Wieczorne zagadki krakowskie - 1

Dziś przyszedł mi do głowy pewien pomysł na serię wpisów. Tak, żeby Kraków znów był mocniej obecny na tym blogu, którego autorka włóczy się gdzieś polami i bezdrożami, herboryzuje jak Jean-Jacques i podobnie jak on niedługo odwyknie całkiem od cywilizacji upatrując w niej źródła wszelkiego zła. Otóż, moi najcierpliwsi z czytelników, którzy w milczeniu oczekują od jakichś dwóch miesięcy, żeby blog z Krakowem w tytule zaczął wreszcie o Krakowie wspominać, mam coś dla Was! Voilà, oto nowy cykl wpisów: 


Nie wiem, czy to dobry pomysł - czy się sprawdzi czy nie znajdzie odzewu, zainteresuje czy zanudzi. Przeglądałam dziś moje archiwalne zdjęcia sprzed paru lat, sprzed roku, sprzed czterech, ileż tam materiału, ile zakurzonych kadrów, ile budynków, które w międzyczasie zmieniły się nie do poznania, ile detali architektonicznych, rzeźb, pomników, okien, portali. Cały Kraków w kawałkach! Nigdy nie zdążę opisać tamtych zdarzeń, spacerów, wiele zresztą wspomnień całkiem zatarł już czas. Teraz zapisuję coś, co dla mnie ma osobiste, bardzo istotne znaczenie - a że los ciągnie mnie jakoś ostatnio po drogach i bezdrożach a nie po krakowskich ulicach, to na blogu Krakowa coraz mniej i mniej. Znam kilka osób, które na pewno smuci taka volta krakowskiego bloga i całe to prowincjonalne pielgrzymowanie po miedzach i opisywanie, za przeproszeniem, szop i stodół! Mnie samej też za Krakowem tęskno trochę. A mój ostatnio przywrócony wpis Barocco o krakowskim kościele Bonifratrów/ Trynitarzy sprzed, bagatela, trzech pięciu lat (to już tyle?!) - jest na nowo czytany, oglądany i komentowany. Wiecie, jak to mnie cieszy? 


I tak mi przyszedł dziś wieczorem do głowy pomysł na serię wpisów, serię fotograficznych zagadek. Moje wspomnienia z podkrakowskich wycieczek biegłyby swoim torem, ale w przerwach, w dniach, kiedy nie pojawia się żaden dłuższy wpis, chciałabym zrobić miejsce dla Krakowa. Takiego chaotycznego, patchworkowego. Parę zdjęć, kilka słów - żadnych długich opisów, opowieści etc., sam konkret. To będzie też może dobry pomysł na uratowanie tego nieszczęsnego bloga przed zapadnięciem w letni sen, kiedy przyjdą dni, że nie będę mogła znaleźć czasu, by napisać coś więcej niż parę słów. Co o tym myślicie?

Oto pierwszy odcinek nowej serii: wieczorne zagadki krakowskie. Wieczorne - bo pojawiać się będą wieczorem, wtedy zawsze znajdę chwilę czasu. Pierwszą serię zdjęć wybrałam tak, by może trochę przywoływały nastrój wiosennego wieczoru. Już kiedyś pojawiły się na blogu w całkiem innej aranżacji, a tamten wpis niedługo powróci z archiwów, wtedy dodam tutaj do niego link.

Proszę Państwa, wieczorna zagadka krakowska nr 1 wygląda tak:


"Jezioro jest najpiękniejszym i najbardziej wyrazistym elementem krajobrazu. To oko ziemi, w które zaglądając, mierzymy głębię własnej natury. Nadwodne drzewa na brzegu to wiotkie, obramowującej jezioro rzęsy, a leśne pagórki i skały dookoła to jego krzaczaste brwi."


"Obszar wody oddaje nastrój panujący w powietrzu. Nieprzerwanie przekazywane są mu z góry nowe życie i ruch. Jest z natury czymś pośrednim między lądem a niebem. Na lądzie falują tylko drzewa i trawa, wodę marszczy wiatr. Gdzie gna po niej bryza rozpoznaję po smugach i błyskach światła. To nadzwyczajne, że możemy oglądać powierzchnię wody z góry. Wreszcie będziemy mogli oglądać z góry powierzchnię powietrza i dostrzec, gdzie przemyka po niej jeszcze bardziej lotna materia."


Pytania topograficzne są proste: gdzie to jest? Co to jest? 
Pytanie literackie: skąd pochodzi fragment tekstu, który ilustruje zdjęcia? (choć może to zdjęcia ilustrują tekst? Tak czy inaczej jedno przegląda się w drugim i jest jakoś sobie tożsame).

Myślę, że zagadka też nie jest bardzo trudna, ale przecież nie o trudności tu chodzi, lecz o to, bym mogła znów pokazywać Kraków.

I zasady: 
Zdjęcia zawsze pokazują Kraków.
Dobrze jest podać jak najwięcej szczegółów.
Nie ma dla zwycięzców innej nagrody jak sława i chwała. 
Ale uwaga! Będą się wszakże pojawiać niespotykane nigdzie nagrody specjalne! I tak, w dzisiejszej odsłonie, przewidziałam dla zwycięzcy replikę naszyjnika Goplany, trzy nuty walca z Nocy i dni oraz karnet na błotne kąpiele w miejscu, które powyżej jest przedmiotem zagadki.

To wszystko jest dla zabawy i żeby sobie o Krakowie porozmawiać i żeby ten blog trochę wyszedł z zaścianków, opłotków, bezdroży i innych takich. Będzie mi miło, jeśli ktoś się odezwie, wszak zadawać sobie samej zagadki...

Rozwiązanie: to oczywiście krakowski Ogród Botaniczny (pod linkiem wszystkie wpisy, jakie kiedykolwiek mu poświęciłam - będzie ich coraz więcej w miarę uzupełniana i przywracania blogowych archiwów).
Książka - "Walden" Thoreau.
Dziękuję wszystkim, gratuluję i oczywiście zapraszam na kolejną odsłonę wieczornych zagadek krakowskich. Może już dziś wieczorem? Tym razem będzie coś z architektury.

Komentarze

  1. Tak sobie myślę, że to może Ogród Botaniczny UJ, w którym nigdy nie byłam.
    Zagadka literacka trudniejsza...
    Zobaczymy, co inni wymyślą tą majową nocą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy...
      I rzeczywiście literacka zagadka wcale nie jest taka łatwa, gdy spojrzałam na nią świeżym okiem. Dorzuciłam we wpisie jeszcze jeden mały fragment tego tekstu, tej pięknej książki. Tutaj też go zacytuję:
      "Jezioro jest najpiękniejszym i najbardziej wyrazistym elementem krajobrazu. To oko ziemi, w które zaglądając, mierzymy głębię własnej natury. Nadwodne drzewa na brzegu to wiotkie, obramowującej jezioro rzęsy, a leśne pagórki i skały dookoła to jego krzaczaste brwi."

      Dziękuję, że poświęcasz czas na moje blogowe fanaberie w piątkowy wieczór! Dopiero teraz sobie uświadomiłam, że większość ludzi rozpoczyna weekend :-)

      Usuń
    2. Poranek przyniósł rozwiązania, więc już mogę potwierdzić Twoją trafną intuicję - jak najbardziej Ogród Botaniczny. Rozpoznać miejsce, którego się nie widziało i rozpoznać go na co najmniej dziwnych zdjęciach - to jest dopiero coś :-) Walc dla Pani (ten od nenufarów i najbardziej romantycznego obrazu w polskim kinie).
      Ale koniecznie musisz odwiedzić krakowski Ogród, koniecznie!

      Usuń
  2. Zacznijmy od literackiej, to: Henry David Thoreau: "Walden, czyli życie w lesie".
    Błotne kąpiele są obiecane, a ja nie wiem, gdzie się udać, zatem poproszę replikę naszyjnika Goplany:-)))))) ( nie ma Konrada, może by mi podpowiedział:-)
    Ale jestem szczęśliwa, że znów będzie mój ukochany Kraków!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje! Oko jeziora to piękny obraz, ale cała książka jest po prostu niezwykła, prawda?
      Naszyjnik jest Twój, bardzo proszę! I właściwie też jest trochę taki waldenowski ;-) Co do miejsca kąpieli - Magdalena i Monika podały trafny adres... tylko muszę przyznać, że nie uzgodniłam tej nagrody z dyrekcją Ogrodu i realizujesz karnet na własną odpowiedzialność ;-)
      Kraków będzie, bo jakże by inaczej. Do tego miasta zawsze się wraca, jest taki wiersz Kawafisa o powrotach do tego jedynego miasta, muszę go poszukać.

      Usuń
  3. To ja może tak;-)

    "Tam rozkwitła "Victoria Regia" - pośród liści
    Wielkich jak balie, w niskiej, żarliwej cieplarni.
    [...]
    Jest tam Obserwatorium - zamknięta dziedzina -
    [...]
    Zatopione w tych różach, koprach, rozmarynach,
    W konstelacjach rumianku, w słońcach słonecznika... "

    lub

    "Biegnę tam w myślach moich i staję nad grzędą,
    Pełną róż: twarz przy twarzy i cierń przy atłasie...
    I patrzą na mnie bratki o złotym grymasie -
    Granatowe i rude, i żółte, i siwe... "

    no i klasyk;-)

    "W najpiękniejszym z ogrodów doczesnych, botanicznym w Krakowie, o zachodzie, gdy poczynają się rozlegać zapachy..."

    Ja na pewno biegnę tam w myślach moich. Ona chyba w końcu byłaby szczęśliwa w tym swoim Krakowie tak pełnym w tym roku bratków;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja odpowiem tak:

      W ogrodzie botanicznym w Krakowie
      natknąłem się na azjatyckie drzewo
      noszące nazwę Metasekwoja chińska - piękne drzewo
      o palczastych, postrzępionych igło-liściach.
      Ale dlaczego metasekwoja - czemu nie sekwoja po prostu?

      Czy metasekwoja wyrasta ponad siebie?
      Czy góruje nad innymi drzewami?
      Czyżby już i rośliny zaczęły się posługiwać
      pretensjonalnym żargonem
      niektórych uniwersyteckich mędrców?

      (oczywiście Zagajewski)

      ***
      Widziałaś tę wielką metasekwoję przy stawie? W głębi ogrodu są jeszcze inne. Ma niewiarygodnie miękkie liście-igły... O, już wiem jak uhonorować poetycką odpowiedź na krakowską zagadkę: pulę nagród poszerzam niniejszym o wieniec z metasekwoi :-) Jeśli honoruje się laurem, dębem a nawet w jakichś greckich starożytnych igrzyskach był bodaj coriandre, to niech tutaj będzie metaforyczna metasekwoja :-)

      Usuń
  4. Widziałam:-)
    Tam chyba nawet ja zaczęłabym pisać wiersze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym ogrodzie jest coś, zdecydowanie, coś innego od wszystkich ogrodów świata :-)

      A powiedz mi proszę - tak całkiem w oderwaniu już od ogrodów i poezji - czy ten format zdjęć nie jest za duży? Testuję teraz różne wielkości zdjęć, chciałabym to ujednolicić na blogu. Czy lepiej dawać miniaturki, które potem można oglądać jako pokaz slajdów? Przyznaję, że lubię zdjęcia w większym formacie, ale zdaję sobie sprawę, że wtedy muszą być dobre (i raczej mało ich powinno być ;), no i może strona się ładuje wolniej przez to?
      Postawię to pytanie pewnie ogólnie, ale skoro już Cię tutaj mam i zwabiłam do ogrodu ;) to proszę o odpowiedź!

      Usuń
    2. Ado, ja też jestem zwolenniczką większych zdjęć. Strona nie ładuje się przez to wolniej(przynajmniej u mnie). Muszę też przyznać, że taka forma komentarzy jak jest teraz bardziej mi odpowiada.

      Usuń
    3. Dziękuję za opinię! Ja zdecydowanie lubię ten większy format zdjęć (nie wiem, czy to już wiek i słaby wzrok ;-))
      Nie bardzo odpowiada mi forma pokazu slajdów, bo wtedy zdjęcia wyrwane są z kontekstu słowa.
      A ta forma komentarzy zdecydowanie już nigdy nie będzie zmieniana, koniec z eksperymentami.

      Usuń
    4. Otóż to- połączenie tekstu ze zdjęciem. U Ciebie-sprawa kluczowa, idealne dopełnienie:-)

      Usuń
  5. Wczoraj zaczęłam pisać komentarz (który zresztą nic nie wnosił), ale diabli, czyli blogger, go wzięli:(
    Literackiego źródła nie znam, jakoś mnie ominęło, najwyraźniej trzeba to nadrobić. Co do jeziora - zawsze, ale to zawsze, pierwszą wodą, która mi przychodzi na myśl o Krakowie jest Wisła, a potem staw - a może to jeziorko? - w Parku Krakowskim, do którego mam 5 minut piechotą, a przez który, park, przechodziłam idąc do szkoły, potem na uczelnię, do Parku Jordana i dalej...
    A w Ogrodzie Botanicznym nie byłam wieki całe, ale wspomnienia mam...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blogger ma czasem takie diaboliczne zagrania (szczególnie lubi "znikać" komentarze, gdy jesteś zalogowana na swojej poczcie, ale nie na blogu i po napisaniu komentarza wybierasz sposób, w jaki chcesz go publikować - przetestowane, niestety wielokrotnie. Staram się teraz kopiować przed publikowaniem, bo szkoda mi nerwów).

      A co do ad remu :-) Wisła jest pierwsza, bezdyskusyjnie. Zabiera gros moich wodnych krakowskich skojarzeń. Zaraz po niej idzie jednak ten staw w Ogrodzie Botanicznym z małą wysepką, na której rośnie cypryśnik błotny. Ale zaraz! Kiedyś czytałam, że ów staw jest pozostałością dawnego starorzecza Wisły, więc właściwie mamy wciąż to samo :-)

      Usuń
  6. Nigdy bym nie pomyślała, że to Ogród Botaniczny...Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, te zdjęcia były mocno podchwytliwym tropem :-) Tylko bywalcy Ogrodu Botanicznego w Krakowie mogli rozpoznać wodne odbicie cypryśnika błotnego, który rośnie sobie na wysepce pośrodku stawu, ma bardzo charakterystyczny pokrój.
      Pozdrowienia :-)

      Usuń
  7. Świetny pomysł. To drzewo w odbiciu uczyniło zagadkę prostą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję i oczywiście zawsze liczę na Twój udział w tych zagadkach-pytaniach. Ciekawe, czy kiedyś uda mi się wymyślić coś tak podstępnego, że nie odgadniesz :-)

      Usuń
  8. Ogród Botaniczny nocą. Marzy mi się. Masz tam może znajomości?
    O ile wiem, jest otwarty do godziny 19-tej.
    uwielbiam twoje posty o Krakowie ale o okolicach: TEŻ.
    Pozdrawiam serdecznie:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moje marzenie! Mam nadzieję, że gdy przywrócę moje archiwalne wpisy i przykładnie opiszę również wszystkie moje wizyty/ zachwyty tym miejscem, to Ogród Botaniczny ustąpi pod falą tej laudacji i bałwochwalczych prawie panegiryków i otworzy raz wyjątkowo bramy nocą dla zachwyconych blogerów-fotografów ;-) Marzenia.
      Ale poważnie mówiąc - jest taka możliwość, raz do roku, i co roku wypada mi coś, co krzyżuje plany. Noc Muzeów! A potem umieram z zazdrości, bo są lampiony wieczorem i światła... Może za rok, jak myślisz?
      Bardzo, bardzo dziękuję!
      Serdeczności :-)

      Usuń
  9. Zdecydowanie duże zdjęcia! Ja je wcześniej pomniejszam w programie do tego przeznaczonym, więc ładują się szybciej niż te oryginalne z aparatu.Dziękuję za naszyjnik, już go założyłam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za wypowiedź! Oczywiście również zmniejszam zdjęcia tak, by miały odpowiednią wagę, potem jedynie je wyostrzam, czy poprawiam kontrast, żeby trochę naprawić to, co straciły na jakości podczas tego procesu. Chodzi mi o ten format już po zmniejszeniu - te z dwóch ostatnich wpisów mają aż 880 na dłuższym boku. Najpierw miałam wątpliwości takie, że zdjęcia tego formatu to raczej przywilej dobrych fotografów, ale potem pomyślałam, że przecież nie będę sobie odmawiać przyjemności oglądania zdjęć na własnym blogu w takim formacie, jak mi się podoba (jeśli nie powoduje to dyskomfortu u czytelników). Pewnie będzie 880 albo 800, zobaczę jeszcze. Cieszę się, że Ty również popierasz pomysł większych zdjęć!
      Niech się nosi dobrze ;-)

      Usuń
  10. I ja zapytam, czy masz znajomości w Ogrodzie Botanicznym, bowiem też mi się wydawało, że mało realnie jest zrobienie zdjęcia o tej porze, choć latem zmierzch później zapada. Z zagadką fotograficzną nie miałam problemu, nad literacką nawet się nie zastanawiałam, nie było szans na jej odgadnięcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie, niestety... Bardzo nad tym boleję i żałuję, że nie mam znajomych przyrodników/ botaników a już szczególnie pracowników tego najstarszego i najpiękniejszego z polskich Ogrodów Botanicznych (panegiryk, tak, ale zasłużony :-)
      Raz do roku Ogród jest otwarty dla zwiedzających wieczorem - to Noc Muzeów. Nigdy go nie widziałam w takiej wieczornej odsłonie, niestety, co roku coś stoi na przeszkodzie. Zdjęcia robiłam popołudniową porą, były bardzo groźne burzowe chmury i ostre, dziwne światło. I cóż, przyznaję, trochę zmieniłam krzywą tonalną, może trochę dodałam ciemnego błękitu, trochę bieli i jaskrawości w najjaśniejszych tonach, takie mieszanie w fotograficznym tyglu, które zdarza mi się sporadycznie - ale ulegam mu zawsze, kiedy czuję, że to zdjęcie właśnie tego ode mnie chce. Wtedy widzę na zdjęciu świat, jaki mógłby być - albo jaki wtedy widziałam.

      Usuń

Prześlij komentarz