrodę i tak Ci przyznajemy!:) Oczywiście nie musisz czuć się w żaden sposób zobowiązana do rozdysponowywania jej dalej w świat itd... Niech to będzie jedynie wyraz uznania dla Twojej pracy na tym blogu.
    Pozdrawiamy!
    m_m

    OdpowiedzUsuń
  5. Piekne miejsca i bardzo nastrojowe zdjecia, jak zwykle :)

    Dziekuje Ci rowniez za wszystkie slowa otuchy przez te ostatnie tygodnie :*
    Je vais essayer de ne pas te décevoir ;)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż chciałoby się wsiąść na rower i tam pojechać... :)

    OdpowiedzUsuń
  7. PAK dzięki za wrażenia z Tyńca! Świetne są takie porównania - to samo miejsce może wyglądać tak różnie, gdy zmienia się pora roku, pora dnia, obserwator. Gratuluję pięknych zdjęć - warto je obejrzeć z uwagą, są świetnym uzupełnieniem mojej relacji choćby dlatego, że nawet nie pomyślałam o tym, żeby robić zdjęcia w muzeum... Dopiero przed chwilą uświadomiłam sobie, jakie to głupie zaniedbanie. No ale nic, dzięki temu mam pretekst, żeby wkrótce tam wrócić! Zapisu legendy o studni też oczywiście nie sfotografowałam, będę szukać, albo pokażę tylko zdjęcia i poproszę o "współudział" ;)

    AB - merci! C'est un endroit vraiment splendide, une ancienne abbaye de benedictins. Je regrette de ne pas l'avoir decrit en anglais ou francais - j'ai rajoute un lien vers le site de Tyniec en version anglaise.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ebe4 - dziękuję za miłe słowo :) Koniecznie mobilizuj ekipę - nie mogę się doczekać Waszych zdjęć!

    m_m - taką żywię nadzieję, że już nie z autostrady, ale z bliska oglądać będziecie Tyniec już wkrótce ;)) Bardzo dziękuję za wyróżnienie - bardzo mi miło :)

    Bea - ogromnie się cieszę, że się udało :) Z odzyskiwaniem "ręcznym" praca byłaby ogromna, hmm... iście benedyktyńska ;) Repose-toi bien (dans la mesure du possible...) j'attends avec impatience le nouveau "chapitre" de ton blog!

    Zacietrzewiony - to musi być świetna rowerowa trasa (o ile już dokończono całość nawierzchni). Już w czasie tej mojej kwietniowej wycieczki widziałam w Tyńcu wielu rowerzystów. Jeśli masz jakieś zdjęcia z Tyńca, to się podziel :) - w BW muszą być piękne!

    OdpowiedzUsuń
  9. I znowu piękne zdjęcia i piękny komentarz do tego co widać! Jeżeli miała bym powiedzieć czym Tynie jest dla mnie to cóż - spokojem, miejscem ucieczki od rzeczywistości, miejscem gdzie można przemyśleć co nieco. Jest takie miejsce przed wejściem do klasztoru gdzie można godzinami gapić się na Wisłę i po prostu być. Zdjęć niestety nie mam bo straciłam kiedyś wszystko co miałam na komputerze (od tego czasu robię kopie!!)ale nic straconego:)A Bielany - to już inna historia - przepięknie widać go z autostrady w pogodny dzień. Wtedy zawsze mam wrażenie że wracam do domu!
    Pozdrawiam serdecznie i mimo że nie przyjmujesz, uważam że wszelkie wyróżnienia Ci się należą:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Joo, dziękuję :) Właśnie zastanawiałam się, o czym zapomniałam napisać i dokładnie to ujęłaś w słowa! Jest spokój, czas biegnie tam inaczej, historia bardziej jest realna od codziennych problemów - można wyciszyć się, posłuchać, pomyśleć. Oczywiście dodaję: przy pięknej pogodzie, w kwietniu, w środę przed południem ;) Teraz to pewnie tłumy turystów i wycieczki.. ale i tak warto! Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. PAK (z bloga Chorzów daily photo) był tak miły, że przysłał mi swoje wrażenia z wyprawy do Tyńca. Oczywiście zwrócił też uwagę na inne sprawy niż to przedstawiłam w mojej chaotycznej relacji, napisał o rzeczach istotnych i myślę, że warto jego relację przeczytać z uwagą i czym prędzej do Tyńca się wybrać! PAK - dziękuję i oddaję głos :)

    "Z Mangghi zostałem życzliwie zawieziony, dzięki uprzejmości Blogowej Znajomej do Tyńca – opactwa, o którym chyba każdy sporo słyszał. Znałem w zarysie jego historię, od fundacji z roku 1044 (tak się najczęściej przyjmuje, choć niektórzy wiążą to opactwo z Bolesławem, raczej Śmiałym, który je wspierał i rozbudowywał, niż Chrobrym, z którym łączy się tylko legenda dotycząca studni), poprzez rozwój i znaczenie opactwa, jego kryzys (powiązany z traktowaniem urzędu opata jako przynoszącego dochody urzędu rozdawanego przez króla), dekret Franciszka I (1816) kasujący opactwo, aż do powrotu benedyktynów (w roku 1939, dzięki inicjatywie o. Karola von Oosta) oraz już praktycznie powojenną odbudowę. Ci, którzy historii nie znają, mogą się z nią szybko zapoznać w opactwie, z opowieści przewodników (nas prowadziła przewodniczka) lub – przynajmniej obecnie, gdy opactwo obchodzi siedemdziesiątą rocznicę powrotu benedyktynów do Tyńca – tablic informacyjnych rozstawionych w opactwie.

    Zwiedzanie (nie o każdej godzinie dostępne) kosztuje 6 zł (dla osoby dorosłej) i obejmuje zwiedzanie nowo rozbudowanego (a może raczej nadbudowanego – we wnętrzu można śledzić nadbudowę (zaprawa różowa), żelbetonowe stropy, schody i wiązania (jasnoszare – wiązania, gdyż zewnętrzny mur na wzgórzu groził osunięciem się), oraz oryginalny mur (cała reszta, zachowano także korzeń drzewa, które wyrosło na murze – stanowi on świadectwo upadku opactwa w XIX wieku). Dzięki szklanej podłodze, można też zobaczyć ślady średniowiecznej baszy. W piwnicach udostępniono zbiory archeologiczne z ostatnich sześciu tysięcy lat Tyńca i okolic (czyli od znalezisk neolitycznych sięgających 4000 lat p.n.e., poprzez znaleziska łużyckie i celtyckie (Celtowie objęli w posiadanie część bursztynowego szlaku), aż po wczesnośredniowieczne). Na parterze można oglądać kielichy, dawne księgi (już drukowane, choć i przykłady pisma benedyktynów można zobaczyć), oraz lapidarium, czyli pozostałości dawnej pracy kamieniarzy, jakie zachowały się po przebudowach i nieszczęściach, które spadł na opactwo w XIX wieku.

    Trasa zwiedzania wiedzie dalej obok studni, przez krużganki (jak zawsze pociągające atmosferą, z przylegającą dawną salą zebrań) i kościół (o ile nie przeszkadza się w modlitwach) z jego imponującą amboną w postaci piotrowej łodzi (z alegorią Wiary), oraz z ołtarzem z czarnego marmuru.

    Opactwo obrosło w przeróżne punkty sprzedaży (księgarnia, sklep z produktami benedyktyńskimi), usługowe (restauracja i kawiarnia), a Benedyktyńskie Centrum Kultury może także służyć jako hotel, w przybliżeniu trzygwiazdkowy (ceny pokoi – jedynka od 120 zł za dobę).

    Z Tyńca, po spacerze po nadwiślańskich wałach (tylko taki spacer pozwala zobaczyć imponującą panoramę opactwa z zewnątrz), powróciliśmy do Krakowa.

    Pozdrawiam"

    Ja dodam jeszcze tylko, że jego zdjęcia dostępne są tutaj: zdjęcia z Krakowa i z Tyńca

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj Ado! Ślicznie piszesz i świetnie się Ciebie czyta :-). NIESTETY, ja jeszcze nie byłam w Tyńcu- wspomniane opactwo widziałam tylko z daleka. Ale po Waszych opisach i pięknych zdjęciach widzę, że muszę się tam wybrać, gdy tylko nadarzy się okazja. Fajnie, że jeszcze tyle pięknych miejsc mam w życiu do zobaczenia! Pa

    OdpowiedzUsuń
  13. Magdala - dziękuję :)) Będę czekać na Twoją relację! To prawda, tyle jeszcze jest do odkrycia - czasem mnie to cieszy, a czasem przeraża. 'So many books, so little time' - ja już tylko dokonuję wyboru...
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Szukałam wczoraj fot z Tyńca pół godziny. Nie ma, przepadły. To chyba jakaś teoria spiskowa, bo nie mogę znaleźć także zdjęć z tegorocznego lutego i krakowskiego weekendu, gdzie obfotografowana została Skałka. Myślę, że to odpowiedni moment, żeby się przyznać - ja żyję w szpagacie, serce zostało w Krakowie (nie, nie żaden tam Królewicz, tylko miasto ;) )i za rok mam nadzieję być Poznanianką mieszkającą w Krakowie. Ale do rzeczy!
    Do Tyńca przyjechałam z moją przyjaciółką autobusem 112, było starsznie gorąco. Byłyśmy po wizycie na pchlim targu w Hali Targowej i troszkę już wykończone upałem. Zawsze chciałam tam pojechać, a w Krakowie w związku z dość częstymi wizytami "zaliczyłam" już wszytskie ważniejsze zabytki ;) i chciałam coś nowego.
    Usiadłyśmy w kawiarence, dostałam herbatkę i miód w takim pudełeczki, jak kiedyś były małe farbki plakatowe. Dochodziłyśmy tam do siebie jakąś godzinę, spozierając na przepływającą Wisłę, podziwiając bezchmurne niebo i wspaniałą kompozycję bawr otoczenia (beżowe parasole, błękitne niebo, zieleń drzew). Potem postanowiłyśmy wejść do kościoła, ale zaczynał sie tam powoli koncert organowy. Wpuszczono mnei tylko do kruchty, na nic tłumaczenie, że ja z Poznania i nie wiem, kiedy znowu przyjadę... Eh... Przynajmniej mam powód, żeby tam wrócić!
    Potem zeszłyśmy na dół i dłuuuugo czekałyśmy na 112.
    Koniec :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję! Ogromnie mi miło, że przyłączyłaś się do naszych tynieckich wspominków :) Już wiem, o czym znów zapomniałam napisać - kompozycja barw! Dziedziniec z kościołem, budynkami klasztornymi to piękna, harmonijna całość, właśnie kolorystycznie - kamień, cegła, biel, beż, terakota. Kilka drzew. Piękne, stare drewno studni.
    Miałaś piękną słoneczną wyprawę - i mnie tez Tyniec ze słońcem się kojarzy (to był pierwszy prawdziwie wiosenny dzień po baaardzo długiej zimie).

    I najważniejsze podobieństwo zaraz na początku (nie, nie chodzi o zaginione zdjęcia ;) tylko o miasto - do którego się tęskni i w którym być może mnie również dane będzie zamieszkać (Inshallah, jak mówią niektórzy Francuzi ;))

    Bardzo serdecznie pozdrawiam!

    ***

    Dziękuję Wam moi drodzy za takie wspaniałe komentarze - ułożyliśmy razem piękne puzzle z widokiem Tyńca :)

    OdpowiedzUsuń
  16. To na romanistyce już uczą arabskiego? Bo u nas na germanistyce tureckiego jeszcze nie...

    OdpowiedzUsuń
  17. Teraz widzę, co źle napisałem.

    Ale, ale -- właśnie zobaczyłem ten link na głównej stronie Onetu:
    http://www.zumi.pl/69971,VRT_TRIP,Opactwo_oo._Benedyktynow,wizytowka_warstwy.html

    OdpowiedzUsuń
  18. Przepiękne zdjęcia, a chatka - rewelacja :))

    OdpowiedzUsuń
  19. Tartuffe - dziękuję :)Chatka wręcz bajkowa :) Jak w tym mieszkać? ;)

    PAK - świetny link! Powtórzę go jeszcze - oto tyniecki zawrót głowy ;)

    Królewna - oczywiście, że nie uczą :) To było wspomnienie p.t. 'romanistyka na paryskich przedmieściach' ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. W Tyńcu - raz na ruski rok.
    Niestety.
    Jakoś tak z tego cała wyprawa się robi: dojechać tramnwajem do pl. Inwalidów, autobusem do ronda Grunwaldzkiego, tam wyczekać się na MPK do Tyńca... sam dojazd zajmuje nagle półtorej godziny... i kończy się na tym, że łatwiej tym znad morza :)))))))

    A chata - cudowna! Też na nią zawsze zwracam uwagę!

    OdpowiedzUsuń
  21. I mnie się zamarzyła wyprawa do miejsca, w którym zaczynają się "Krzyżacy":)Nutta

    OdpowiedzUsuń
  22. O właśnie, karczma właściwie nazwana podobno jest :)
    (Ale, widziałem jakiś protest mieszkańców Tyńca. Nie wiem o co chodzi?...)

    OdpowiedzUsuń
  23. Przewodnikpokrakowie - ja to wstyd się przyznać ale dopiero chyba trzeci raz tu byłam, a po raz pierwszy zwiedzałam muzeum i kościół. Nawet się nie będę usprawiedliwiać ;)

    Nutto - cieszę się, że nasze wspólne poszukiwanie wspomnień zachęca do wyprawy :)

    PAK - ano właśnie, ja znowu nic nie wiem ;) Karczma ponoć jest - chociaż ja chyba widziałam taki żałosny barak zaraz obok przystani promowej, trudno to nawet nazwać karczmą... Coś mi się o uszy obiło, że jakiś spór jest o nazwę, tę z "Krzyżaków". Podejrzewam, że przedsiębiorczy mnisi nie mogą pozwolić, żeby ktoś taki literacki pomysł na pr podkradł. Ale ja tylko tak zgaduję.

    OdpowiedzUsuń
  24. Piękne zdjęcia , zwłaszcza na pierwszym skały robią niesamowite wrażenie . Wydaje mi się że jadąc obwodnicą Krakowa do Zakopanego widać ten zamek , nawet pomyślałem że może kiedyś go odwiedzę . Pozdrawiam z zimnego i deszczowego Legionowa :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Koand - koniecznie trzeba zobaczyć, to przepiękne, wyjątkowe miejsce. A gdy będziesz przejeżdżał - postaraj się zobaczyć Tyniec z drugiego brzegu Wisły, piękna perspektywa!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz