Pan Cogito postanowił wrócić...


To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
nasza odmowa, niezgoda i upór
mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi
lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku

Tak smaku
[...]



Zbigniew Herbert, Potęga smaku [in] Zbigniew Herbert, Wiersze zebrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2008, s. 523


***

Mija dwadzieścia lat. Umowna granica, polityczne spory i rozgrywki. Może naiwnie chciałabym wierzyć, że ktoś będzie pamiętał o tych, którzy poświęcili jej całe życie nie mając nadziei, że doczekają wolności. O tych, którzy nie doczekali, a nie tracili nadziei. I o tych, którzy - jak Herbert - dożyli czasów niepodległości i dopiero wtedy poczuli gorycz odrzucenia, niezrozumienia.

Nie wiem, czy to, co zostało zdobyte, nie rozpadnie się w wewnętrznych konfliktach, histerii, wzajemnej zawiści i nienawiści i nie wiem dlaczego zawsze, gdy słabnie zagrożenie z zewnątrz, Polacy niszczą to, co osiągnęli, dlaczego burzą zamiast budować.
Mam - pozbawioną racjonalnych podstaw - nadzieję, że kiedyś się nauczymy wolności.

***




Pan Cogito
postanowił wrócić
na kamienne łono
ojczyzny

decyzja jest dramatyczna
pożałuje jej gorzko

nie może jednak dłużej
znieść zwrotów kolokwialnych
- comment allez-vous
- wie geht's
- how are you

pytania z pozoru proste
wymagają zawiłej odpowiedzi

Pan Cogito zrywa
bandaże życzliwej obojętności
przestał wierzyć w postęp
obchodzi go własna rana

wystawy obfitości
napawają go znudzeniem
[...]

więc po co wraca
pytają przyjaciel
z lepszego świata

mógłby tutaj pozostać
jakoś się urządzić

ranę powierzyć
chemicznym wywabiaczom

zostawić w poczekalni
wielkich portów lotniczych

więc po co wraca

- do wody dzieciństwa
- do splątanych korzeni
- do uścisku pamięci
- do ręki twarzy
spalonych na rusztach czasu

pytania z pozoru proste
wymagają zawiłej odpowiedzi

może Pan Cogito wraca
żeby dać odpowiedź

na podszepty strachu
na szczęście niemożliwe
na uderzenie znienacka
na podstępne pytanie

Zbigniew Herbert, Pan Cogito - powrót, op. cit. s. 457




Od mojego powrotu minęło już pięć lat.
I nie żałuję - mimo wszystko.

Zdjęcia z czerwca zeszłego roku - moje podkrakowskie okolice, kwiaty polne, kwiaty polskie.

Komentarze

  1. WSZYSTKO, co tutaj napisałaś PRAWDĄ jest! Przerażenie ogarnia, gdy patrzy się na to, jak potrafimy trwonić nasze ZDOBYCZE wolności... Jednoczymy się, gdy coś nam zagraża. Potrafimy pomagać zrywami, ale na codzień... szkoda gadać.
    A Twoje zdjęcia zeszłorocznych podkrakowskich maków są prześliczne! Pozdrawiam Cie serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Magdala, dziękuję. Trudno pojąć, czemu rzeczy tak oczywiste i powszechnie znane nie mogą przełożyć się na jakąś zmianę w myśleniu (i działaniu). Historia powtarza się do znudzenia, popełniamy te same błędy. Nawet jakoś niezręcznie pisać o tym - politycy tak ośmieszyli wszelki dyskurs, szargają najważniejsze słowa, wycierają je w propagandowych hasłach. Pozbawili nas już nawet słów - wszystko brzmi patetycznie, sztucznie.
    Pozdrawiam i dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  3. Les pavots sont très jolis!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne zdjęcia i piękne słowa! Cieszę się że wróciłaś:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak miło popatrzeć na te swojskie maki i rumianek. :) Cieszy oko. :)
    Co do reszty... chylę głowę przed Nimi...

    OdpowiedzUsuń
  6. Joo, dziękuję! Wahałam się, czy o tym pisać - ale widzę, że nie jestem sama :)

    AB - merci! J'aime bien cette ambiance rustique, mais j'ai choisi ces photos parce qu'aujourd'hui la Pologne fête les 20 ans des premières élections 'semi-libres' du 4 juin 1989 et la chute du communisme. La vue des champs fait penser à la campagne polonaise (telle qu'évoquait l'oeuvre de nos poètes romantiques du XIXs) et les couleurs des fleurs symbolisent le drapeau national.. Tout cela semble bien pathétique - mais aujourd'hui le discours se reférant au patriotisme est malheureusement abusé par les hommes politiques dans leur sacro-saintes hypocrisies - il faut avoir le courage d'aborder ce sujet! Pour ne pas oublier ceux qui ont consacré la vie dans le combat pour l'indépendance. Une explication bien longue, mais je voudrais que tu (et tous les francophones) comprennent la signification de ces photos.
    Merci!

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie czytam o losach pisarzy rosyjskich po 1917 roku... czy ich wybory nie wymagały wielkiego charakteru... czy były tylko kwestią smaku...

    OdpowiedzUsuń
  8. PrzewodnikpoKrakowie - te słowa Herberta trzeba oceniać przede wszystkim w kontekście, ja wyrwałam je z wiersza, z jego życia, z historii i potraktowałam może tak metaforycznie, w wielkim myślowym skrócie. To właściwie jest dla mnie taki subiektywny szyfr, który prowadzi, gdyby go odcyfrować, do setek stron z jego poezją, jego listów, tego, co o nim wiem.

    Twoja uwaga uświadomiła mi, że takie prywatne szyfry wymagają wyjaśnień. Kontekst musiałby być taki: całość wiersza 'Potęga smaku', wybrane listy z korespondencji Herberta i Elzenberga, Herberta i Miłosza. Napiszę lepiej, jak ja osobiście odbieram te słowa.

    Otóż rozumiem określenie 'potęga smaku' jako metaforę 'zmysłu moralnego', mającego źródło w greckim ideale kalos kagathos, a przede wszystkim w filozofii platońskiej, w której trzy wartości splatają się ze sobą: piękno, prawda i dobro. Piękno duszy czyli dobro. Ów 'smak' byłby więc zdolnością moralną, pozwalającą prawdziwie rozpoznać piękno-dobro a złu sprzeciwiać się. Sprzeciw wobec zła przybiera tutaj na jakimś poziomie formę nie intelektualną ale fizyczną, somatyczną - taki dreszcz obrzydzenia wobec ohydy zła, fizycznej, moralnej. Połączyłabym z tym jeszcze filozofię stoicką, której wątki wplatają się (również polemicznie) w całą twórczość Herberta i, przede wszystkim, w jego życie.

    Na tym najgłębszym poziomie rozumienia 'smaku' nie ma dla mnie różnicy między postawą wspomnianych przez Ciebie pisarzy a postawą, o jakiej mówi Herbert. To niezgoda uczciwego człowieka na zło, które niszczy jego świat.

    Schodząc z tych 'etycznych wyżyn' ;) muszę uczciwie powiedzieć, że w tym wyrażeniu "odrobina koniecznej odwagi" widzę typowy dla Herberta dystans do siebie, sprzeciw wobec 'bohaterskiego nimbu', którym tak chętnie otaczamy - niechęć do przypisywania sobie zasług bohatera, tym bardziej, że w latach 60-tych w Polsce za opór nie płaciło się już życiem. Pisarze i poeci (bo to o nich mówi Herbert) podpisali szatański kontrakt z komunizmem nie po to, by uniknąć śmierci (wystarczy z tym porównać sytuację w latach 17-50 w ZSRR albo 40-50 w Polsce) - ale w trosce o wygodne życie, możliwość publikowania, obecność medialną, mieszkanie, wyjazdy zagraniczne, etc. etc. Herbert nigdy na taki układ nie poszedł - stąd jego mocno spóźniony debiut, pisał do szuflady, bez nadziei na to, że kiedykolwiek jego wiersze się ukażą. Pracował w najdziwniejszych miejscach, zarabiał grosze, znosił najbardziej upokarzające zajęcia, wydalono go z Warszawy za włóczęgostwo, mieszkał gdzieś kątem i głodował, etc. etc. I podobnie wielu innych, z tego pokolenia, nieszczęsnego rocznika '20, którzy mieli za sobą wojnę i partyzantkę, jak on.

    Rozumiem więc, że tutaj estetyka łączy się z etyką w pewien najbardziej fundamentalny sposób - etyczny 'smak' każe sprzeciwić się ohydzie i potworności zła.
    Wybacz, że tak się rozpisałam, ale to ważna kwestia i ważne zadałaś pytanie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Małgosiu, Tartuffe, dziękuję :)

    AB - c'est incroyable! Qui est-ce? Est-ce qu'il leur ressemble aussi au niveau de ses convictions politiques de l'ultra droite? De toute facon - mefiez-vous! ;))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz