Międzynarodowe zawody krótkofalowców, stanowisko na Skale 502

Jak zostać samozwańczym reporterem międzynarodowych zawodów? To nic trudnego. Wystarczy wybrać się na improwizowaną wycieczkę w okolice Ojcowa i pod wpływem jakiegoś impulsu zdecydować się na "zdobycie" (już po raz trzeci) Skały 502, obserwować z wysoka zielone i bezludne krajobrazy, cieszyć się słońcem i samotnością przez jakąś godzinę - zresztą tam wysoko czas biegnie zawsze inaczej - fotografować niebo po burzy i generalnie cieszyć się wreszcie zasłużonym far niente. Po czym nagle słychać głosy wspinających się ludzi. Widać, że wejście było dość męczące, bo też i wnieśli na szczyt imponującą ilość sprzętu. Kim byli Szerpowie z jurajskiej skałki? - ciekawość nie dawała mi spokoju. Jako że górskim zwyczajem wchodzący powitali nas, którzyśmy zdobyli skałę wcześniej (przez chwilę poczułam się naprawdę jak w Tatrach) a też, że sprawiali sympatyczne wrażenie, postanowiłam zapytać, co robią i czemu służy budowana przez nich konstrukcja, i czy mogę ją sfotografować. I tak znalazłam się nagle - wysoko nad podkrakowską ziemią i w całkiem prawie bezludnej przestrzeni - w samym środku międzynarodowych zawodów. A były to zawody Dolnośląskiego Oddziału Polskiego Związku Krótkofalowców. Oto stanowisko zakładane na Skale 502 pośród innych ostańców jerzmanowskich.

Skałą 502, zawody krótkofalarskie, amateur radio

Mam nadzieję, że czytelnicy nie będą mi mieli za złe wyjątkowej ignorancji, ale aż do wczoraj nie miałam pojęcia, że organizowane są zawody krótkofalarskie, ba! ja nawet nie zdawałam sobie sprawy z istnienia całej tej wielkiej organizacji zrzeszającej miłośników tej rzadkiej już umiejętności i dziedziny komunikacji / sposobu przesyłania informacji (proszę mi darować, że jestem mało precyzyjna). To dla mnie prawdziwa terra incognita, ale przy tym rzecz naprawdę fascynująca: po pierwsze nie lubię nie wiedzieć, po drugie mam ogromny podziw dla wszelkich pasjonatów, po trzecie jest to działalność w jakimś sposób niszowa, trochę archaiczna, trochę z innego, minionego już świata. A po czwarte - idzie w tym wszystkim o komunikację, o porozumienie i nawet o bezinteresowną wzajemną pomoc, radioamatorzy dowiedli tego niejednokrotnie w czasie klęsk żywiołowych, a szczególnie podczas wielkiej powodzi z 1997 roku; czego wówczas raczkujący jeszcze u nas zupełnie internet nie potrafił dokonać - dokonali krótkofalowcy.

Polski Związek Krótkofalowców (nazwa angielska Polish Amateur Radio Union) jest organizacją o bogatej tradycji i proszę sobie wyobrazić, że powstał w roku 1930 zrzeszając kluby krótkofalarskie. Już trzy lata później, w 1933 odbyły się pierwsze międzynarodowe zawody zainaugurowane przez Klub Lwowski. Nie dość więc, że znalazłam się w wirze międzynarodowych zawodów, to jeszcze w 85. rocznicę powstania polskiej organizacji. Nigdy nie wiesz, gdzie zaprowadzi cię droga, kiedy wychodzisz z domu... A poważnie mówiąc, bardzo mnie cieszy możliwość poszerzenia pola wiedzy, odkrycia czegoś zupełnie nowego. Gdyby ktoś chciał poczytać więcej o radioamatorstwie - a zdecydowanie warto - polecam świetny artykuł dla początkujących pisany przez pasjonata tej dziedziny - "Co to jest krótkofalarstwo". Czym zasadniczo różni się ten sposób przekazu informacji od internetu, jakim wyjątkowym przywilejem cieszą się radioamatorzy, a szczególnie ci o zmyśle technicznym (a człowiek, który potrafi zbudować własną radiostację to dla mnie ktoś jak Wielki Konstrukcyonista u Lema), co to wreszcie jest SP DX - o tym wszystkim można i warto przeczytać w tym ciekawym artykule.

Tymczasem na niewielkiej przestrzeni Skały 502 zrobiłam ten niewielki i całkiem amatorski zdjęciowy reportaż. Panowie wznosili konstrukcję (na moje amatorskie oko - antenę) co wcale nie było takie łatwe zważywszy na dość trudny teren, skałę o przepaścistych krawędziach od północy, o nierównej i niewielkiej powierzchni. 

Skałą 502, zawody krótkofalarskie, amateur radio

Skałą 502, zawody krótkofalarskie, amateur radio

Skałą 502, zawody krótkofalarskie, amateur radio

Skałą 502, zawody krótkofalarskie, amateur radio


Skałą 502, zawody krótkofalarskie, amateur radio


Dowiedziałam się z krótkiej rozmowy trochę o tradycjach krótkofalarstwa, trochę o powodzi we Wrocławiu i udziału radio-amatorów w przekazywaniu informacji, i jeszcze o tym, że krótkofalarstwo często mylone jest z CB-radiem, co jest całkowicie błędne. Rozmawialiśmy też przez chwilę o samym miejscu, na którym zdarzyło się nasze dziwne i nieoczekiwane "spotkanie na szczycie". Bo istotnie Skała 502 wydaje się być stworzona do takich przedsięwzięć i zresztą była już w historii podobnie wykorzystywana. O tej ciekawej formacji skalnej pisałam już na blogu - Skala 502 - trochę konkretnych informacji i sporo przedwiosennych zdjęć.

Tymczasem prace na Skale 502 postępowały szybko, widoki były przepiękne, pogoda niepewna. Było strasznie gorąco, duszno i parno. 

Skałą 502, zawody krótkofalarskie, amateur radio

Rozmowa była krótka, gdyż niestety podczas mojego farniente na Skale 502 byłam mniej więcej tak przygotowana na spotkanie z krótkofalowcami, jak pewna "dziennikarka" (ta, która zgodziła się onegdaj przeprowadzić wywiad z Charlesem Bukowskim) na spotkanie z kimkolwiek. Drugi, stokroć ważniejszy powód był taki, że nadchodziła burza. Samotna wysoka skała, maszt anteny, pusta przestrzeń wokół. "No tak, trochę ryzykujemy" - powiedział sympatyczny chłopak.


Szybko podsumowałam wszystkie "za" i "przeciw" i postanowiłam kibicować ekipie z dołu. Ach tak, nie chciałam przeszkadzać, w końcu na międzynarodowych zawodach byłam jednak trochę intruzem. No dobrze, tak naprawdę to po kilku nieprzyjemnych doświadczeniach (w Tatrach i nie tylko) naprawdę boję się burzy. A zatem dalszy ciąg reportażu - defetystycznie pokazany z dołu. Co zresztą nie było najgorszym rozwiązaniem, jak się potem okazało. 

Burza przeszła bokiem, widać było smugi ulewnego deszczu na zachodzie, inne groźne chmury gromadziły się i rozpraszały, granatowe i groźne, spod nich przeświecało ostre słońce i to wszystko razem - z bielą skalnych ostańców, z zielenią łąk zasypanych mleczami i jaskrawych pól - tworzyło niesamowity spektakl kolorów i cieni. Przestrzeń, na której wznoszą się te przedziwne, olbrzymie ostańce była całkowicie odrealniona, zmieniła się w jakąś teatralną scenografię. Trawa uginała się pod silnym wiatrem i było tak jak na wielkiej prerii albo akermańskim stepie. To postaram się pokazać następnym razem, całą zmienność tamtych godzin, nasz wielki spacer pośród skał, próbę wspięcia się na inny wielki ostaniec, powrót inną drogą, przestrzenie, przestrzenie. O tym opowiem i to pokażę następnym razem - a teraz przedstawię wybór kilku zdjęć, na których widać ekipę krótkofalowców ze Skały 502, ich stanowisko z oddali w całym wielkim kontekście przestrzeni.

Skałą 502, zawody krótkofalarskie, amateur radio

Skałą 502, zawody krótkofalarskie, amateur radio



Skałą 502, zawody krótkofalarskie, amateur radio

Skałą 502, zawody krótkofalarskie, amateur radio

Skałą 502, zawody krótkofalarskie, amateur radio

Skałą 502, zawody krótkofalarskie, amateur radio

Aby zdjęcie pokazało się w oryginalnym rozmiarze, należy otworzyć pokaz slajdów (kliknąć w pierwsze zdjęcie). Wszystkie powyższe zdjęcia dostępne są również w albumie na stronie FB mojego bloga:
Są całkowicie amatorskie, ale zawsze to jakaś pamiątka, czyż nie? Drodzy krótkofalowcy - proszę się częstować, kopiować, udostępniać. Jeśli potrzebne będą komuś zdjęcia w oryginalnym rozmiarze, proszę pisać: krakowiokolice [at] gmail.com  Oczywiście jeśli w tekście pojawił się jakiś błąd - bardzo proszę o korektę. I cóż, mam nadzieję, że ekipa ze Skały 502 zajęła wysokie miejsce! 

Myślę, że udało mi się zaskoczyć moich stałych czytelników tym dość nietypowym tematem. To proszę sobie wyobrazić, jak ja byłam zaskoczona tamtym spotkaniem na szczycie! W następnym wpisie - zwykły spacer po niezwykłych przestrzeniach, po polach akermańskich, stepach jerzmanowickich. Zapraszam!



Komentarze

  1. Zawsze wiedziałam, że Twój blog jest inspirujący, pouczający, dla mnie bezcenny, ale żeby aż tak!!!:) A czy far niente było dolce?

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem zdarza mi się schodzić z utartych ścieżek, ostatnio nawet często (utarte ścieżki można rozumieć jak wygodniej;) Paradoksalnie jest to jedyna stała w tym tutaj pisaniu ;))
    Plany były oczywiście inne. Zanim jednak znalazłam się na skale udało mi się uciec przed pierwszą burzą, odwiedzić Grodzisko w Ojcowie (zobaczyć nareszcie otwarty kościół! porozmawiać chwilę z sympatycznym x. opiekunem miejsca), dać się dogonić drugiej burzowej chmurze, z ulewą i gradem, zobaczyć wielkie czarne chmury nad Krakowem i zdecydować się na krótki wypoczynek wśród jerzmanowickich ostańców.
    Far niente było w istocie dolce a nawet zasłużone!
    A to jeszcze nie koniec zdarzeń :)

    OdpowiedzUsuń
  3. allegra_walker12 maja 2015 10:12

    Jakie to ładne, że kiedy w trochę młodopolską atmosferę bloga wkrada się technika, to dzieje się to w wymiarze tak kameralnym i sympatycznym, że wcale tej atmosfery nie burzy :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. To wspaniale, że też tak uważasz! Myślę sobie, że naprawdę jest w tej pasji radio amateurs jakiś rys całkiem retro, by nie użyć nadużywanego vintage. Prawdopodobnie jest to jedyna technika globalnej komunikacji (poza pisaniem listów), która może się nawet wydawać romantyczna. Taką stawiam (hipo)tezę :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie nietypowy wpis...
    Miałem zawsze jakiegoś krótkofalowca w okolicy, więc temat cokolwiek kojarzę, ale także bardziej cokolwiek niż kojarzę. Generalnie nie chodzi w krótkofalarstwie o pogaduchy, lecz o nawiązanie łączności z określonym celem, lub na jak najdłuższym dystansie ewentualnie w/g jeszcze innego kryterium.
    Laik widzi w tym "tykę" i "gościa" przy instrumentach, całkiem jak przy wspinaczce (laik widzi że ktoś pnie się do góry i nic więcej), lub zawodach wędkarskich (których kumem jeszcze mniej, niż krótkofalarstwa).
    Tak czy siak - człowiek ładzi a Pan Bóg przygody zsyła...

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba udało mi się wszystkich zaskoczyć :) Trochę czytałam o tym od wczoraj, trochę dowiedziałam się podczas "spotkania na szczycie" a zawsze lubię odkrywać coś nowego (i póki lubię, póty nadziei). Wydaje się, że to taka komunikacja "à rebours", gdzie sposób i sam fakt przekazania informacji, nawiązania kontaktu liczą się o wiele bardziej niż sama treść, którą może być chyba tylko przekazanie znaków wywoławczych i raportu o słyszalności. W ten sposób "kolekcjonuje się" kraje, kontynenty i wyspy. "Krajów" na liście DXCC jest przeszło 300, to może być państwo, region, wyspa, są łatwiejsze i takie, których poszukuje się z wytrwałością dawnych podróżników.
    Ogólnie jest to dla mnie bardzo abstrakcyjne, całkowicie sprzeczne z powszechnym nurtem informacji (gdzie liczy się treść, choć ta najczęściej jest bezwartościowa). Jest to niszowe, nieznane, niemodne i trochę retro a przy tym ma urok rzeczy pozornie bezcelowych. I ogromnie lubię pasjonatów!
    A patrząc z boku... człowiek z książką też wygląda trochę abstrakcyjnie i ten widok w najmniejszym stopniu nie powie laikowi o tym, czym jest czytanie, jaka jest istota tego procesu. (Oczywiście teoretyzując - bierzemy tutaj obserwatora wyimaginowanego, spoza naszej kultury i cywilizacji).

    OdpowiedzUsuń
  7. Z analogicznych "zakręceń" to mamy jeszcze np spotterów którzy pasjonują się obserwowaniem samolotów czy pociągów. Ponieważ nad Tarnowem i okolicami wiedzie mnóstwo szlaków lotniczych a wiele się krzyżuje, jest to swoista mekka - ludzie wydają po kilkadziesiąt tysięcy zeta na sprzęt, a jak "ustrzelą" np. najnowszy nabytek emiratów Arabskich, albo jakiś nietypowy czarter to u nich na forach robi się gorąco.
    Podobnie z astromanami czy ptakofilami, pewnie znalazło by się jeszcze wiele podobnych maniactw.
    w sumie to nasze jest nie mniej dziwne ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam. Świetne zdjęcia i bardzo ciekawy wpis, wielkie podziękowania! Między innymi to ja z kolegą Łukaszem (SQ9KPK) braliśmy udział w tych zawodach, pozdrawiam! Grzegorz (SQ9KRF)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za odwiedziny na blogu, miło było poznać! Mam nadzieję, że wybrane miejsce okazało się sprzyjające i Skała 502 przyniosła Wam powodzenie w zawodach. Pozdrowienia (dla kolegi i całej ekipy) i życzę powodzenia w rozwijaniu ciekawej pasji!
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż warte byłoby życie bez maniactw, pasji i "zakręceń", bez odrobiny (mniejszej lub większej) szaleństwa. :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam. Ja również dziękuje za ,co prawda krótkie ale miłe spotkanie. Świetny reportaż jak i cały blog. Będę zaglądał częściej :) Co do zawodów to wyniki będą ogłoszone z końcem czerwca.
    Życzę sukcesów i wszystkiego dobrego.

    Pozdrawiam serdecznie...
    Łukasz SQ9KPK

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo mi miło! Spotkanie krótkie, przyznaję, ta burza mnie trochę przestraszyła ;) Cóż, zamiast dalszego ciągu relacji mam plener wśród skał, potem jeszcze wybraliśmy się do zamku w Rudnie. Tam dopiero mielibyście świetne miejsce... gdyby tylko można było wejść na basztę...
    Dziękuję i wzajemnie! Przeczytam oczywiście ogłoszenie wyników, mam nadzieję, że nie będą bardzo zaszyfrowane ;) Pozdrowienia!
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialne! Nie to, jak znaleźć się we właściwym miejscu o właściwej porze!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz