Witraże Wyspiańskiego w Domu Towarzystwa Lekarskiego w Krakowie. Apollo albo System Kopernikański.
Przepiękne witraże projektu Stanisława Wyspiańskiego (których dotyczyła ostatnia fotograficzna zagadka z witrażem) znajdują się w siedzibie Towarzystwa Lekarskiego w Krakowie. Tak, witraże, gdyż "Apollo spętany" stanowi środkową część tryptyku*
I to, co najważniejsze; witrażu część środkowa i Apollo Spętany:
A teraz trochę historii. Towarzystwo Lekarskie powstało w 1866 roku, ale przez długie lata nie posiadało godnej siedziby, ta powstała dopiero w latach 1904-1905 i jest dziełem dwóch architektów: Władysława Kaczmarskiego i Józefa Sowińskiego. Piękny budynek o klasycznych proporcjach - kiedyś na pewno uda mi się zrobić lepsze zdjęcie, wtedy to wyrzucę z przyjemnością:
I zbliżenie:
I w tym właśnie budynku odnajdujemy niespodziewanie jeden z najpiękniejszych (zrealizowanych) projektów wystroju wnętrz w secesyjnym stylu***. Unikalna w swym wystroju klatka schodowa prowadzi na piętro, gdzie znajduje się sala posiedzeń, biblioteka i czytelnia. Autorem całego projektu jest Stanisław Wyspiański.
Dzieło Wyspiańskiego wpisuje się w nurt wiedeńskiego"Gesamtkunstwerk" czyli sztuki całościowej - artysta zaprojektował wystrój sal, specjalny dla każdej z nich, tworząc z witraży, elementów malarstwa ściennego, boazerii, mebli, kutych balustrad schodów i lamp bogatą i harmonijną całość. Olśniewającą!
Klatka schodowa, utrzymana w słonecznych żółtych barwach, ozdobiona jest biegnącymi pod sufitem malarskimi fryzami z liści i kwiatów kasztanowca - motyw tak chętnie wykorzystywany przez artystów Młodej Polski, pojawia się tutaj powtórzony w zadziwiającej dekoracji balustrady schodów:
Koniecznie poszukajcie lepszych zdjęć, całość jest zachwycająca - mnie niestety nie udało się oddać nawet w minimalnym stopniu wrażenia, jakie wywołuje dekoracja schodów (na usprawiedliwienie dodam, że warunki były niesprzyjające...)
Fryz na ścianach jest wyjątkowo piękny, sufit zdobi niezwykły żyrandol z metalowych płatków śniegu - a całość musi być oświetlona mocnym światłem, żeby wszystkie elementy dekoracji sprzęgły wzajem swój blask i rozświetliły się w elektrycznym słońcu. Wszystkie... poza witrażami. Widziałam piękne zdjęcia tej klatki schodowej i moje przy nich giną - z jednym tylko wyjątkiem. Wydaje mi się, że witraże wyglądają najpiękniej wtedy, gdy ogląda się je w półmroku, podświetlone jedynie promieniami słońca. Tak jak na tym i wcześniejszych zdjęciach witraży:
A teraz najważniejsze, czyli to, co ukryte choć widoczne. Symbolika witrażu zawarta jest właściwie w jego tytule - "Apollo i system słoneczny" albo według innych źródeł "Apollo spętany. System Kopernikański". W książce***, na której opierałam się pisząc o tych witrażach, przeczytałam zdanie: "[witraż ten] przedstawia syna Zeusa nauczającego ludzi medycyny - otoczonego przez system słoneczny Kopernika, patrona Towarzystwa Lekarskiego i polskiego bohatera" (sic!)
Myślę, że nie będę objaśniać obrazu - objaśnienia kończą się często jak najgorzej - pamiętajmy jednak, że Apollo to nie tylko "nauczyciel medycyny", ale przede wszystkim bóg słońca, światła, bóg mądrości, sztuk, poezji (lira nad głową), wyroczni i nauk. W tej kolejności. Jakkolwiek, po namyśle uznaję, że zważywszy na miejsce, w którym się znajdujemy, można medycynie oddać (na chwilę!) palmę pierwszeństwa.
Zagadkę (czyli sekretne powiązania między witrażem a moją serią "niebieską") rozwiązała bezbłędnie Małgosia_dz (Lustro) ("od systemu słonecznego do nieboskłonu i nieba prosta droga idzie....") ona też wiedziała, gdzie witraż się znajduje. Wiedzą tą podzielił się również jsh (Przemyśl) w najlepszym stylu delfickiej wyroczni ("To tam, gdzie kasztanowce mają metalowe liście..."). Dziękuję i gratuluję!
Wszystkim Wam dziękuję za miłe opinie i komentarze - chociaż lubię moje samotne krakowskie spacery, to dzielić się wrażeniami jest chyba jeszcze przyjemniej.
PS
Zapomniałam dodać pewną bardzo istotną choć przykrą informację (widać wyparłam ją po prostu z pamięci). Witraże Wyspiańskiego, które tu przedstawiałam, to niestety kopia wykonana w 1972 roku. Oryginalne dzieła zostały zniszczone w czasie hitlerowskiej okupacji. Pocieszam się, że przecież w przypadku witraży sam projekt - karton - jest tak bardzo ważny, bodaj najważniejszy. Wyspiański chyba nie przygotowywał własnoręcznie witraży? Ale mimo wszystko - żal...
Ogromnie też żałuję, że tyle pięknych witraży z epoki niszczeje teraz w prywatnych kamienicach - usuwane przy wymianie okien, rozbijane, zastępowane przy renowacji jakimś kiczem. Podobno też krakowskie muzeum witraży w nie najlepszej jest kondycji - ale to wieści sprzed roku, może coś się tu zmieniło. Szkoda witraży...
***
* (tu muszę dodać - dopisek po latach - że mój entuzjazm był przedwczesny, dwa boczne witraże nie są oczywiście oryginalną kompozycją stworzoną przez Wyspiańskiego a całość, niestety, jest rekonstrukcją - witraże ucierpiały podczas działań wojennych, bodajże w 1945 r. - do sprawdzenia)
** z tym "secesyjnym stylem" również byłabym dziś bardzo ostrożna. Wyspiański zdecydowanie jest kategorią samą dla siebie i jeśli wolno byłoby zastosować jakieś generalizujące pojęcie, to przywołałabym tutaj "Gesammtkunstwerk" - dzieło totalne, sztukę totalną albo syntezę sztuk, gdzie wszystkie elementy dopełniają się wzajem: forma, światło, kolor, faktura, malarstwo, witraże, malowane fryzy, tkaniny, obicia, meble, balustrady, wszystko. Myślenie o wnętrzu (świeckim, sakralnym, nieważne) jako o całości. Szczęśliwie wspominam o tym później w tekście.
Dopisek: 2015 r.
*** Śladami Młodej Polski. Secesja w Krakowie i okolicach. T. Sobieska, K. Sobieska, G. Blondiau, Wydawnictwo Dęby Rogalińskie, Kraków 2002, s. 65-67
Mam wielką nadzieję, że kiedyś uda mi się poświęcić witrażom Wyspiańskiego więcej czasu i uwagi, przypomnieć sobie to, co wiem, nauczyć się tego, czego nie wiem, oglądać je, wracać do nich, czytać i wreszcie napisać o nich tak jak na to zasługują. Ten tekst zostawiam - choć on akurat nie zasługuje, by go zostawić, ale obiecałam sobie, że nie będę ingerować w to, co pisałam w blogowych początkach.
Wszystkie wpisy poświęcone witrażom - krakowskim i nie tylko - będzie można znaleźć na blogu Kraków i okolice w osobnej kategorii WITRAŻE
vitraux tres impressionnat vraiment tu a beaucoup de talent ...jaime le traducteur de langue tres bonne idée
OdpowiedzUsuńYann, merci! ça me prendrait trop de temps de traduire tout ça 'manuellement' en français, j'suis trop paresseuse ;) Le traducteur est loin d'etre parfait mais bon, mieux que rien.
OdpowiedzUsuńBonne journée!
Ada, cudny wpis. :)
OdpowiedzUsuńTak mnie te witraże na nowo ujęły, że poszperałam trochę w internecie i znalazłam zdjęcia wnętrz w bardziej całościowym ujęciu. Przepiękne! Jak wielkie wrażenie muszą robić oglądane na żywo...
Odnośnie Towarzystwa Lekarskiego: podchodziłem do zrobienia zdjęcia, ale mam chyba kiepski aparat, bo nigdy budynek nie wyszedł mi w takich ładnych proporcjach.
OdpowiedzUsuńNotka robi wrażenie, fantastyczna praca!
OdpowiedzUsuńW Poznaniu mamy takie centrum handlowe, które zrobiono z dawnego browaru, nazywa się Stary Browar (włascicielką jest p. Kulczyk, może słyszałaś). Hasłem Starego Browaru jest "Gdzie życie spotyka się ze sztuką". Ja to hasło odnoszę zawsze do Krakowa - idziesz ulicą, a tam Wyspiański. To jest tam dla mnie najbardziej niesamowite...
Nie byłem -- a kiedyś wpadłem do Krakowa na koncert ze znajomym małżeństwem historyków sztuki (co prawda nie pracujących w zawodzie). I mieli wielką ochotę przypomnieć sobie wszystkie krakowskie witraże Wyspiańskiego :) Niestety, czasu przed koncertem było mało... :(
OdpowiedzUsuńJ'aime les feuilles d'or!
OdpowiedzUsuńMnie - jak Zacietrzewionemu - próby zdjęcia budynku jakoś się nie udały :(
OdpowiedzUsuńTy znalazłaś się tam w dodatku o właściwej porze czyli przedpołudniem - kto rano wstaje, ten ... dobre zdjęcia robi :)
F-A-N-T-A-S-T-Y-C-Z-N-E !!!
OdpowiedzUsuńWspaniałe witraże, zdjęcie są znakomite.
Budynek bardzo ładny, ale nigdy bym nie powiedział (po takiej zewnętrznej jedynie eksploracji), że skrywa takie cuda:)
Z witrażami Wyspiańskiego jest jeszcze jakiś kościół w Krakowie, prawda? Kiedyś go szukałam i nie znalazłam, a przecież w samym środku. Po prostu myślałam,że to-nie-ten ;)
OdpowiedzUsuńWspaniała wycieczka:) Spaceruje po krakowie razem z Tobą:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
witraże wychodzą super, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKolejny wspaniały post Ado! Zupełnie zapomniałam o Domu Towarzystwa Lekarskiego - a nie powinna była! Chyba zamiast się plątać po Czechach muszę wpaść do Krakowa i pochodzić Twoimi ścieżkami:)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej Krakowskich witraży z niecierpliwością a tymczasem pozdrawiam ciepło:)
Aż wstyd ale nie byłem tam nigdy :/
OdpowiedzUsuńWitraże przepiękne i zdjęcia przepiękne :)
Pozdrawiam.
Wracam sobie późnym wieczorem na tą nieszczęsną zapadłą prowincję, myśli mam niewesołe (dla mnie wyjazd z Krakowa to zawsze rzecz przykra) a tutaj tyle życzliwych słów, miłych komentarzy - serdecznie Wam wszystkim dziękuję :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu - koniecznie zarezerwuj sobie na te witraże trochę czasu, gdy uda Ci się wybrać do Krakowa :) Rzeczywiście żadne zdjęcia nie są w stanie oddać wrażenia, jakie te witraże wywołują! Zresztą nie tylko witraże - całość spójnej kompozycji. Ach, umieć to uwiecznić...
Zacietrzewiony :) Z narażeniem życia stałam na środku ul. Kopernika ;) Ludzi 'wypłoszyłam' ale te nieszczęsne samochody, znaki, latarnie.. Gdzie mi tam do 'czystej formy' Twoich zdjęć.
Królewno :) Otóż dokładnie to sobie pomyślałam - jakie to szczęście chodzić ulicami miasta, którego wszystkich tajemnic nigdy nie odkryję - choć wszystkie są w zasięgu ręki.
PAK - w takim razie liczę na podpowiedzi i wskazówki, gdybym przeoczyła coś z prac Wyspiańskiego. To zresztą prośba do wszystkich - ciekawe witraże pilnie poszukiwane :)
AB - les feuilles et les fleurs de chataigner reviennent assez souvent dans les projets de l'art nouveau a Cracovie - je vais essayer de les trouver dans d'autres monuments de l'epoque.
Przewodnikpokrakowie - to był czysty przypadek, ogromnie się cieszę, że dzień był wtedy (w zeszły wtorek bodajże) tak słoneczny, i że w ogóle znalazłam się wtedy w tamtym miejscu. Ale najważniejsza była oczywiście książka - trudno sobie wyobrazić bardziej trafiony i udany prezent :))
m_m dziękuję :) Czy wiesz, ile razy przechodziłam obok nie zdając sobie sprawy, jakie tam są skarby? Setki razy... A ile jeszcze jest takich miejsc? :)
@ lawinka - bardzo mi miło gościć Cię tutaj :)
OdpowiedzUsuńCzy wiesz, że do kościoła, o którym wspominasz (czyli Franciszkanów), poszłam od razu po wyjściu z gmachu Towarzystwa Lekarskiego? To chyba wtedy był ten moment - przepadłam ;) Secesja, witraże, Wyspiański - tego będzie teraz sporo na moim blogu :) Niestety w kościele Franciszkanów zdjęcia robiło mi się jeszcze gorzej (jakoś się stresuję ;) ale niniejszym odgadłaś temat następnego wpisu!
Montgomerry - bardzo bardzo mi miło! Najpierw wirtualnie, ale ja liczę na to, że dasz znać, gdy będziesz planować podróż do Krakowa :)
Koand - dziękuję! Mam nadzieję, że Ci się nie znudzą, bo ich będzie sporo ;) Postaram się dawkować ;)
Joo - Kraków jest piękny, ale i mnie ciągnie, żeby wybrać się gdzieś w nieznane. Oczywiście nie jakaś daleka podróż, obowiązki nie pozwolą na to, ale... myślę o Sandomierzu. Dobrze jest potem do Krakowa wracać :) Serdecznie pozdrawiam :)
Tartuffe - dziękuję! Jaki tam wstyd - to po prostu wspaniała możliwość, żeby zobaczyć coś nieznanego i pięknego. Już sobie mogę wyobrazić Twoje zdjęcia!
Ada, zdjęcia sa naprawdę bardzo udane, pięknie pokazałaś i witraże, i budynek!
OdpowiedzUsuńJuż się cieszę na zdjęcia witraży 'z Franciszkanów', bo nie widziałam ich lata świetlne - w czasach szkolnych chodziłam szlakiem Wyspiańskiego w ramach szkolnych zadań ;)))
Dziękuję :) Teraz dopiero widzę, ile miałam szczęścia z 'Apollinem'. Większość takich instytucji zamyka się na cztery spusty, zawłaszczając sobie dzieła sztuki, które powinny być ogólnie dostępne. Eh, stanę się chyba anarchistką ;)
OdpowiedzUsuńWitraże z 'Franciszkanów' trudno mi było ująć na zdjęciach, właściwie większość do powtórki. Jakoś mi ręka drży ;) To znaczy... warunki świetlne niesprzyjające ;)
Witraże doprawdy imponujące. Gratuluję udanej kolekcji i bystrego oka. No i zapraszamy do palmiarni w Gliwicach.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Miło Was gościć - zapraszam na kolejne spacery po Krakowie :)
OdpowiedzUsuńDo Palmiarni wybiorę się chyba na cały dzień - tak podoba mi się to miejsce (ze zdjęć i opisów, na razie). Pozdrawiam!
faktycznie, witraże robią wrażenie. trzeba będzie się tam wybrać. bardzo dobre zdjęcia, również zdjęcie budynku ;).
OdpowiedzUsuńpolecamy dalej
museo.pl
OdpowiedzUsuńDziękuję! To dla mnie ogromne wyróżnienie! I motywacja do pracy, a jakże :)
Z przyjemnością dodaję Waszą stronę do ulubionych i polecanych przeze mnie wartościowych miejsc w Internecie. Serwis museo.pl to prawdziwa kopalnia wiedzy!
Dzien dobry,
OdpowiedzUsuńZ ta secesyjnoscia wystroju bylabym bardzo ostrozna. Nie wiem czy zna Pani wierszyk Wyspianskiego napisany, gdy wystroj Domu Lekarskiego nazwano secesyjnym:
"Wyuczono papugę wyrazów o sztuce
przyznać trzeba, że łatwość miała w tej nauce;
więc gdy wyraz "secesja" wymawiać pojęła,
witała tym wyrazem wszystkie nowe dzieła.
Więc styl mój krzeseł z lekarskiego domu
nazwała "secesyjny" - płynnie i bez sromu.
Czekać trzeba cierpliwie, aż po pewnym czasie
nowy frazes papudze w pamięć wbić znów da się.
Jakkolwiek rzecz ta kształtu Sztuki nie odmieni,
frazes jednak wystarczy, by MYŚL diabli wzięni[10].
A swoja droga blog jest znakomity-trafilam nan przypadkowo szukajac informacji o Wyspianskim. Pozdrawiam
Holly - bardzo miło mi Panią gościć, wiersz pozwoliłam sobie zacytować w mojej najnowszej notce, szkoda, żeby zginął gdzieś w komentarzach - jest wspaniały, nie znałam go! Jakie to wciąż aktualne - nasza tendencja, by wszystko zamykać w osobnych kategoriach, nazywać, przyczepiać etykiety, popadać w schematy.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę i zapraszam kiedyś jeszcze :)