Niebo niedzielne - Tyniec
Nie mogę sobie przypomnieć, kiedy ostatnio widziałam czyste, błękitne, bezchmurne niebo. Może zimą?
A nie, już wiem, pierwszego kwietnia - to był taki primaaprilisowy żart przyrody. Dziś za oknem pogoda iście listopadowa, seria 'niebo niedzielne' będzie więc z szuflady.
Zdjęcia z początku mojego wiosennego sezonu wypraw i spacerów, z wycieczki do Tyńca pierwszego kwietnia. O Tyńcu opowiem więcej już niebawem, dziś tylko małe entrée. Piękne miejsce - białe skały, szeroki nurt Wisły. Na wiosnę powietrze jest takie przejrzyste. Wszystko wydaje się możliwe. Oh, les beaux jours - zacytuję Becketta, wyjątkowo tutaj pasuje.
A nie, już wiem, pierwszego kwietnia - to był taki primaaprilisowy żart przyrody. Dziś za oknem pogoda iście listopadowa, seria 'niebo niedzielne' będzie więc z szuflady.
Piękna okolica i bardzo piękne zdjęcia. Do tej pory Tyniec kojarzył mi się tylko z tym klasztorem, który widać z autostrady A4 Kraków-Katowice:). Pozdrawiamy i czekamy na ciąg dalszy:)
OdpowiedzUsuńTyniec nalezy do miejsc, w ktore od lat wybieram się jak sójka za morze. Piekne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńA u nas dzisiaj listopadowe chmury, włoskie niebo i gradobicie :-)
M_m, Fio - nareszcie pokazuję coś, czego jeszcze nie znacie :) W takim razie ciąg dalszy Tyńca będzie już wkrótce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Te zdjęcia z Tyńca są PRZECUDNE! A co do nieba, ja dzisiaj nie narzekam na gliwickie niebo. Było całkiem-całkiem interesujące...
OdpowiedzUsuńMagdala, dziękuję :) Mnie się zamarzyło takie spokojne niebo, bez milionów chmur, taki wielki błękit - i stąd te wspominkowe zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że jak napiszę że znam to nie popsuję zabawy:) Znam i bardzo lubię, ale nie mam takich cudnych zdjęć!!!
OdpowiedzUsuńTeż czekam niecierpliwie na obiecany ciąg dalszy marząc o wielkim błękicie:)
Joo :)) Ależ skąd! A nuż uda mi się pokazać w inny sposób to, co znane?
OdpowiedzUsuńPoza tym memoria fragilis - może moja wyprawa do Tyńca przypomni komuś jakąś dawno zapomnianą szkolną wycieczkę? Okaże się we wtorek :)
Gdy ja byłam w Tyńcu zeszłego lata niebo też było bezchmurne... Może Tyniec tak już ma? Fotki udało się mi zrobić takie, ze wygląda jakbym gdzieś na Południu Francji była ;) Niestety nie doczekały się nigdzie internetowej publikacji...
OdpowiedzUsuńWitaj, bardzo mi miło gościć Cię tutaj :) To ciekawa teoria, może rzeczywiście Tyniec tak ma? ;) Już wiem, gdzie wtedy jeździłabym w takie dni jak dziś, gdy mi się tęskni za Prowansją i 'le grand bleu'. Co do publikacji hmm... a gdyby dać na poznańskim blogu kategorię podróże? :)
OdpowiedzUsuńTrzeba pomyśleć :)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym odwiedzić Tyniec i tam pobyć parę dni:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Piękne miejsce, piękne foty... :)
OdpowiedzUsuńJ'aime beaucoup la composition de la première photo. La combinaison des couleurs blanc et bleue est parfaite,
OdpowiedzUsuńAda,to jeszcze raz ja - zostałam dzisiaj uhonorowana bardzo miłą nagroda i zgodnie z zasadami mam ja przekazać innym. Ponieważ jest to nagroda w pewnym sensie 'literacko, poetycka' wydajesz mi się osobą jak najbardziej na taką zasługującą (bardziej niż ja!)
OdpowiedzUsuńWpadnij proszę odebrać na Daily Haiku http://joo-dailyhaiku.blogspot.com/
Pozdrawiam serdecznie:)
Dziękuję Wam za odwiedziny i tak miłe komentarze :) Dalszy ciąg historii z Tyńca już jutro (chyba że w zdjęciach z dzisiejszej krakowskiej wyprawy znajdę coś, co mnie odwiedzie od kontynuacji i przestrzegania porządku ;)
OdpowiedzUsuńPięknie i cudnie:) Pozostaje mi jedynie czekać na beztroskie wakacyjne wędrówki:) Chociaż nie, te już były - w dzieciństwie, które minęło:)
OdpowiedzUsuńArtur, dziękuję :) A ja sobie myślę, że dzieciństwo jest stanowczo przereklamowane - jaka swoboda, jaka beztroska ;) Myślę, że najlepsze wędrówki ciągle są przed nami!
OdpowiedzUsuńWłaśnie, dzieciństwo i niby-beztroska... wiecznie za uchem to brzęczenie sumienia MIAŁAM WRACAĆ NA SZÓSTĄ... a teraz, gdy już jesteśmy dorośli...
OdpowiedzUsuńha ha!
MUSZĘ WRACAĆ NA SZÓSTĄ, BO JESZCZE PRANIE
:))))
ladna stronka
OdpowiedzUsuń